sobota, 4 maja 2013

"(...)POWIEDZ MI WRESZCIE, CO SIĘ Z NIM STAŁO! - Niespodziewanie wrzasnęła Hyuuga.(...)"

Ech, Misiaki... Tak dawno nic nie było i ostatnio tak rzadko piszę  w wordzie moje opowiadanie, że przestanę Wam obiecywać że szybko coś wrzucę :< Ale bloga nie mam zamiaru porzucać, tego możecie być pewni. Kocham Was, że mimo tego wciąż ze mną jesteście! Miłego czytania ^^

- Zważywszy na to, że nogi same cię niosły i nie miałaś kontroli nad swoim ciałem, spotykamy się z nową techniką lub zupełnie inną kategorią mocy nadprzyrodzonych. – Powiedział Kakashi, zakładając jedną nogę na drugą.
- Właściwie to wy wiecie więcej ode mnie. – Burknęła ze złością Hinata. – To nie w porządku.
Jednak nikt nie spieszył z odpowiedzią. Kiba, siedzący obok Hyuugi, szybko spojrzał na Sasuke, który z kolei rzucił okiem na Kakashiego.
- Nie wiem, czy chcesz wszystko wiedzieć. – Mruknął Hatake, krzyżując ręce na piersiach. – Z tego co wiem, masz słabą psychikę.
Przed oczami Hinaty znów stanął ten przerażający widok – dumne i wściekłe wampiry, idące w szeregu. Zrobiło jej się czarno przed oczami. Dlaczego tylko ona reaguje tak na te straszne istoty? Czy to geny, czy po prostu fobia? Hinata przystawiła dłonie do ust i westchnęła cicho. Nie do końca uśmiechała się jej wizja, w której dowiadywała się każdego szczegółu krwawej walki - ale jednak to wszystko było przez nią, a zatem jej obowiązkiem było doprowadzenie sprawy do końca. Wbiła wzrok w Kakashiego.
- Chcę wiedzieć. - Rzekła cicho, lecz dobitnie. Wyprostowała się. Było widać, że walczy sama ze sobą, bo mimo częstych i ciężkich treningów z ojcem i siostrą zdecydowanie nie przepadała za walką.
- Dobrze. - Hatake nie przekonywał dziewczyny do zmiany decyzji. Zatarł ręce i już miał coś powiedzieć, kiedy zamilkł i znów wpatrzył się w podłogę. - Na początku ustalmy jedną rzecz. Wszystko, co się stało, nie zdarzyło się z twojej winy. Zostałaś poddana hipnozie i nieznanym nam technikom oraz...
- Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? - Zniecierpliwiła się Hyuuga. Teraz, kiedy nastawiła się psychcznie na streszczenie walki, nie chciała bawić się w zbędne ceregiele. Jednak to, co usłyszała, wprawiło ją w osłupienie i podupadła lekko na duchu.
- Ma duże znaczenie, szczególnie jeśli chodzi o twoją psychikę nieco później. - Wymamrotał Kahashi jednym tchem. Hyuuga już miała się poderwać, ale w końcu powstrzymała zdenerwowanie i wypaliła.
- Co się stało?
- Chodzi o Nejiego. - Powiedział cicho Kiba. Hinata natychmiast spojrzała w jego kierunku i wytrzeszczyła oczy. W jej środku coś pękło. Wszystko, wszystko byle nie rodzina i przyjaciele. Wszystko.
- Co tu robi Neji? - Opadła bezwładnie na łóżko i wbiła wzrok w byłego senseia Sasuke. - Co się mu stało?!
- O twoim zaginięciu natychmiast powiadomiliśmy twoją rodzinę. To naturalna kolej rzeczy. Ja się tym zająłem. - Hatake wskazał palcem na siebie. - Sasuke od razu rzucił się za tobą, a zaraz dołączył do niego Naruto... - Hinata była zbyt przejęta swoim kuzynem, aby zareagować na to, co Kakashi właśnie powiedział. - ...twojego ojca nie było w domu. Neji właśnie wrócił z misji, a Hanabi zakazaliśmy ruszać się z Konohy. Oczywiście twój kuzyn natychmiast ruszył ze mną. Jednak był widocznie zmęczony - ostrzegałem go, że może jednak zostałby w w domu, bo to może się źle dla niego skończyć, ale nie chciał o tym słyszeć.
- Cholera, mówiłam mu, żeby się nie przemęczał... - Mruknęła Hinata. Jej oczy zmieniły się w szklistą, słoną taflę. Pospiesznie wytarła wszelkie ślady łez. Nie chciała się rozklejać, nie chciała teraz tracić panowania nad sobą.
- Był osłabiony, ale walczył dzielnie. Zabił paru wampirów. Po czym zjawiła się Tsu...Tsubaki, kobieta, która cię porwała.
- Klan Hyuuga, tak? - Warknęła. Odgarnęła falę kruczoczarnych włosów na plecy i wysunęła swoje wampirze zęby. – Trzeba wybić to cholerstwo. Zabiliście moją ukochaną Mikami, zraniliście moich przyjaciół, odebraliście całą przyjemność ze spożywania...
- Jeśli nie chcesz zginąć, dobrze ci radzę, oddaj się w niewolę po dobroci. Może obejdzie się bez...
- To nie TY stawiasz warunki. - Wysyczała. - Twoja kuzynka została mocno poraniona, chcesz zobaczyć jej piękną, wykrzywioną bólem twarzyczkę?
- Widziałem, kiedy czerwonowłosa kobieta ją stąd zabierała. Nie nabierzesz mnie.
- A to szczwany lis... wspaniale. - Wyprostowała się i podniosła dumnie głowę do góry. - A zatem nie zabiję cię, a pozbawię rzeczy cenniejszej niż twój nędzny żywot.
- Nie dał rady pchanej przez zemstę wampirzycy. Mimo tego, że to tylko z pozoru słaba kobieta uzbrojona jedynie w zęby, te istoty władają nadludzką siłą. - Rzekł cicho Hatake. Hinata siedziała skulona na łóżku. Nie poruszała się, jedynie co chwilę przechodził ją dreszcz strachu - nie tego, że wampiry powrócą, ale co dalej działo się z jej kuzynem. - Neji dzielnie walczył.
- POWIEDZ MI WRESZCIE, CO SIĘ Z NIM STAŁO! - Niespodziewanie wrzasnęła Hyuuga. W tej chwili nie przeszkadzał jej fakt, że rozmawia z kimś wyższym rangą od siebie. Targał nią niepokój i sięgające szczytu zdenerwowanie. Hatake nie złościł się, wręcz przeciwnie. Domyślał się, co dziewczyna czuje i nie zwracał uwagi na jej zachowanie. Powiedział to prosto z mostu, nie bawiąc się już w owijanie w bawełnę.
Hinata chwiejnym krokiem podeszła do drzwi. Była sama - poprosiła wszystkich, aby za nią nie szli. Nacisnęła niepewnie klamkę i weszła do pomieszczenia. Znajdowało się tu tylko jedno łóżko. W pościeli leżał Neji, pustym wzrokiem błądząc po ścianie. Hyuudze ścisnęło się serce. To było straszne, patrzeć na człowieka, którego tak dobrze znała, z którym mieszkała i z którym rozmawiała o pogodzie każdego dnia. Ninja dopiero teraz zauważył, że weszła, i uśmiechnął się nieobecnie.
- Jesteś kolejną ładną pielęgniarką, która będzie zmieniać mi opatrunek i wypytywać o różne dziwne rzeczy? - Hinata podeszła do jego łóżka i usiadła na taborecie. Wzięła jego rękę w swoje dłonie i ścisnęła je lekko.
- Ty naprawdę straciłeś wszystkie wspomnienia... - Szepnęła. Jedna, jedyna słona łza popłynęła jej po policzku i zniknęła we włosach.
- W porównaniu do innych jesteś naprawdę ładna. Chociaż i tak wolę szatynki. - Powiedział, w tej chwili całkiem jej obcy kuzyn. Hyuuga uśmiechnęła się słabo. - Jak masz na imię? - Zapytał, wpatrując się jej prosto w oczy.
- Jestem Hinata... - Wymamrotała cichutko. - Byliśmy ze sobą bardzo blisko, wiesz?
- Byłaś moją dziewczyną?! - Zdziwił się Neji. Hinata aż otworzyła usta ze zdumienia. Zamknęła je i znowu otworzyła. Wybuchła śmiechem.
- Jesteś moją rodziną, idioto!
- Żoną? Jeszcze lepiej!
Teraz Hyuuga po prostu zbaraniała. Nie wiedziała co powiedzieć. Westchnęła ciężko i ukryła twarz w dłoniach.
- Jesteś moim kuzynem, palancie.
- Aa. No to szkoda. - Zrobił smutną minę, a po chwili znów uśmiechnął się nieobecnie. Hinacie zrobiło się strasznie smutno. Jej kuzyn, z którym dotychczas rozmawiała na każdy temat, który zawsze był gotowy pomóc jej w treningu, teraz stał się zupełnie obcą osobą.
- Dobrze, że jesteś cały i zdrowy. - Szepnęła, wstając.
- Mówiłaś coś? - Zainteresował się. - Strasznie tu nudno.
- Nie, niczego nie mówiłam. - Przetarła oczy rękawem. - Idź spać.

