No i znowu długo nic nie było. Wiem, możecie mnie zabić. Ale widzę, że przybyło mi czytelników! Jestem bardzo szczęśliwa <3 Nawet nie wiecie, jak to motywuje. Zachęcam do komentowania, to dla mnie bardzo ważne. Arigatooo :3
Sakura wrzasnęła. Po raz kolejny się
wywróciła, a to tylko z winy Sasuke, który bezczelnie podstawił jej nogę.
Dziewczyna zaczerwieniła się lekko. Jednak tak samo jak Hinata, nie była
mistrzem w jeżdżeniu na łyżwach i znów poślizgnęła się na płaskiej powierzchni.
Hyuuga, dotychczas jeżdżąca z Naruto odwróciła się i chcąc nie chcąc, podjechała
do Sakury. Podała jej rękę i pociągnęła do góry.
- Wiedziałem, że to tak się skończy. –
Westchnął ze zniecierpliwieniem, ale zarazem z uśmiechem Sasuke, widząc, jak
dziewczyny znów się wywalają. Wyciągnął rękę… do Hinaty. Wyglądało to dość zabawnie,
bo Sakura, zignorowana, leżała na lodzie, a do Hyuugi były wyciągnięte znikąd
dwie pary rąk – Naruto i Sasuke. Dziewczyna zaczerwieniła się, a Sasuke spochmurniał
i odwrócił się plecami, pozostawiając blondynowi pomoc Hinacie. „Mógłbyś pomóc
Sakurze…” – przemknęło przez myśl granatowowłosej kunoichi. Z wdzięcznością
chwyciła dłoń Naruto i podciągnęła się do góry. Haruno wstała sama. Hyuuga
obrzuciła ją przelotnym spojrzeniem pełnym współczucia, ale ta dumnie uniosła
głowę i nie zwracając na nikogo uwagi, odjechała. Hinata chciała podążyć za
nią, ale zrezygnowała. Odwróciła się z powrotem do Naruto. Złapała jego rękę i
z uśmiechem na twarzy (o rumieńcu nie wspominając) pociągnęła go w inną stronę.
- Trzeba coś zrobić z twoimi
umiejętnościami. – Oboje wybuchli śmiechem i zniknęli w tłumie. Hyuuga jeszcze
nigdy nie czuła się taka rozluźniona w obecności Uzumakiego.
- Uff! To był naprawdę męczący dzień. –
Westchnęła Hinata opadając na ławkę w jadalni obok Ino. Nos miała
zaczerwieniony od mrozu, policzki ją paliły i rozcierała sobie palce.
- Jak się jeździło tak jak ty, to
faktycznie. – Uśmiechnęła się blondynka i z rozmarzeniem utkwiła wzrok w
drewnianym suficie. Hinata coś sobie uświadomiła.
- Skąd wiesz, jak jeździłam? –
Zapytała, nalewając sobie i przyjaciółce parującej herbaty. – Nigdzie cię nie
widziałam.
Ino ukryła lekki rumieniec pod
grzywką.
- W-wiesz… Jeździłam z Shikamaru i
Chojim. No i z Ten-Ten, ale ona się szybko odłączyła. W sumie to odjechała z
Chojim. To znaczy, on odjechał, a ona po chwili. Albo ona odjechała, a on zaraz
po niej… Wiesz, jak ona świetnie jeździ?! Mogłabym brać od niej lekcje… Choji
trochę gorzej, ale…
- Czyli zostałaś sama z Shikamaru. Oj,
Ino, Ino… – Uśmiechnęła się Hinata kiwając głową ze zrozumieniem. Szybko
pojęła, że blondynka chce to ukryć w plątaninie swoich słów.
- Cz-czekaj, to nie tak! – Przeraziła się
Yamanaka, ale szybko zorientowała się, że przed Hyuugą nic nie ukryje. – Chcesz
sałatkę? – Prędko zmieniła temat.
- Pewnie. Dzięki. – Uśmiechnęła się.
Nie przyciskała przyjaciółki w tym temacie, wiedziała, jakby sama się czuła w
takiej sytuacji. - W sumie, to gdzie jest Sakura? – Rozejrzała się po
pomieszczeniu. – Nie widziałam jej od tego czasu, kiedy rozeszłyśmy się na
lodowisku…
- Wiesz… ona poszła pod prysznic, a
potem od razu do pokoju. Była jakaś marudna, mówiła, że nie jest głodna. Chyba
coś się stało, jak kolacja się skończy, pójdę z nią porozmawiać.