Hinata zacisnęła pięści. Śnieg zawirował za oknem, przylepił się na chwilę do szyby po czym znów opadł na usianą białym puchem ziemię. W pokoju panowała ciemność - nawet zwęglone kawałki drewna nie tliłty się w kominku. Hyuuga była sama, Ino razem z innymi ninja była na dole w stołówce, gdzie odbywała się rozmowa z Iruką na temat zdarzeń, które zaistniały poprzedniego dnia. Kakashi wraz z Kibą i Sasuke przebywali w okolicach twierdzy wampirów, badając teren i sprawdzając, czy nie ma dookoła innych wrogów. Początkowo Hinata miała pójść z nimi, ale jednak nie miała najmniejszej ochoty na to, aby oglądać zmasakrowane
ciała wampirów. Najpewniej jeśli któryś z nich chowałby się gdzieś za drzewami, od razu zaatakowałby Hyuugę. Dziewczyna nie chciała narażać swoich przyjaciół na większe ryzyko. Przez ostatnie parę godzin zmuszała się do uśmiechu. Hinata usiadła na łóżku. Przetarła oczy rękawem. Nie chciała płakać. Najważniejsze było w tej chwili zdrowie wszystkich dookoła i to, że Neji żył. Kiedy Kakashi opowiadał jej stopniowo o tym, co działo się z kuzynem, jej nerwy nie wytrzymały i wydarła się na byłego senseia Naruto. Teraz się tego trochę wstydziła, bądź co bądź - ninja był od niej dużo starszy. Mimo jej obaw Kakashi ani trochę nie był zaskoczony. Drzwi otworzyły się powoli. Obok Hinaty na łóżko opadła różowowłosa osóbka.
- Sakura-chan... - Wyszeptała cichutko Hyuuga i zwróciła wzrok na przyjaciółkę.
- Oj, Hinata, Hinata... - Uśmiechnęła się Haruno. - Jestem na ciebie zła. - Powiedziała mimo swojego wyrazu twarzy. – Mogłaś mi powiedzieć, że ta wampirzyca się prześladuje. Zrobiłabym z nią porządek. - Naciągnęła swoją czerną rękawiczkę i zaprezentowała pięść.
- Sakura-chan... - Westchnęła Hyuuga. - ...ja wcale nie wiedziałam, że ona jest taka zła...
- Ale napawała cię przerażaniem, nieprawdarz? To wystarczający powód, dzięki któremu możesz mi o wszystkim powiedzeć...
- Hej, hej, czekaj! - Oburzyła się granatowowłosa. - Przecież przez cały ten czas chodziłaś swoimi ścieżkami, do pokoju wracałaś jedynie na noc i nie rozmawiałaś z nami. 
Haruno prychnęła cicho.
- Tak, wybacz, miałam dość trudny okres przez ostatnie dni. - Wbiła wzrok w ścienę i wyprostowała ręce. - To nie jest takie fajne uczucie, kiedy żaden chłopak się tobą nie interesuje. - Westchnęła. 
Hyuuga zaczerwieniła się. Więc ta cała szopka z oddalaniem się od nich miała tylko im przekazać, że Sakura czuje się odrzucona? 
- Etto... Oj przepraszaam... - Hinata przytuliła różowowłosą i ukryła twarz w jej włosach. - Nie zrozumiałam tego, co chciałaś nam przekazać, ale w sumie mogłaś to przedstawić w bardziej zrozumiały sposób. – Skarciła ją.
Rozmowa z Sakurą wyraźnie poprawiła jej humor. 

Pomieszczenie wypełniał gwar, stuk pałeczek i śmiechy. Dochodziła godzina dziewiąta. Słońce zdążyło już wpełznąć na niebo, a śnieżyca rozpętać się.
- Kiedy ta zima się skończy? - Zaczęła marudzić Ino. - Mam już dość zimnego śniegu i mroźnego powietrza. I tego, że nie mogę wyjść na dwór bez ciepłej bluzy. Zdecydowanie wolę lato. - Zrezygnowanym ruchem skrzyżowała ręce na piersiach i z zaciętą miną wpatrzyła się w swój ryż.
- Nie martw się. - Rzuciła Ten-Ten, siadając między Yamanaką a Hinatą. - W tym miejscu zawsze jest zima. Najpewniej w naszej wiosce panuje już wiosna.
- Czy to jest fizycznie możliwe? - Zdziwiła się Ino, patrząc za szybę. Śnieg bez żadnych przeszkód tańczył na wietrze między drzewami.
- Oj Ino, Ino... - Westchnęła z uśmiechem brązowowłosa. - Jeśli istnieją pustynie, gdzie jest wieczny upał, to istnieją miejsca, gdzie jest wiecznie zimno.
- No tak, ale...
Ich rozmowę przerwał głos Iruki.
- Z powodu wczorajszego incydentu wracamy do Konohy.
Hyuuga w ogóle nie zwróciła uwagi na to, że wszyscy wiedzą o tych zdarzeniach, chociaż były ściśle tajne. Poderwała się z ławki.
- Dlaczego mam wszystkim psuć ferie, skoro to przeze mnie… t-to… to wszystko… - Urwała. Ino pociągnęła ją z powrotem na siedzenie i objęła troskliwie ramieniem.
- Nie martw się, nikt już nie chce tu siedzieć.
Hinata przytaknęła nieuważnie. Iruka zignorował to, co powiedziała i zaczął snuć jakieś wywody organizacyjne. W sumie to cieszyła się, że opuszczają te ferie, bo wizja leżących zwłok wampirów w lesie obok ośrodka nie wydawała się zachęcająca. Nie chciała psuć wycieczki ani humoru przyjaciołom, więc nie opowiedziała im ani o tym, jak się czuje, ani o tym, czego się najbardziej boi.
Bo najbardziej przerażała ją reakcja ojca, kiedy zobaczy, w jakim jest stanie Neji. Prawdopodobnie skoro chłopak stracił  wszystkie wspomnienia, nie pamięta także, jak się używa chakry oraz w ogóle tego, że jest ninją. Był takim dobrym wojownikiem… Była pewna, że cała wina spadnie na nią, i bardzo słusznie – uderzyła się pięścią w klatkę piersiową – to wszystko przez nią i tylko przez nią! Otarła ukradkiem łzę spływającą po policzku. Łzę, która wyrażała żal po praktycznie całkowitej utracie Neji’ego, bo kim jest Neji bez ich wspólnych, rodzinnych wspomnień?

Biegła przez wielkie, ośnieżone pole. Potykała się i wpadała w zaspy, zlana potem i przerażona. Goniły ją wampiry o czerwonych oczach, a zaraz za nimi pędził Neji, krzycząc, że to przez nią teraz nic nie pamięta. Wciąż patrzyła za siebie, obserwowała ze strachem oddalające się, zdenerwowane sylwetki. Spojrzała przed siebie z ulgą… i zobaczyła Sasuke… Sasuke, który stał sto metrów dalej, wyciągając do niej ręce. Jej dłonie powędrowały w jego stronę i… Cały jej widok zasłoniła ogromna sylwetka jej wściekłego ojca, który rzucił w nią kunai’em. Ostrze poszybowało w jej stronę. Zbliżało się nieubłaganie, mignęło złotym błyskiem przed oczami i…
To nie był błysk kunai’a. To był błysk ognia, dopiero co rozpalonego w kominku, tańczącego wesołym płomykiem. Po pokoju krzątała się Sakura, a Ino, pochylona nad Hinatą, z zatroskanym wyrazem twarzy wpatrywała się w oczy Hyuugi. Hinata, z przyspieszonym tętnem, zlana potem, poderwała się i zaczęła szybko rozglądać. Po chwili opadła znów na łóżko i przetarła oczy.
- Cholera, miałam koszmar, to było straszne… Wampiry i… i… - Urwała. Nie chciała prezentować swojego strachu przed ojcem. – i… wszystko…
- Nie martw się, już dzisiaj wyjeżdżamy. – Uśmiechnęła się pogodnie Sakura i poklepała Hinatę po ramieniu.
Tak… Właśnie powrotu Hinata obawiała się najbardziej.
~Hinata.

sobota, 13 kwietnia 2013

"(...)Kiedy odwrócił się, zaskoczony, już został przyciśnięty do ściany przez Hinatę.(...)"


Także ten... Notka miała być dłuższa, ale tyle czasu nie dodawałam, że stwierdziłam - a, wrzucę to, a następna część będzie dłuższa. Postaram się, aby kolejna notka miała około cztery strony w Wordzie, bo z reguły mają z dwie i pół lub trzy. Dodam już niedługo, bo znów zaatakowała mnie wena, a palce palą pod klawiaturą. Miłego czytania. :3 

Hinata była bardzo onieśmielona. Nigdy nie potrafiła nawiązywać nowych kontaktów. Teraz wszystko się jeszcze pogorszyło – znajomość z Mikami, której więź wyraźnie zaznaczyła się na psychice Hyuugi okazała się zwykłym oszustwem i wykorzystaniem. Tym bardziej dziewczyna nie ufała czerwonowłosej kobiecie, chociaż ta przez paroma minutami ją uratowała. Skąd miała wiedzieć, czy ona także nie jest wampirem lub nie robi tego wszystkiego dla własnych korzyści?
Hinata odsunęła się lekko od postaci, drżąc na całym ciele. Jej ręka osunęła się na gałęzi, tak, że Hyuuga się zachwiała i prawie zleciała z drzewa. Czerwonowłosa wydawała się być zdziwiona – najwidoczniej nic nie rozumiała. Przybliżyła się szybko do dziewczyny.
- Zaraz spadn…
- Zostaw mnie! – Szepnęła cicho, lecz stanowczo Hyuuga, wprowadzając kobietę w stan osłupienia.
- Ale ja naprawdę nic ci nie zrobię, no! – Zaprotestowała czerwonowłosa z nutką irytacji w głosie. – Jestem Kushina Uzumaki, miło mi. – Wyciągnęła w jej kierunku rękę. Hinata spojrzała na nią ostrożnie i przełknęła ślinę. Nie, zaraz, zaraz. Kushina Uzumaki… Kushina Uzumaki…
- UZUMAKI? – Teraz to Hyuuga osłupiała i wbiła wzrok w kunoichi. Ta uśmiechnęła się promiennie, ciesząc się, że w końcu dziewczyna się jej nie boi. Cofnęła rękę, widząc, że Hinata jej nie uściśnie i wstała.
- Potem wszystkiego się dowiesz, teraz wypadałoby załatwić tych, którzy cię napadli.
- Tych? – Szepnęła dziewczyna. – Przecież… przecież tylko Mikami…
- Żartujesz? – Prychnęła śmiechem Kushina i wzięła się pod boki. – Owszem, to ich przywódczyni, ale przez to inni będą chcieli się zemścić. 
- Byakugan! – Wykrzyknęła cicho Hinata, nie zadając większej ilości pytań. Zwróciła swoje oczy w stronę walczących. Jej serce na chwilę zamarło. Zobaczyła postać leżącą na śniegu. To wcale nie była wampirzyca, przeciwnie – mężczyzna. Blondyn.
- Nar… - Nie dokończyła. Kiedy spojrzała w bok, Kushiny już tam nie było. Dziewczyna natychmiast się poderwała i zacisnęła pięści. Owszem, bała się – ale czy to w porządku, że jej przyjaciele walczą za nią, kiedy ona sama, w całkiem dobrej kondycji, siedzi sobie w ukryciu. – To w ogóle nie jest w porządku. – Szepnęła i zdecydowanym ruchem skoczyła w dół, robiąc obrót w powietrzu i miękko lądując na pokrytej grubą warstwą śniegu ziemi. Otrząsnęła się białego puchu i wzdrygnęła z zimna. Tsubaki pozbawiła ją bluzy, więc biegła w samej koszulce z krótkim rękawem i spodniach. To zdecydowanie nie był dobry strój, ale cóż poradzić…
Wyskoczyła zza drzewa. Osłabienie związane z paraliżem dawało o sobie znać. Hinata zachwiała się lekko. Kilkanaście metrów dalej Sasuke walczył z Mikami. Wampirzyca była ranna, duża rana na plecach barwiła wszystko dookoła na szkarłatno. Znów zaczął padać śnieg. Sasuke odskoczył od kobiety i wyciągnął katanę. Sprawnym ruchem śmignął ostrzem w kierunku Mikami, ale wyćwiczona w walce wampirzyca bez trudu uniknęła jego ataku. Wyskoczyła wysoko w górę, błyskawicznie chwytając się gałęzi drzewa i wskoczyła na pniak. Sasuke poszybował za nią. Zaklął cicho pod nosem. Wcześniej Naruto poświęcił się i potraktował wroga ransenganem, nie zważając na obronę własnego siebie i odsłaniając zupełnie swoje ciało. Wtedy Mikami oberwała, ale oddała mu ze zdwojoną siłą, tak że stracił przytomność. To było bardzo dziwne, skoro zawsze ninja był wytrzymały. Ale cóż, z taką bestią spotkał się chyba po raz pierwszy. Hyuuga zacisnęła pięści i zaczęła biec w kierunku pary walczących. Szybkim wzrokiem przebiegła między drzewami, patrząc, czy nie ma nowych wrogów. Zagryzła wargę i skoczyła za wampirzycą.
- Głupia?! – Wrzasnął Uchiha, osłaniając ją własnym ciałem przed atakiem Mikami. Teraz na jego barku powiększała się czerwona plama. Syknął z bólu i w końcu trafił wampirzycę, która odleciała na parę metrów, wyjąc z wściekłości. Ninja złapał się za ranny bark. Sasuke Odwrócił się do Hinaty. Zdjął swoją bluzę i założył ją na zmarznięte ramiona dziewczyny. – Zakładaj to i spieprzaj, jesteś osłabiona!
W ostatniej chwili zablokował atak Mikami kataną. Kobieta szła powoli w jego stronę, ociekając krwią i warcząc coś pod nosem. Hyuuga cofnęła się o krok. Nie mogła tak stać i czekać, aż ktoś ją uratuje. Przybrała postawę bojową. Przebiegła obok Sasuke i zaatakowała wampirzycę. Nie miała kunaiów – wszystkie zostały gdzieś daleko, kiedy Tsubaki ciągnęła ją w środek lasu. Błyskawicznym ruchem uderzyła kobietę w brzuch. Mikami kaszlnęła krwią i osunęła się na gałąź.
- RASENGAN!
Przed oczami Sasuke i Hinaty mignął Naruto. Najwyraźniej pospiesznie opatrzony przez Kushinę znów ruszył w wir walki. Teraz, dysząc ciężko, klękał obok Mikami, ręką wciąż sięgającą okolic jej brzucha, gdzie trafił wirującą kulą chakry. Hinacie ten widok zamazał się przed oczami. Zachwiała się. Poczuła, że ktoś podtrzymuje ją od tyłu.
Wszystko zawirowało. Nie stała już na drzewie, leciała w powietrzu, aby znów spaść na śnieg. Przed nią pojawiła się twarz Kushiny.
- Co?...
- Idziemy stąd! Natychmiast! – Usłyszała od czerwonowłosej. Hinata rozszerzyła oczy i zaczęła nieudolnie się wyrywać.
- Nie mogę ich tam zostawić!
- O rany, Hinata-chan! – Zniecierpliwiła się Kushina. Podniosła ją sprawnym ruchem do góry. Jak na swoją budowę, była bardzo silna. – Przecież to Naruto i Sasuke. Poradzą sobie.
Hyuuga uśmiechnęła się słabo. No tak, znając chłopaków, wybiją całą watahę wampirów zanim zdążę mrugnąć. Dziewczyna odwróciła się ostatni raz. Chciała mieć pewność, że to już prawie koniec i ninja zaraz do niej dołączą.
To, co zobaczyła, zmroziło jej serce. Straciła przytomność.

Hinata obudziła się, dysząc ciężko. Miała straszne koszmary, śniło jej się, że Sasuke i Naruto są rozszarpywani przez żądne krwi wampiry i to na nią zaraz przyjdzie pora. Miała jeszcze przed oczami wizję zabarwionego na szkarłatno śniegu i twarz jakiejś czerwonowłosej kobiety. Hyuuga podniosła się powoli i poczuła, jak z jej ramion zsuwa się jakaś duża bluza.
I wtedy dotarło do niej, że to wszystko stało się naprawdę.
Dziewczyna poderwała się i na oślep przebiegła pogrążony w ciemnościach pokój. Przed chwilą leżała na ziemi w jakiejś pościeli, a zatem nie była to jej sypialnia. Uderzyła się biodrem o kant stolika po czym wpadła na drzwi. Przeklinając w duchu ból pulsujący w prawym udzie, nacisnęła klamkę i wypadła z pomieszczenia. Nie mogła sobie wybaczyć, że zostawiła chłopaków samych… przeciwko całej armii wampirów. To był ostatni widok, jaki spostrzegła przed straceniem przytomności.
Idący w szeregu, otoczeni przez złowrogą aurę. Panowie śmierci, niezależni od przebiegu lat, ciągle straszni i piękni. Niezmienni. Przerażający. Wściekli.
Hinata oparła się o ścianę i złapała w okolicy serca. Przełknęła ślinę i zamknęła oczy. Miała za słabą psychikę na takie rzeczy. Westchnęła cicho i przyspieszyła kroku. Brązowe drzwi zbliżały się. Dziewczyna zaczęła biec. Bała się – nie tego, że czekają na nią złowrogie istoty, ale tego, czy przyjaciołom nic się nie stało. Przetarła oczy i zagryzła wargę. To wszystko przez nią – gdyby wcześniej oparła się mocy Tsubaki i nie poszłaby za nią, nic by się nie stało. Przepełniona poczuciem winy, gwałtownie wpadła do pierwszego lepszego pomieszczenia.
- Sasuke! – Wydarła się. Stał tam, wprawdzie obandażowany tu i ówdzie, ale cały i zdrowy. Kamień spadł jej z serca. Nie mogła się powstrzymać. Kiedy odwrócił się, zaskoczony, już został przyciśnięty do ściany przez Hinatę. Dziewczyna przytuliła się do niego, chowając twarz pod włosami.
- Boli, kretynko! – Syknął z bólu. Uśmiechnął się. Widział tylko czubek jej głowy – co jak co, ale był od niej wyższy o paręnaście centymetrów.
- Idioto! – Krzyknęła, nie poluźniając uścisku. – Mogliście wszyscy zginąć!
- Coo?! – Spojrzał na nią, wzrokiem pełnym irytacji i zarazem rozbawienia. – Ja ci tu ratuję życie, a ty tak się odwdzięczasz? – Pacnął ją dłonią w głowę.
- Idiota. – Szepnęła stłumionym głosem. Kiedy to powiedziała, błyskawicznie się od niego odsunęła, chowając ręce za plecami. W sumie nie chciała tego robić, było jej dobrze, ale jednak czuła się zakłopotana. – Gdzie Naruto-kun? Gdzie inni? – Spytała szybko, tuszując swoje zawstydzenie. – Co się w ogóle stało?!
- Masz czerwone uszy. – Wybuchnął śmiechem i podrapał tył głowy. – I moją bluzę.
- A! Tak! Dzięki! – Spojrzała po sobie. Opatuliła się nią jeszcze bardziej i pokazała język chłopakowi. Była ciepła i męsko pachniała. Dodatkowo wyglądała w niej jak mały elf, bo bluza nie była na jej rozmiary.
- Chodź. – Chwycił ją za ramiona i obrócił w przeciwną stronę. Poprowadził do drzwi. – Naruto leży w pokoju obok.
- Co?! – Spojrzała na niego z przerażeniem. – C-co mu się stało? – Ukryła twarz w dłoniach. – To wszystko moja wina… gdybym tylko nie poszła za tą wampirzycą…
- Dobra dobra, pogadamy później. – Przerwał jej i wyprowadził z pomieszczenia. – A temu idiocie nic nie jest, wiesz, że jak się zmęczy to szybko z łóżka nie wyjdzie.
Hyuuga odetchnęła z ulgą. Jednak miała tyle pytań, tyle przemyśleń i tyle obaw, że nie mogła czekać. Zatrzymała się, odwróciła w kierunku ninjy i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Słuchaj… skąd wiedzieliście, gdzie mnie szukać? – Oparła się o ścianę i przygryzła wargę.
- A po jaką cholerę szłaś do lasu? – Odpowiedział pytaniem na pytanie Sasuke. Usiadł po turecku na podłodze i także skrzyżował ręce na piersiach. Hinata zaśmiała się cicho i opadła na podłogę obok niego. Objęła nogi dłońmi i oparła brodę o kolana.
- Sama nie wiem…
- Byłaś umówiona z Naruto. – Stwierdził z dziwną nutką w głosie. – Stchórzyłaś? – Dodał.
- Nie! – Zaprotestowała gwałtownie Hinata i z niewiadomego powodu zaperzyła się. Podniosła głowę. – I w ogóle kto powiedział, że mam ci się spowiadać?!
Uchiha nic na to nie powiedział. Nie mogła nic odczytać z jego twarzy – oczy ukryte pod ciemną grzywką i usta pozbawione wyrazu. Hinata zawstydziła się swojego zachowania. W końcu taki już był, ironiczny. Starał się jej pomóc, a ona zareagowała tak gwałtownie. Jej głowa znów opadła, a twarz zasłoniły włosy.
- W sumie to już miałam wychodzić, ale spojrzałam przez okno i pojawiła się kobieta po czym weszła do lasu i…
- Moment, moment. – Przerwał jej Sasuke. – Pojawiła się ni stąd, ni zowąd, czy jakoś wyszła skądś?...
- No… Przy drzewach śnieg zaczął bardzo szybko wirować, po czym ona się pojawiła. Miała bardzo długie, ciemne włosy, bladą cerę i krwistoczerwone oczy. Pamiętam też białą sukienkę z masą tiulu, taka obszerna, duża… – Zaczęła gestykulować, pokazując w powietrzu różne kształty. Uchiha, o dziwo, przyglądał się temu z uwagą, chcąc zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Kiedy skończyła mówić o wampirzycy, przeszła do wydarzeń. Kiedy to nogi same poniosły ją za Tsubaki, o tym, co kobieta z nią zrobiła (kiedy szybko wspomniała o niespodziewanym pocałunku, Sasuke syknął) i o tym, że została uratowana. Kiedy przeszła do Kushiny, zamilkła. Po chwili ciszy odezwała się cicho.
- Ona naprawdę jest matką Naruto-kun?
- Ta. – Mruknął. Hyuuga spojrzała na niego ukradkiem. Nie patrzył na nią, jego wzrok błądził gdzieś po przeciwległej ścianie. Przecież… doświadczył tragedii. Jako małe dziecko. Rodzony brat wymordował całą rodzinę. Przez tyle lat był zupełnie sam… Nie rozumiany przez nikogo, zamknięty w sobie, milczący i chłodny. Po latach rozpoczęła się jego rywalizacjo-przyjaźń z Naruto, ninją, który przez utratę rodziców wydawał się go rozumieć. Jednak… teraz Uzumaki odzyskał matkę,  a Sasuke znów stał się jedynym pokrzywdzonym. Pozbawionym ciepła rodzinnego, tego wszystkiego, czego powinien  doświadczyć już wcześniej. Może znów zamknie się w sobie? Stanie się wyniosły i milczący? Hinata podniosła głowę, spojrzała na Uchihę i zaczerwieniła się po uszy. Chciała powiedzieć mu, że ona jest razem z nim i że może liczyć na każdego dookoła, mimo uprzedzeń i innych przeszkód. Zagryzła wargę i odezwała się cicho. Uchiha zwrócił na nią swój zdziwiony wzrok.
- Wiesz, Sasuke… Zawsze możesz… możesz…
Te słowa jakoś nie chciały przejść jej przez gardło. Granatowowłosa chciała to jakoś przekazać, powiedzieć czy pokazać, ale przez swoją nieśmiałą naturę była zbyt zakłopotana. Sasuke uśmiechnął się i już chciał coś powiedzieć, kiedy pełen ulgi, znajomy głos rozległ się po korytarzu.
- Hinata-chan! – Zdyszana Ino wybiegła zza zakrętu korytarza. Zmierzyła podejrzliwie wzrokiem Uchihę i pociągnęła zdziwioną Hyuugę za rękę. – No chodź, chodź, już nie musisz znosić tego palanta, idziemy.
- Ale… Ej no, Ino… - Jęknęła Hinata, boleśnie ciągnięta przez Yamanakę w przeciwną stronę. Rzuciła ostatnie, przepraszające spojrzenie w kierunku Sasuke i została wyprowadzona z korytarza.
~Hinata.