Hinatę coś tknęło.
- T-to chyba moja wina… - Zawstydziła
się i wbiła wzrok w niedojedzoną bułkę. Czuła, że Ino patrzy na nią pytającym
wzrokiem. – Bo… trochę ją ignorowałam na lodowisku, oni zresztą też. – Mówiąc to,
wskazała na plecy chłopaków. – I potem odjechała sama… nie wiem, co robiła
przez resztę dnia.
- I gdzie tu widzisz swoją winę? –
Zdziwiła się Yamanaka. - Naprawdę, nie sądzę żeby gniewała się na ciebie.
- Ale kiedy się obie przewróciłyśmy,
Sasuke i Naruto… Oboje pomogli mi, a nie jej. Sakura została pominięta…
- Hinata. – Kiedy dziewczyna nie
reagowała, Ino powiedziała to bardziej stanowczym głosem. – Hinata, spójrz na
mnie, proszę.
Hyuuga zwróciła na nią swój wzrok.
- Możesz kochać się w kim chcesz, i
każdy może zakochać się w tobie. Nikt nie ma na to wpływu i nie jest to niczyja
wina. – Westchnęła cicho. – Sakura nie może się na ciebie wkurzać z powodu, że
to nie ona, ale ty jesteś obiektem zainteresowań któregoś z nich, więc nie
bierz winy na siebie. Spokojnie, porozmawiam z nią, ale nie denerwuj się.
Hinata otworzyła szeroko oczy i
chwyciła kubek obiema dłońmi. Wypiła mały łyk rozgrzewającego, parującego
napoju.
- Masz na myśli to, że podobam się Naruto?
– Popatrzyła z niedowierzaniem na swoje odbicie w herbacie. Yamanaka
westchnęła, ale po chwili wybuchła śmiechem.
- Z tego, co powiedziałam, zrozumiałaś
tylko tyle?!
- A co miałam zrozumieć? – Zdziwiła się
i upiła następny łyk.
- Czasami mnie rozbrajasz, naprawdę.
Hinata już miała coś powiedzieć, kiedy po sali rozbrzmiał głos Iruki.
Hinata już miała coś powiedzieć, kiedy po sali rozbrzmiał głos Iruki.
- Radzę wam już położyć się spać, bo
jutro nie będzie takiej sielanki jak dzisiaj. To była dopiero rozgrzewka. – Po sali
rozległ się pomruk protestu.
- Macie po prostu za słabą kondycję,
to wszystko. – Rzucił zgryźliwie Kakashi, ale zaraz wybuchnął śmiechem i
wyszedł z pomieszczenia.
- Sielanki, tak!? – Oburzyła się
Hinata, idąc w stronę sypialni. – Nazywają sielanką to, co robiłam dzisiaj?!
Nie po to wywalałam się niewiadomą ilość razy, nie po to wyciskałam ostatnie
poty aby nazywali to sielanką!
- Spokojnie, spokojnie. – Yamanaka
położyła rękę na ramieniu przyjaciółki. – Oni sobie tak żartowali. Naprawdę… –
Jednak Hinata nie miała zamiaru się uspokoić. Szła szybko, nie odzywając się
słowem do Ino. – Kochana, masz okres czy co?! Miota tobą jak szatan…
Dziewczynę zamurowało.
- P-przepraszam… - Wpatrzyła się w
swoje paznokcie. Może naprawdę była zbyt nerwowa… - E-ej! Nie nabijaj się ze
mnie! – Zawołała, widząc zwijającą się ze śmiechu Ino. Zgięta wpół, opierała
się o ścianę.
- Czasami… Na-naprawdę z ciebie nie
mogę, H-hinata-chan…
- Naprawdę nie wiem, co cię tak bawi. –
Obraziła się dziewczyna i pociągnęła przyjaciółkę w stronę ich pokoju. Na jej
twarzy błąkał się uśmiech.
Hinata westchnęła z ulgą, kiedy pierwsze
krople gorącej wody ściekły po jej ciele. Po całym dniu jeżdżenia było jej to
potrzebne. Najbardziej cieszyła się z tego, że znów zastała łazienkę całkiem
pustą – najprawdopodobniej ostatnią osobą, która odwiedziła wykafelkowane
pomieszczenie była Aiko, którą dziewczyna minęła na korytarzu. Zastanawiała
się, jak to jest – nie mieć chakry. Przecież… przecież misje i pomaganie innym
ludziom to był na razie jej cel w życiu! Chociaż patrząc na to z innej strony,
pewnie na miejscu Aiko nie wyobrażałaby sobie innego życia.