Łaaa <3 Musiałam dodać ten obrazek z Sasuke bez koszulki. Taki seksowny :3

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

"(...)- No co robio, co robio. – Hyuuga usłyszała zirytowany głos tuż nad sobą. – Przyszłą żonę mojego syna tak nożem katować?(...)"

Na początku wielkie przeprosiny. Długo (BARDZO DŁUGO) nic nie dodawałam ;_; Wynika to jedynie z mojego lenistwa. Miałam czas, dużo czasu na opowiadanie, ale nie chciało mi się. Ale spokojnie, dopadła mnie wena, akcja się rozkręca, może was trochę udobrucham. Także... miłego czytania ziomy <3

– Oni naprawdę są idiotami. – Westchnęła Hinata, otwierając drzwi. Ino, chrupiąca jakieś ciastka, upuściła paczkę na ziemię. Faktycznie, Hyuuga wchodząca do pokoju w samej bieliźnie jest niecodziennym widokiem, nawet jak na bujną wyobraźnię Yamanaki. Hinata przeciągnęła się i stwierdziła, że coś jest nie tak. Spojrzała po sobie i wytrzeszczyła oczy, wydając z siebie cichy jęk. Zaczerwieniła się na całej twarzy i ukryła ją w dłoniach. Ino natychmiast do niej podbiegła, przy okazji depcząc paczkę pełną korzennych ciastek i rozkruszając je bosymi stopami. Złapała Hyuugę za ramiona i usadziła ją na swoim łóżku.
- Hinata-chan, co oni ci zrobili?!
Granatowowłosa kunoichi wytrzeszczyła oczy. Natychmiast dotarło do niej, co powstało w małej główce przyjaciółki.
- N-nie, to nie tak! – Wiedząc, że przed Yamanaką nic nie ukryje, opowiedziała jej ze szczegółami o zdarzeniach w łazience. Ku jej zdumieniu, z każdym wypowiedzianym przez nią zdaniem twarz Ino rozjaśniała się w uśmiechu coraz bardziej. W końcu blondynka wybuchła śmiechem.
- Ty to masz powodzenie… - Wykrztusiła i zamknęła oczy.
- Jesteś bez serca! – Hinata uderzyła lekko przyjaciółkę w plecy i prychnęła. – Ja tu ci się zwierzam, a ty bezczelnie się śmiejesz.
- P-przepraszam…
Hinata westchnęła cicho. Swoją drogą cieszyła się z tego, że istnieje mały płomyczek nadziei na uczucie Naruto skierowane do niej. Nie wiedziała, co zaszło pomiędzy nią a Sasuke. Przez krótką chwilę wydawało jej się, że są blisko siebie. Może to już przeszłość? A może po prostu sobie wszystko ubzdurała i w tej chwili Uchiha się z niej śmieje… Tak, to było do niego podobne.
Dziewczyna prędko ubrała się z piżamę w żyrafy i przetarła oczy. Po całym dniu ciężkiej pracy marzyła o ciepłym i miękkim łóżku.
- Chcesz spać, co? – Mruknęła Ino, zbierając większe kawałki połamanych ciastek. Najwidoczniej ona nie zmęczyła się tak skrajnie, aby tuż po zapadnięciu zmroku otulić się kołdrą i zasnąć.
- Hmm… niekoniecznie. – Uśmiechnęła się Hyuuga i złapała swoją kołdrę. Przeciągnęła ją na łóżko Ino i usiadła obok przyjaciółki. Zrobiła sobie gniazdko z pościeli i usadowiła się w nim wygodnie. – Cały czas tylko się tobie zwierzam i zwierzam. Teraz twoja kolej. – Dodała i wpatrzyła wyczekującym wzrokiem w Yamanakę. Ta wiedziała o co chodzi – czekała ją rozmowa z Hinatą o Shikamaru.
- W-w sumie to… - Zaczęła. – W sumie to nic takiego nie zaszło między nami… Tylko gadaliśmy…
- Taak, tylko rozmawialiście? W takim razie wytłumacz mi twoje zawstydzenie. – Hyuuga pokazała jej język. Ino już miała się bronić, kiedy rozległ się łomot do drzwi. Dziewczyny zamarły. Hinata, chcąc nie chcąc musiała przerwać tę rozmowę. Była niezadowolona, chciała w końcu pogadać z przyjaciółką o jej życiu miłosnym, bo dotychczas nie ruszyło z miejsca ani trochę. Nie obchodziło jej, że u niej było zupełnie tak samo. Wygramoliła się z pościeli i podeszła do wejścia, ostrożnie je otwierając. Natychmiast oblała się rumieńcem.
- Etto… - Wyjąkała i wpatrzyła się w swoje jakże interesujące stopy. W drzwiach stała cała gromada chłopaków – Naruto, Sasuke, Kiba i Shino najwyraźniej przyszli ją przeprosić.
- Siema! – Wykrzyknęli chórem i wręczyli osłupiałej Hinacie zawiniątko – pewnie ubrania, które zostawiła w łazience. Dziewczyna zamarła, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. Do jej uszu dobiegł chichot Yamanaki, która najwyraźniej nie miała zamiaru jej pomóc tylko z bezpiecznej odległości obserwować rozwój wydarzeń.
- No więc, Hinata… - Zaczął Kiba, drapiąc się z tyłu głowy.
- …chcieliśmy trochę odpokutować nasze zachowanie… - Dodał Sasuke.
- …i zastanawiamy się… - Rzucił Shino.
- …czy nie chciałabyś pójść ze mną na randkę! – Wykrzyknął uradowany Naruto. 
- NARUTO! – Kiba, najwyraźniej zbulwersowany, uderzył blondyna w plecy. Chłopak skrzywił się i wydał z siebie jęk protestu. – Nie przyszliśmy tu po to!
- No jak nie? Mieliśmy jej to jakoś wynagrodzić…
- No właśnie, MIELIŚMY. – Wyraźnie podkreślił ostatnie słowo. – A nie ty MIAŁEŚ.
- Marudzisz. – Machnął ręką Uzumaki. – Zresztą z kim chciałabyś pójść na randkę? Z nas? – Chłopak mrugnął do niej i wybuchnął śmiechem. Hyuuga zaczerwieniła się jeszcze bardziej i wytrzeszczyła oczy, przerażona, że pytają ją o zdanie. Zapadła cisza. Wszyscy wpatrywali się w Hinatę.
- Boże, jakie te dziewczyny są kłopotliwe. – Rozległ się głos skądś z głębi korytarza.
Ino niespodziewanie podsunęła im pod nos pudełko z pospiesznie zawiniętymi papierkami.
- Dalej, losujcie.
- I-ino! – Zaprotestowała Hinata, ale ninja już rozwijali karteczki.
- Mam gwiazdkę na środku mojej karteczki, co teraz? – Rzucił Naruto.
- Moja jest pusta… - Mruknął Sasuke.
- Moja też… - Dodał smutno Kiba.
- Dobrze, w takim razie Naruto, zabierasz gdzieś jutro Hinatę, a teraz proszę wypad, bo są tu zmęczone dziewczyny. Aa, zapomniałabym – Złapała za ramię Uzumakiego. – Hinata lubi kwiaty.
Zatrzasnęła im drzwi przed nosem. Z korytarza dobiegł ich uradowany głos Naruto. "YATTA!" 
- Ino… - Zdążyła wyjąkać Hinata, bo Yamanaka już popchnęła ją na łóżko.
- Dziewczyno, ty się musisz wziąć do roboty! Bo jeśli się postarasz, to każdy ninja będzie twój. – Mrugnęła do niej i zarzuciła na nią kołdrę. – A teraz do łóżka, bo jeśli chcesz wyglądać ładnie na randce z Naruto, musisz się wyspać.
Zgasło światło. Pomieszczenie pogrążyło się w ciemności. Jedynie ostatnie tlące się kawałki drewna rozświetlały delikatnie podłoże.
- Słuchaj, Ino… a co z Sakurą, gdzie ona jest? – Spytała z niepokojem Hinata po chwili ciszy.
- Jak przyjdzie, to najwyżej nas obudzi. – Odpowiedziała Yamanaka, wchodząc pod kołdrę.
Hinata w zamyśleniu pogładziła złożone w kostkę ubrania. Najwyraźniej przyjaciele bardzo się starali aby dobrze to złożyć, ale jak widać coś im nie wyszło. Dziewczyna uśmiechnęła się mimo woli po czym położyła głowę na poduszce. Przez długi czas nie mogła zasnąć. Po burzliwych wydarzeniach nie tak łatwo oddać myśli w nicość i po prostu wyciszyć umysł. Około drugiej w nocy zapadła w sen.

Było już grubo po południu, gdy powoli zaczynało się ściemniać. Dziewczyny leniwie spędziły dzień – ci, którzy chcieli, szli na łyżwy, a ci, którzy woleli zostać, siedzieli w pokoju. Hinata miała już dość lodowiska, więc została. Yamanaka zostawiła ją, aby w godzinach porannych rozwijać swoją miłosną relację z Shikamaru. Jak Hyuuga zauważyła, Sakura wróciła na noc do pokoju – rano ujrzała jej różowe włosy rozsypane na poduszce. Udało jej się zamienić z Haruno parę słów – nie pytała jednak o szczegóły jej zniknięcia. Najwyraźniej nie była skłonna do zwierzeń.
Hinata podeszła do okna. Położyła złożone w kostkę sukienkę oraz sweter, które miała zamiar założyć na wyjście z Uzumakim. Oparła łokcie na parapecie i wpatrzyła się w leniwie spadające płatki śniegu. Zastanawiała się, co też Naruto przygotował. W głowie jej się kręciło na myśl, że ma spędzić z nim sam na sam parę godzin. Co też…
Jej wzrok przykuła dziwna fala płatków śniegu, które zaczęły wirować w zastraszającym tempie wokół własnej osi w dużej grupie. Wydawało jej się, że odbywają magiczny taniec, który znaczył coś niezmiernie ważnego. Nie myśląc zbyt dużo, dziewczyna wybiegła z pomieszczenia. Nie zabrała żadnej kurtki czy płaszcza, otworzyła drzwi frontowe tak, jak była – w butach i w bluzie. Natychmiast pomknęła w stronę tylnej ściany budynku. Chłód szczypał ją w twarz oraz nieosłonięte kostki. Odczuwała na własnej skórze, jak lodowaty jest śnieg. Nagle stanęła jak wryta. Parę metrów od niej, pojawiła się piękna kobieta. Wydawało się jej, że postać powstała z wirujących płatków śniegu, które – dopiero teraz to zauważyła – nie były zwykłe, tylko w kształcie sześcioramiennych gwiazdek. Kobieta chyba nie zauważyła Hinaty. Miała na sobie śnieżnobiałą, bardzo długą, ciągnącą się za nią suknię z masą tiulu i koronki. Jej włosy były czarne jak heban, a zarówno tęczówki, jak i usta były krwistoczerwone, które wyraźnie odcinały się od bardzo bladej skóry. Wyglądała na wysoko urodzoną, dumną pannę. Kobieta chwyciła w delikatne ręce tiul swojej sukni i lekkim krokiem, nie pozostawiając żadnych śladów na śniegu, ruszyła w stronę lasu. Na jej twarzy, nie wiadomo dlaczego, pojawił się radosny uśmiech. Hinata zamarła. Jej nogi same zaczęły się poruszać. Nie miała absolutnie żadnej władzy nad swoim ciałem. Mimowolnie szła w głąb lasu, podążając za kobietą.

Płynęły minuty. Hinata czuła, jak jej ciało marznie, jednak nie mogła nic z tym zrobić. Zamknęła oczy, próbując skupić chakrę w swoich stopach i zatrzymać działanie tajemniczego zaklęcia, ale nic z tego – nogi cały czas niestrudzenie się poruszały. Coraz szybciej. Wkrótce Hyuuga szła tuż za plecami kobiety. W pewnym momencie dama się zatrzymała i powoli obróciła. Na jej bladych policzkach wykwitły rumieńce, a twarz rozjaśniła się w uśmiechu. Nogi Hinaty także przestały pracować. Stanęła bez ruchu, nadal nie mając kontroli nad swoimi ruchami. Kobieta przybliżyła się do dziewczyny i odgarnęła wirujące włosy z jej twarzy.
- Witaj.
- Kim jesteś? – Wykrzyknęła Hyuuga, czując dreszcze w momencie dotknięcia przez damę.
- Mam na imię Tsubaki… - Szepnęła. – No no, nieźle, możesz mówić, tak? Może lepiej będzie cię zachować, a nie spożywać?
- C-co masz na myśli? – Wzdrygnęła się Hinata, czując kolejną falę dreszczy pod dotykiem kobiety. Tsubaki rozpięła jej bluzę i odrzuciła ją na śnieg, pozostawiając dziewczynę na pastwę lodowatego wiatru.
- Hm, hm, ciało też niczego sobie. – Szepnęła kobieta, obchodząc ją naokoło. Co we mnie wstąpiło, żeby wybiec na dwór? – Pomyślała gorączkowo Hyuuga. Była pewna, że Naruto czeka w umówionym miejscu i myśli, że stchórzyła. Jej rozmyślania przerwał ponowny widok Tsubaki przed sobą. Kobieta była blisko, bardzo blisko. Hinata czuła tajemniczy, ciężki, ale zarazem ponętny zapach jej ciała.
Hyuuga otworzyła szeroko oczy, czując miękkie wargi Tsubaki na swoich ustach.
- Co ty robisz?! – Zaprotestowała Hinata, odzyskując czucie w rękach i nogach i odskakując gwałtownie do tyłu. Mogła się swobodnie poruszać, ale była bardzo osłabiona. Ledwo stała. Cholera! Dlaczego jej pierwszy pocałunek musi być z kobietą?!
- Wypuszczę cię. – Powiedziała także szeptem Tsubaki. – Pod pewnymi warunkami. – Uśmiechnęła się lekko i chwyciła Hinatę za jej bluzkę. Dziewczyna zaczęła się szarpać, ale nie miała tyle nadludzkiej siły co tajemnicza kobieta, która jednym ruchem przeciągnęła jej ciałem po śniegu na odległość paru metrów. Zaczęła ciągnąć Hinatę w nieokreślonym kierunku.
Co ona chce ze mną zrobić? Gdzie mnie ciągnie? – Takie myśli szybko przelatywały w głowie Hyuugi, Cholernie się bała, bo nie dość, że Tsubaki była niebezpieczna w kwestii siły, to chyba była lesbijką.
- Podobają mi się faceci, ty psychiczna babo! – Wydarła się. Kobieta spojrzała na nią.
- Wiem. Niestety. Jednak nie od ciebie zależy, co z tobą zrobię, ślicznotko.
- Co chcesz mi zrobić? – Teraz Hinata była przerażona nie na żarty. Nie dość, że nie miała ani krzty siły, to jeszcze kobieta chciała najprawdopodobniej ją gdzieś zamknąć.
- Powiedzmy… Że się z tobą zabawię.
Hinata wolała nie pytać, o co jej chodzi.

Przed nimi stanęła rozbawiona dziewczyna. Miała długie, ciemne włosy, wijące się na plecach oraz duże, roześmiane oczy.
- Widzę, że znowu najpierw bawisz się ofiarą? – Powiedziała Mikami, krzyżując ręce na piersiach. Ona także nie miała na sobie normalnych ciuchów – ciągnęła się za nią taka sama biała sukienka, jaką miała na sobie Tsubaki.
- M-Mikami… - Szepnęła Hinata. No, pięknie. Pojawiła się kolejna osoba, której się panicznie boję. – Westchnęła w duchu.
- Nie sądzisz, że lepiej byłoby ją zabić? – Dziewczyna pochyliła się nad Hyuugą. –  Suzuno jest do twojej dyspozycji. Jestem głodna. – Podkreśliła dwa ostatnie słowa. Wtedy jej oczy zabłysnęły krwistą czerwienią, a twarz wykrzywiła się w psychodelicznym uśmiechu. – Idź do świątyni, Tsubaki-chan, Suzuno się tobą… zaopiekuje.
Było widać, że Mikami jest pewnym autorytetem wśród tego towarzystwa. Lekko zaczerwieniona Tsubaki ukłoniła się i w ułamku sekundy… zniknęła.
Hinata cofnęła się, wpadając w zaspę. Mikami nieubłaganie się zbliżała. W końcu stanęła około metr przed przerażoną kunoichi.
- Kim ty jesteś? – Szepnęła Hyuuga, zakrywając usta dłonią.
- Zaraz umrzesz. – Uśmiechnęła się promiennie Mikami. Wyglądało to szczególnie przerażająco, zważywszy na to, co dziewczyna właśnie powiedziała. – Zaraz umrzesz – pokiwała jej palcem przed twarzą – więc mogę ci co nie co powiedzieć. – Uśmiechnęła się, odsłaniając… wampirze zęby.
- Dobra, dobra, już wszystko wiem! – Wykrzyknęła Hinata. Odwróciła się, potknęła, wpadła w zaspę, wyszła z niej i rzuciła się do ucieczki. Wyglądało to nieco… zabawnie, szczególnie że wkrótce zderzyła się z wampirzycą, która korzystając ze swych nadprzyrodzonych mocy mogła poruszać się nadzwyczaj szybko. Z psychodelicznym uśmieszkiem Mikami przybliżyła swoje usta do szyi Hinaty. Wyczuła punkt z najgorętszą krwią i wysunęła swe wampirze zęby. Hyuuga przygotowała się na najgorsze. Zamknęła oczy. W ogóle nie wyczuwała chakry, nie mogła jej zebrać, nie mogła nawet zebrać myśli. Pomyślała, że… że właściwie wbicie zębów w jej szyję zajmuje wampirzycy strasznie dużo czasu.
Rozejrzała się. Mikami leżała parę metrów dalej, sycząc cicho i zabarwiając śnieżnobiały śnieg swoją własną krwią. Nieopodal stał…
- Sasuke! – Wykrzyknęła słabo Hinata i ruszyła w stronę ninjy. Co on tu, do cholery robił?
- Szybko! – Wrzasnął Uchiha i złapał ją za bluzkę. Wciągnął dziewczynę na drzewo, po czym znów skoczył na śnieg. Syknął i uchylił się od ataku wampirzycy, która mimo silnego ataku Chidori… nie, zaraz, to nie było Chidori! To był Rasengan!
- N-Naruto-kun? – Szepnęła Hinata i rozejrzała się po okolicy. Faktycznie… Uzumaki stał za drzewem i wbijał w nią wzrok trzymając palec przy ustach, sygnalizując, że dziewczyna ma być cicho. To nie było w jego stylu… ninja normalnie rzucił by się w wir walki!
Ale to naprawdę był Naruto. Kiedy wydawało się, że Mikami zaraz dorwie Sasuke, chłopak zaatakował ją od tyłu kunaiem. Ta znów syknęła i wzbiła się do góry. Zrobiła coś, czego żaden z przyjaciół się nie spodziewali – cisnęła ostrzem w osłabioną Hinatę. Dziewczyna wiedziała, że jeśli wampirzyca poczuje więcej krwi, już nic jej nie powstrzyma i ninja będą musieli odciągać ją od ciała Hinaty.
- No co robio, co robio. – Hyuuga usłyszała zirytowany głos tuż nad sobą. – Przyszłą żonę mojego syna tak nożem katować?
Czerwonowłosa postać w ostatniej chwili pociągnęła ją do góry, ochraniając przed nożem, którego ostrze wbiło się w grubą gałąź. Przyszłą żonę? Co?
- No co tak patrzysz? – Kobieta o czerwonych włosach uśmiechnęła się promiennie i przekrzywiła głowę. – Bardzo lubisz Naruto-kun, no nie?
~Hinata. 