Dźwięk otwieranych drzwi. Hinata z
początku zamarła (tak jak zwykle), ale po chwili uspokoiła się myślą, że
przecież nikt nie wejdzie do jej kabiny. Miała nadzieję, że to jakaś
dziewczyna. Nie miała ochoty znów użerać się z którymś z chłopaków. Z żalem
zakręciła wodę – mimo wszystko była oszczędną i troskliwą kunoichi – bała się,
że gorącego prysznica zabraknie dla innych uczestników wyprawy. Wytarła się
dokładnie ręcznikiem i założyła bieliznę. Ostrożnie odsunęła zasłonę w
gotowości do natychmiastowego odwrotu. Wystawiła nogę za prysznic, czując
lodowate powietrze powoli ogarniające jej odsłoniętą skórę. Kiedy wyszła,
całkowicie ją zamurowało. Czuła się o wiele inaczej niż kiedy musiała się
pokazać Kibie czy Sasuke. Bowiem przy umywalce stał Naruto, a dokładnie
wpatrywał się teraz w Hyuugę. Dziewczyna zaczerwieniła się na całej twarzy i cofnęła
się o krok. Skarciła się w myślach za to, że dodatkowo nie okryła się
ręcznikiem.
- Hinata-chan… - Naruto wytrzeszczył
oczy. Jeszcze nigdy nie widział Hyuugi w bieliźnie. Był to iście wspaniały
widok, bo sylwetka dziewczyny była wprost idealna. Uzumakiemu zakręciło się w
głowie. Chłopak poczuł w ustach metaliczny smak krwi. Wybuchnął śmiechem,
zakrył twarz dłonią i odwrócił się. Widocznie krew niekontrolowanie spłynęła z
jego nosa do ust.
- KYAA! – Wrzasnęła Hinata i wskoczyła
do kabiny, gwałtownie zasuwając zasłonę. Osunęła się na ziemię, podpierając plecy
mokrą ścianą. Naruto zaliczył krew z nosa, kiedy mnie zobaczył? Czy to znaczy,
że mu się podobam? Czy to cokolwiek znaczy? O boże, co ja mam teraz zrobić?! –
Takie myśli szumiały w głowie zszokowanej Hinaty. Natomiast Uzumaki był
rozbawiony, ale także trochę zaskoczony. Wiele razy widział Sakurę w stroju
kąpielowym, kiedy razem z Sai’em wyruszali na dłuższe misje czy po prostu w
trójkę odpoczywali nad jeziorem. Krótkie bluzki i spodenki także nie były
nowością wśród kobiet w ich wiosce. Tylko czemu nosebleed nie pojawił się
nigdy, ale właśnie teraz?
- Hinata-chan, nic ci nie jest? – Nie ruszył
się z miejsca. Z kabiny nie było słychać żadnej odpowiedzi. – Hinata?
- W-wszystko w porządku, Naruto-kun. –
Powiedziała po chwili i podniosła się na nogi. Musiała się wziąć w garść,
właśnie takie sytuacje były najgorsze – kiedy nie miała zielonego pojęcia, co
zrobić, a nawet jeśli miała, to brakło jej odwagi. Owinęła się ciasno ręcznikiem
i zaczerwieniła się. Jednocześnie pragnęła zapaść się pod ziemię, ale także
cieszyła się z takiego obrotu spraw – pokazała się Uzumakiemu w samej bieliźnie
i przy tym nie zemdlała. Uśmiechnęła się do siebie i wyszła z kabiny. Chłopak
od razu się odwrócił. Był od niej o wiele wyższy, co najmniej o głowę. Żeby na
niego spojrzeć, musiała wysoko podnieść wzrok.