poniedziałek, 11 marca 2013

"(...)Jestem dorosłą kobietą i naprawdę dam sobie radę z pedofilami, jeżeli takowi się znajdą.(...)"


No i znowu długo nic nie było. Wiem, możecie mnie zabić. Ale widzę, że przybyło mi czytelników! Jestem bardzo szczęśliwa <3 Nawet nie wiecie, jak to motywuje. Zachęcam do komentowania, to dla mnie bardzo ważne. Arigatooo :3 

Sakura wrzasnęła. Po raz kolejny się wywróciła, a to tylko z winy Sasuke, który bezczelnie podstawił jej nogę. Dziewczyna zaczerwieniła się lekko. Jednak tak samo jak Hinata, nie była mistrzem w jeżdżeniu na łyżwach i znów poślizgnęła się na płaskiej powierzchni. Hyuuga, dotychczas jeżdżąca z Naruto odwróciła się i chcąc nie chcąc, podjechała do Sakury. Podała jej rękę i pociągnęła do góry.
- Wiedziałem, że to tak się skończy. – Westchnął ze zniecierpliwieniem, ale zarazem z uśmiechem Sasuke, widząc, jak dziewczyny znów się wywalają. Wyciągnął rękę… do Hinaty. Wyglądało to dość zabawnie, bo Sakura, zignorowana, leżała na lodzie, a do Hyuugi były wyciągnięte znikąd dwie pary rąk – Naruto i Sasuke. Dziewczyna zaczerwieniła się, a Sasuke spochmurniał i odwrócił się plecami, pozostawiając blondynowi pomoc Hinacie. „Mógłbyś pomóc Sakurze…” – przemknęło przez myśl granatowowłosej kunoichi. Z wdzięcznością chwyciła dłoń Naruto i podciągnęła się do góry. Haruno wstała sama. Hyuuga obrzuciła ją przelotnym spojrzeniem pełnym współczucia, ale ta dumnie uniosła głowę i nie zwracając na nikogo uwagi, odjechała. Hinata chciała podążyć za nią, ale zrezygnowała. Odwróciła się z powrotem do Naruto. Złapała jego rękę i z uśmiechem na twarzy (o rumieńcu nie wspominając) pociągnęła go w inną stronę.
- Trzeba coś zrobić z twoimi umiejętnościami. – Oboje wybuchli śmiechem i zniknęli w tłumie. Hyuuga jeszcze nigdy nie czuła się taka rozluźniona w obecności Uzumakiego.

- Uff! To był naprawdę męczący dzień. – Westchnęła Hinata opadając na ławkę w jadalni obok Ino. Nos miała zaczerwieniony od mrozu, policzki ją paliły i rozcierała sobie palce.
- Jak się jeździło tak jak ty, to faktycznie. – Uśmiechnęła się blondynka i z rozmarzeniem utkwiła wzrok w drewnianym suficie. Hinata coś sobie uświadomiła.
- Skąd wiesz, jak jeździłam? – Zapytała, nalewając sobie i przyjaciółce parującej herbaty. – Nigdzie cię nie widziałam.
Ino ukryła lekki rumieniec pod grzywką.
- W-wiesz… Jeździłam z Shikamaru i Chojim. No i z Ten-Ten, ale ona się szybko odłączyła. W sumie to odjechała z Chojim. To znaczy, on odjechał, a ona po chwili. Albo ona odjechała, a on zaraz po niej… Wiesz, jak ona świetnie jeździ?! Mogłabym brać od niej lekcje… Choji trochę gorzej, ale…
- Czyli zostałaś sama z Shikamaru. Oj, Ino, Ino… – Uśmiechnęła się Hinata kiwając głową ze zrozumieniem. Szybko pojęła, że blondynka chce to ukryć w plątaninie swoich słów.
- Cz-czekaj, to nie tak! – Przeraziła się Yamanaka, ale szybko zorientowała się, że przed Hyuugą nic nie ukryje. – Chcesz sałatkę? – Prędko zmieniła temat.
- Pewnie. Dzięki. – Uśmiechnęła się. Nie przyciskała przyjaciółki w tym temacie, wiedziała, jakby sama się czuła w takiej sytuacji. - W sumie, to gdzie jest Sakura? – Rozejrzała się po pomieszczeniu. – Nie widziałam jej od tego czasu, kiedy rozeszłyśmy się na lodowisku…
- Wiesz… ona poszła pod prysznic, a potem od razu do pokoju. Była jakaś marudna, mówiła, że nie jest głodna. Chyba coś się stało, jak kolacja się skończy, pójdę z nią porozmawiać.
Hinatę coś tknęło.
- T-to chyba moja wina… - Zawstydziła się i wbiła wzrok w niedojedzoną bułkę. Czuła, że Ino patrzy na nią pytającym wzrokiem. – Bo… trochę ją ignorowałam na lodowisku, oni zresztą też. – Mówiąc to, wskazała na plecy chłopaków. – I potem odjechała sama… nie wiem, co robiła przez resztę dnia.
- I gdzie tu widzisz swoją winę? – Zdziwiła się Yamanaka. - Naprawdę, nie sądzę żeby gniewała się na ciebie.
- Ale kiedy się obie przewróciłyśmy, Sasuke i Naruto… Oboje pomogli mi, a nie jej. Sakura została pominięta…
- Hinata. – Kiedy dziewczyna nie reagowała, Ino powiedziała to bardziej stanowczym głosem. – Hinata, spójrz na mnie, proszę.
Hyuuga zwróciła na nią swój wzrok.
- Możesz kochać się w kim chcesz, i każdy może zakochać się w tobie. Nikt nie ma na to wpływu i nie jest to niczyja wina. – Westchnęła cicho. – Sakura nie może się na ciebie wkurzać z powodu, że to nie ona, ale ty jesteś obiektem zainteresowań któregoś z nich, więc nie bierz winy na siebie. Spokojnie, porozmawiam z nią, ale nie denerwuj się.
Hinata otworzyła szeroko oczy i chwyciła kubek obiema dłońmi. Wypiła mały łyk rozgrzewającego, parującego napoju.
- Masz na myśli to, że podobam się Naruto? – Popatrzyła z niedowierzaniem na swoje odbicie w herbacie. Yamanaka westchnęła, ale po chwili wybuchła śmiechem.
- Z tego, co powiedziałam, zrozumiałaś tylko tyle?!
- A co miałam zrozumieć? – Zdziwiła się i upiła następny łyk.
- Czasami mnie rozbrajasz, naprawdę.
Hinata już miała coś powiedzieć, kiedy po sali rozbrzmiał głos Iruki.
- Radzę wam już położyć się spać, bo jutro nie będzie takiej sielanki jak dzisiaj. To była dopiero rozgrzewka. – Po sali rozległ się pomruk protestu.
- Macie po prostu za słabą kondycję, to wszystko. – Rzucił zgryźliwie Kakashi, ale zaraz wybuchnął śmiechem i wyszedł z pomieszczenia.

- Sielanki, tak!? – Oburzyła się Hinata, idąc w stronę sypialni. – Nazywają sielanką to, co robiłam dzisiaj?! Nie po to wywalałam się niewiadomą ilość razy, nie po to wyciskałam ostatnie poty aby nazywali to sielanką!
- Spokojnie, spokojnie. – Yamanaka położyła rękę na ramieniu przyjaciółki. – Oni sobie tak żartowali. Naprawdę… – Jednak Hinata nie miała zamiaru się uspokoić. Szła szybko, nie odzywając się słowem do Ino. – Kochana, masz okres czy co?! Miota tobą jak szatan…
Dziewczynę zamurowało.
- P-przepraszam… - Wpatrzyła się w swoje paznokcie. Może naprawdę była zbyt nerwowa… - E-ej! Nie nabijaj się ze mnie! – Zawołała, widząc zwijającą się ze śmiechu Ino. Zgięta wpół, opierała się o ścianę.
- Czasami… Na-naprawdę z ciebie nie mogę, H-hinata-chan…
- Naprawdę nie wiem, co cię tak bawi. – Obraziła się dziewczyna i pociągnęła przyjaciółkę w stronę ich pokoju. Na jej twarzy błąkał się uśmiech.

Hinata westchnęła z ulgą, kiedy pierwsze krople gorącej wody ściekły po jej ciele. Po całym dniu jeżdżenia było jej to potrzebne. Najbardziej cieszyła się z tego, że znów zastała łazienkę całkiem pustą – najprawdopodobniej ostatnią osobą, która odwiedziła wykafelkowane pomieszczenie była Aiko, którą dziewczyna minęła na korytarzu. Zastanawiała się, jak to jest – nie mieć chakry. Przecież… przecież misje i pomaganie innym ludziom to był na razie jej cel w życiu! Chociaż patrząc na to z innej strony, pewnie na miejscu Aiko nie wyobrażałaby sobie innego życia.
Dźwięk otwieranych drzwi. Hinata z początku zamarła (tak jak zwykle), ale po chwili uspokoiła się myślą, że przecież nikt nie wejdzie do jej kabiny. Miała nadzieję, że to jakaś dziewczyna. Nie miała ochoty znów użerać się z którymś z chłopaków. Z żalem zakręciła wodę – mimo wszystko była oszczędną i troskliwą kunoichi – bała się, że gorącego prysznica zabraknie dla innych uczestników wyprawy. Wytarła się dokładnie ręcznikiem i założyła bieliznę. Ostrożnie odsunęła zasłonę w gotowości do natychmiastowego odwrotu. Wystawiła nogę za prysznic, czując lodowate powietrze powoli ogarniające jej odsłoniętą skórę. Kiedy wyszła, całkowicie ją zamurowało. Czuła się o wiele inaczej niż kiedy musiała się pokazać Kibie czy Sasuke. Bowiem przy umywalce stał Naruto, a dokładnie wpatrywał się teraz w Hyuugę. Dziewczyna zaczerwieniła się na całej twarzy i cofnęła się o krok. Skarciła się w myślach za to, że dodatkowo nie okryła się ręcznikiem.
- Hinata-chan… - Naruto wytrzeszczył oczy. Jeszcze nigdy nie widział Hyuugi w bieliźnie. Był to iście wspaniały widok, bo sylwetka dziewczyny była wprost idealna. Uzumakiemu zakręciło się w głowie. Chłopak poczuł w ustach metaliczny smak krwi. Wybuchnął śmiechem, zakrył twarz dłonią i odwrócił się. Widocznie krew niekontrolowanie spłynęła z jego nosa do ust.
- KYAA! – Wrzasnęła Hinata i wskoczyła do kabiny, gwałtownie zasuwając zasłonę. Osunęła się na ziemię, podpierając plecy mokrą ścianą. Naruto zaliczył krew z nosa, kiedy mnie zobaczył? Czy to znaczy, że mu się podobam? Czy to cokolwiek znaczy? O boże, co ja mam teraz zrobić?! – Takie myśli szumiały w głowie zszokowanej Hinaty. Natomiast Uzumaki był rozbawiony, ale także trochę zaskoczony. Wiele razy widział Sakurę w stroju kąpielowym, kiedy razem z Sai’em wyruszali na dłuższe misje czy po prostu w trójkę odpoczywali nad jeziorem. Krótkie bluzki i spodenki także nie były nowością wśród kobiet w ich wiosce. Tylko czemu nosebleed nie pojawił się nigdy, ale właśnie teraz?
- Hinata-chan, nic ci nie jest? – Nie ruszył się z miejsca. Z kabiny nie było słychać żadnej odpowiedzi. – Hinata?
- W-wszystko w porządku, Naruto-kun. – Powiedziała po chwili i podniosła się na nogi. Musiała się wziąć w garść, właśnie takie sytuacje były najgorsze – kiedy nie miała zielonego pojęcia, co zrobić, a nawet jeśli miała, to brakło jej odwagi. Owinęła się ciasno ręcznikiem i zaczerwieniła się. Jednocześnie pragnęła zapaść się pod ziemię, ale także cieszyła się z takiego obrotu spraw – pokazała się Uzumakiemu w samej bieliźnie i przy tym nie zemdlała. Uśmiechnęła się do siebie i wyszła z kabiny. Chłopak od razu się odwrócił. Był od niej o wiele wyższy, co najmniej o głowę. Żeby na niego spojrzeć, musiała wysoko podnieść wzrok.
- Wszystko okej, odwróć się, proszę. – Pokazała mu język. Naruto wyszczerzył się do niej, po czym jeszcze chwilę wpatrywał się w jej oczy. Spuściła nieśmiało wzrok. O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego mi się to podoba? – Pytała samą siebie. W końcu Uzumaki odwrócił się tyłem. Wtem do łazienki wtargnęła cała wataha chłopaków – Kiba, Sasuke, Shino i Shikamaru. Hinata wrzasnęła raz jeszcze, po czym z prędkością przerażonego kota porwała swoje rzeczy z taboretu i zamknęła się w kabinie toaletowej. Usiadła na ziemi i westchnęła ciężko. Że też ciągle muszą mi się przytrafiać takie rzeczy – przemknęło jej przez myśl. Chociaż dzięki temu jej życie było trochę urozmaicone, nie to co kiedyś, kiedy nie wiedziała co z sobą zrobić w sobotnie popołudnie i wciąż ćwiczyła pod okiem swojego ojca. Zapadła cisza.
- NARUTO DO CHOLERY, WIEDZIAŁEM, WIEDZIAŁEM ŻE JĄ NAPASTUJESZ! – Głos Kiby dobiegł do uszu Hyuugi i dziewczyna natychmiast się poderwała. Usłyszała wrzask Uzumakiego i jakiś trzask, jakby chłopak poleciał na lustro, rozbijając je.
- PRZESTAŃ! – Sasuke odciągnął Inuzukę od blondyna. Chłopak cały czas się szarpał. Shino dołączył się do Uchichy i wspólnymi siłami przycisnęli szamoczącego się Kibę do ściany.
- DO DIABŁA, KIBA! Daj już sobie spokój! – Wrzasnął Naruto. Kiedy drzwi od kabiny Hinaty otworzyły się z hukiem, uderzając o ścianę, Uzumaki rozcierał sobie kark. Hyuuga podbiegła do chłopaków i stanęła pomiędzy nimi.
- USPOKÓJCIE SIĘ!
Po raz kolejny zapadła cisza.
- Kiba, nie jestem przedmiotem. Jestem dorosłą kobietą i naprawdę dam sobie radę z pedofilami, jeżeli takowi się znajdą. – Westchnęła ciężko, ale jej głos złagodniał. Inuzuka już miał coś powiedzieć, kiedy rozluźniony w biegu ręcznik zsunął się z ciała dziewczyny. Znów stała przed nimi z samej bieliźnie. Jak na komendę, Kiba, Shino, Sasuke i Naruto odwrócili się do niej plecami, pospiesznie wycierając napływający nosebleed.
- Do jasnej cholery, powiedziałam wam, że nie jestem przedmiotem. Nie patrzcie się na mnie jak… jak jakieś zwierzęta.
- Hinata-chan, to jest silniejsze od nas! – Poskarżył się Kiba. Ta ukucnęła, chwyciła ręcznik i ponownie ciasno się nim owinęła. – Naprawdę nad tym nie panujemy.
- W każdym razie… - Dziewczyna zaczerwieniła się i skrzyżowała ręce na piersiach, patrząc najpierw na Naruto, a następnie na Kibę. – Naprawdę, to nie jest napastowanie.
- Yy… Inuzuka, jakoś Naruto nie protestował, kiedy spotkałeś Hinatę w łazience prawie nagą. – Wtrącił Sasuke z chytrym uśmieszkiem.
- T-to nie tak… - Teraz Kiba szukał jakiegoś wyjścia z opresji. Natomiast Naruto odwrócił się gwałtownie.
- Jak to prawie nagą?! – Spojrzał na Inuzukę jak na najgorszego wroga.
- No w bieliźnie, w bieliźnie. – Machnął ręką Kiba.
W Hinacie coś pękło.
- NIE MOGĘ Z WAMI WYTRZYMAĆ! ZACHOWUJECIE SIĘ TAK, JAKBY MOJE ZDANIE NIC NIE ZNACZYŁO!
- No bo nie znaczy… - Rzekli chórem Inuzuka i Uzumaki.
- Żółwik, stary. – Rzucił Naruto i przybił z Kibą.
- Ja stąd wychodzę, na dziś wieczór mam was dość. – Nawet się nie ubierając, zostawiając kosmetyczkę i wszystkie inne rzeczy wyszła z łazienki. Kiedy zniknęła za zakrętem korytarza, po pomieszczeniu rozległ się uradowany głos chłopaka z kłami na policzkach.
- Na dziś wieczór ma nas dość, słyszałeś?! Tylko na dziś wieczór! 
~Hinata.

środa, 27 lutego 2013

"(...)Zaśmiał się Naruto i złapał dziewczynę za rękę.(...)"


Rozdział jak rozdział. Gomenasai! :C Długo nie dodawałam notek, bo i czasu nie było, i jakoś szczególnie wena nie dawała o sobie znać. Mam nadzieję, że się spodoba, i obiecuję poprawę. <3 

– Ech, Hinata-chan.
Hyuuga otworzyła oczy. Przetarła je i zamrugała. Niedaleko niej zauważyła twarz Naruto. Zmartwiony, wpatrywał się w nią. Chyba leżała na łóżku Ino, najbliższym drzwi. Od razu, z miejsca się zaczerwieniła i poderwała, aby grzywka zasłoniła jej zawstydzenie.
- Ocuciłaś się po dziesięciu minutach… w sumie, co się stało?
- A… ja… się… nie wyspałam! – Wytłumaczyła i wygładziła spódniczkę. Nic sobie nie robiąc z tego, że przed chwilą zemdlała i kręciło jej się w głowie, rzuciła. – Chodźmy na śniadanie.
- Na pewno nic ci nie jest? – Podszedł do drzwi i przepuścił ją pierwszą.
- Nie, nic, nic. Na pewno.
Chłopak wzruszył ramionami i ruszył korytarzem, zostawiając dziewczynę w tyle. Hinata uśmiechnęła się. Przy Naruto była zupełnie inną osobą, nie wiedziała co powiedzieć, plątała się w zdaniach i była niepewna siebie. Jednak to jej odpowiadało, a Naruto także nie pokazywał, aby mu to przeszkadzało. Zostawiła klucz w drzwiach, aby dziewczyny miały jak wejść i odłożyć rzeczy z łazienki. Podążyła za chłopakiem.