- Wszystko okej, odwróć się, proszę. –
Pokazała mu język. Naruto wyszczerzył się do niej, po czym jeszcze chwilę
wpatrywał się w jej oczy. Spuściła nieśmiało wzrok. O co w tym wszystkim
chodzi? Dlaczego mi się to podoba? – Pytała samą siebie. W końcu Uzumaki
odwrócił się tyłem. Wtem do łazienki wtargnęła cała wataha chłopaków – Kiba,
Sasuke, Shino i Shikamaru. Hinata wrzasnęła raz jeszcze, po czym z prędkością
przerażonego kota porwała swoje rzeczy z taboretu i zamknęła się w kabinie
toaletowej. Usiadła na ziemi i westchnęła ciężko. Że też ciągle muszą mi się
przytrafiać takie rzeczy – przemknęło jej przez myśl. Chociaż dzięki temu jej
życie było trochę urozmaicone, nie to co kiedyś, kiedy nie wiedziała co z sobą
zrobić w sobotnie popołudnie i wciąż ćwiczyła pod okiem swojego ojca. Zapadła
cisza.
- NARUTO DO CHOLERY, WIEDZIAŁEM,
WIEDZIAŁEM ŻE JĄ NAPASTUJESZ! – Głos Kiby dobiegł do uszu Hyuugi i dziewczyna natychmiast
się poderwała. Usłyszała wrzask Uzumakiego i jakiś trzask, jakby chłopak
poleciał na lustro, rozbijając je.
- PRZESTAŃ! – Sasuke odciągnął Inuzukę
od blondyna. Chłopak cały czas się szarpał. Shino dołączył się do Uchichy i
wspólnymi siłami przycisnęli szamoczącego się Kibę do ściany.
- DO DIABŁA, KIBA! Daj już sobie
spokój! – Wrzasnął Naruto. Kiedy drzwi od kabiny Hinaty otworzyły się z hukiem,
uderzając o ścianę, Uzumaki rozcierał sobie kark. Hyuuga podbiegła do chłopaków
i stanęła pomiędzy nimi.
- USPOKÓJCIE SIĘ!
Po raz kolejny zapadła cisza.
- Kiba, nie jestem przedmiotem. Jestem
dorosłą kobietą i naprawdę dam sobie radę z pedofilami, jeżeli takowi się
znajdą. – Westchnęła ciężko, ale jej głos złagodniał. Inuzuka już miał coś
powiedzieć, kiedy rozluźniony w biegu ręcznik zsunął się z ciała dziewczyny.
Znów stała przed nimi z samej bieliźnie. Jak na komendę, Kiba, Shino, Sasuke i
Naruto odwrócili się do niej plecami, pospiesznie wycierając napływający
nosebleed.
- Do jasnej cholery, powiedziałam wam,
że nie jestem przedmiotem. Nie patrzcie się na mnie jak… jak jakieś zwierzęta.
- Hinata-chan, to jest silniejsze od
nas! – Poskarżył się Kiba. Ta ukucnęła, chwyciła ręcznik i ponownie ciasno się
nim owinęła. – Naprawdę nad tym nie panujemy.
- W każdym razie… - Dziewczyna
zaczerwieniła się i skrzyżowała ręce na piersiach, patrząc najpierw na Naruto,
a następnie na Kibę. – Naprawdę, to nie jest napastowanie.
- Yy… Inuzuka, jakoś Naruto nie
protestował, kiedy spotkałeś Hinatę w łazience prawie nagą. – Wtrącił Sasuke z
chytrym uśmieszkiem.
- T-to nie tak… - Teraz Kiba szukał
jakiegoś wyjścia z opresji. Natomiast Naruto odwrócił się gwałtownie.
- Jak to prawie nagą?! – Spojrzał na
Inuzukę jak na najgorszego wroga.
- No w bieliźnie, w bieliźnie. –
Machnął ręką Kiba.
W Hinacie coś pękło.
- NIE MOGĘ Z WAMI WYTRZYMAĆ!
ZACHOWUJECIE SIĘ TAK, JAKBY MOJE ZDANIE NIC NIE ZNACZYŁO!
- No bo nie znaczy… - Rzekli chórem
Inuzuka i Uzumaki.
- Żółwik, stary. – Rzucił Naruto i
przybił z Kibą.
- Ja stąd wychodzę, na dziś wieczór
mam was dość. – Nawet się nie ubierając, zostawiając kosmetyczkę i wszystkie
inne rzeczy wyszła z łazienki. Kiedy zniknęła za zakrętem korytarza, po
pomieszczeniu rozległ się uradowany głos chłopaka z kłami na policzkach.
- Na dziś wieczór ma nas dość,
słyszałeś?! Tylko na dziś wieczór!
~Hinata.