Ku jej zdumieniu, kiedy weszła do pomieszczenia, Sakura i Ino już siedziały przy stole. Wpatrzyła się w różowowłosą.
- Sakura-chan, co wy tu robicie?! Myślałam, że jeszcze nie wróciłyście z łazienki.
- Stwierdziłyśmy, że od razu pójdziemy na śniadanie – kiedy się myłyśmy, straciłyśmy poczucie czasu i nie wiedziałyśmy, czy to już po dziewiątej.
- Spotkałyście Sasuke? – Zaśmiała się Hinata, nie wspominając o minionych wydarzeniach przed ich sypialnią. Usiała obok Sakury.
- Nie… - Rzekła z żalem Ino. – Nikogo nie spotkałyśmy.
Dziewczyny pogrążyły się w rozmowie. Niedługo potem podano jedzenie, a zgodnie z obietnicą, Kiba i Naruto dostali podwójne porcje ramen. Posiłek trwał krócej niż wczorajsza kolacja. Kiedy naczynia zebrano, po pomieszczeniu rozległ się głos Iruki.
- Dzisiaj jeszcze nie będziemy jeździć po stokach, ale wybierzemy się na lodowisko i będziecie sunąć… - Nie dokończył, bo w jadalni rozległ się gwar. Niektóre pomruki wyrażały pozytywny odzew, inne negatywny. Duża część cieszyła się z takiego obrotu spraw.
- Cisza! – Kakashi wstał i widząc, że reszta milknie, usiadł znów i pogrążył się w lekturze nieodłącznego „Eldorado zakochanych”.
- Więc, mówiąc w skrócie, przygotujcie się, że wychodzimy o jedenastej piętnaście, czyli za godzinę z kawałkiem. Byle nie było spóźnialskich. – Dokończył Iruka.

- Chodźcie, już czas. – Powiedziała Ino, patrząc na Hinatę i Sakurę leniwie leżących na łóżkach. Granatowowłosa marudziła przy książce, a Haruno wpatrywała się w swoje odbicie w podręcznym lusterku. W końcu Hyuuga wstała i założyła bluzę. Od dziecka uwielbiała łyżwy, chociaż za bardzo nie potrafiła na nich jeździć, bo ojciec nie pochwalał tego sportu. Jego zdaniem Hinata powinna cały czas trenować, trenować i trenować. Nie podobało jej się to, ale była zbyt nieśmiała, aby zaprotestować i zrobić coś po swojemu. „Chyba moim postanowieniem noworocznym będzie stać się odważniejszą.” – Pomyślała. Nienawidziła tego, że ma tak mało pewności siebie. Miała ochotę zrobić tyle rzeczy, ale przez wewnętrzny opór do nawiązywania znajomości i rozmów musiała zrezygnować z wielu planów. Hyuuga wcisnęła buty i zrzuciła Haruno z łóżka.
Ta z pretensją w głosie powoli wstała.
- Myślicie, że ten wyjazd na łyżwy jest obowiązkowy? – Jęknęła i ponownie usiadła na łóżku.
- Chyba nie… – Rzekła Ino, rozczesując włosy i przeglądając się w podręcznym lusterku.
- … ale skoro za niego zapłaciłaś, to chyba nie opłaca ci się nie iść, nie sądzisz? Poza tym chyba będzie Sasuke… - Dodała Hinata ze śmiechem na ustach. – Chyba nie chcesz przegapić okazji spędzenia z nim dnia na lodzie? Ino może ci go zabrać, kiedy będziesz nieobecna.
Na te słowa Sakura poderwała się i klepnęła przyjacielsko Hyuugę po ramieniu. Zaczęła ubierać bluzę.
- Oj, Hinata, ona mogłaby zostać… - Jęknęła Yamanaka, smarując usta błyszczykiem. – Właśnie takie miałam plany, wszystko zepsułaś.
Granatowowłosa zaśmiała się pod nosem i rzuciła okiem na swoje odbicie w lusterku Sakury. Nigdy nie zwracała uwagi na swój wygląd, więc tylko przebiegła wzrokiem przez swoją twarz i włosy. Już była gotowa.

- Spokojnie, no spokojnie!
Kunoichi zastał y Irukę nieudolnie ogarniającego resztę gromady. Nastolatkowe gadali ze sobą i hałasowali, nie zważając na Umino. Hinata zostawiła Ino i Sakurę w swoim towarzystwie, a sama przepchnęła się przez tłum w poszukiwaniu Ten-Ten. W końcu ją znalazła… rozmawiającą z dwiema dziewczynami, o których brązowowłosa kunoichi opowiadała podczas wizyty w łazience. Wstydziła się podejść. Cofnęła się o krok w celu wtopienia się w tłum, ale tęczowo włosa ją zauważyła.
- Ten-ten-chan… - Zaczęła. Brązowowłosa kunoichi odwróciła się.
- Hinata-chan! – Uśmiechnęła się. – Chodź tu, chodź!
Hinata zagryzła wargę. „Nie! Miałam być odważniejsza!” – Stwierdziła z przekonaniem i podeszła do Ten-Ten.
- Ohayo! Jestem Aiko. – Zielonowłosa dziewczyna wyciągnęła do niej rękę. Nie była piękna, jej brązowe oczy ładnie błyszczały, ale miała szerokie usta. Mimo iż nie należała do ślicznych dziewczyn, to od jej twarzy bił wesoły blask, pełen sympatycznej aury i optymizmu. Hinata niepewnie się uśmiechnęła, lecz zdecydowanym ruchem uścisnęła jej rękę.
- A... J-ja… Jestem… - Tęczowo włosa wymamrotała coś pod nosem i wpatrzyła się w swoje buty.
- Ohayo! Mam na imię Hinata. – Zaśmiała się Hyuuga. Koleżanka Ten-Ten była jeszcze bardziej nieśmiała niż ona.
- Ruri… się nazywam. – Zagryzła wargę.
- Miło mi cię poznać. – Przywitała się Hinata. – Pozwólcie, że na chwilę ukradnę wam koleżankę. – Pociągnęła Ten-Ten na bok.
- S-słuchaj, one posiadają jakieś umiejętności? Bo nie wyczuwam ich chakry. – Ukradkiem zerknęła na Aiko, która zajęła rozmową Ruri. Tęczowo włosa najwidoczniej najlepiej czuła się w towarzystwie brązowookiej, z którą tu przyjechała.
- Nie… to zwykłe dziewczyny. A przynajmniej tak mi się wydaje. – Zastanowiła się Ten-Ten. – Ale spokojnie, są bardzo sympatyczne, nie sądzę, aby to były jakieś wampiry czy wiedźmy. – Wybuchła śmiechem, z ironią podkreślając ostatnie słowa.
- Mhm… - Przytaknęła Hinata, błądząc już myślami przy Mikami, która w niewiadomy sposób napełniała jej serce przerażeniem. Tak samo jak Ruri i Aiko, wydawała się zwykłą, nie mającą żadnych specjalnych umiejętności dziewczyną. Ale jednak coś w niej było nie tak… Nie, nie mogę tak myśleć. Po prostu jestem tchórzem.  – Skarciła się w myślach i wróciła do Ino i Sakury, zostawiając Ten-Ten wraz z jej nowymi przyjaciółkami. Ostatnio wydawało jej się, że brązowowłosa krzywo na nią patrzy z powodu tych dziwnych uprzedzeń do Mikami.

- No tak, więc powybierajcie sobie swoje numery łyżew i zabierajcie się do roboty! Całe lodowisko jest dla was. – Rzekł Kakashi, rzucając się w kierunku stosu specjalnych butów.
- Macie czas do… - Iruka urwał, bo gwar nastolatków zagłuszył jego wywód. Kakashi spojrzał na niego ze współczuciem – nikt nigdy go nie słuchał. Ale owe współczucie po chwili minęło, widząc, że Umino nic sobie z tego nie robi i śmieje się z młodych ludzi, którzy już powoli (wśród pisków i krzyków) wjeżdżali na lód.
Podczas zakładania łyżew, Hinata usłyszała szept Sakury.
- Hinata, widzisz gdzieś Sasuke?
Hyuuga rozejrzała się po placu, na który przed dziesięcioma minutami dotarli.  Jej wzrok skupił się na roześmianej twarzy Naruto.
- Nie, nigdy nie jeździłem na łyżwach. Myślę, że to będzie porażka, Kiba. – Blondyn stał przed Inuzuką. Łyżwy już dawno założył, teraz podpierał się o pień drzewa. Hyuuga momentalnie zapominając o pytaniu Sakury (Haruno z otwartymi ustami została, siedząc na pniu), poderwała się z niezawiązanymi butami i podbiegła na płozach łyżew do Uzumakiego.
- Naruto-kun! Jestem pewna, że nie będzie tak źle! – Wykrzyknęła, stając obok Naruto, przy okazji na niego wpadając. Kibie rozszerzyły się źrenice, dziewczyna pojawiła się w mgnieniu oka, a teraz chwiała się na łyżwach wątpliwej równowagi. Naruto z uśmiechem pomógł jej odzyskać stabilność. Inuzuka się wściekł. Przed chwilą przyjaźnie rozmawiał z Uzumakim, a teraz on ma czelność dotykać Hinatę? Kiba warknął coś niezrozumiałego pod nosem.
- Co, pomożesz mi? – Wybuchnął śmiechem Naruto. Hinata otworzyła szeroko oczy, zarumieniła się i spojrzała niepewnie na chłopaka.
- Ale… Ja też nie jestem w tym zbyt dobra… - Uśmiechnęła się nieśmiało.
- No nic, jakoś damy radę. – Chłopak klepnął ją przyjacielsko po ramieniu. Kiba zrobił się czerwony ze złości, skrzyżował ręce na piersiach i odwrócił się. Hinata była zbyt pochłonięta wpatrywaniem się w Uzumakiego, aby to zauważyć.
- Idziemy, Hinata! – Zaśmiał się Naruto i złapał dziewczynę za rękę. Pociągną ją w stronę lodowiska. Hyuuga zarumieniła się jeszcze bardziej. Poddała się chłopakowi i pozwoliła mu poprowadzić oboje. Wydawało jej się, że to takie romantyczne.
~Hinata.