sobota, 13 kwietnia 2013

"(...)Kiedy odwrócił się, zaskoczony, już został przyciśnięty do ściany przez Hinatę.(...)"


Także ten... Notka miała być dłuższa, ale tyle czasu nie dodawałam, że stwierdziłam - a, wrzucę to, a następna część będzie dłuższa. Postaram się, aby kolejna notka miała około cztery strony w Wordzie, bo z reguły mają z dwie i pół lub trzy. Dodam już niedługo, bo znów zaatakowała mnie wena, a palce palą pod klawiaturą. Miłego czytania. :3 

Hinata była bardzo onieśmielona. Nigdy nie potrafiła nawiązywać nowych kontaktów. Teraz wszystko się jeszcze pogorszyło – znajomość z Mikami, której więź wyraźnie zaznaczyła się na psychice Hyuugi okazała się zwykłym oszustwem i wykorzystaniem. Tym bardziej dziewczyna nie ufała czerwonowłosej kobiecie, chociaż ta przez paroma minutami ją uratowała. Skąd miała wiedzieć, czy ona także nie jest wampirem lub nie robi tego wszystkiego dla własnych korzyści?
Hinata odsunęła się lekko od postaci, drżąc na całym ciele. Jej ręka osunęła się na gałęzi, tak, że Hyuuga się zachwiała i prawie zleciała z drzewa. Czerwonowłosa wydawała się być zdziwiona – najwidoczniej nic nie rozumiała. Przybliżyła się szybko do dziewczyny.
- Zaraz spadn…
- Zostaw mnie! – Szepnęła cicho, lecz stanowczo Hyuuga, wprowadzając kobietę w stan osłupienia.
- Ale ja naprawdę nic ci nie zrobię, no! – Zaprotestowała czerwonowłosa z nutką irytacji w głosie. – Jestem Kushina Uzumaki, miło mi. – Wyciągnęła w jej kierunku rękę. Hinata spojrzała na nią ostrożnie i przełknęła ślinę. Nie, zaraz, zaraz. Kushina Uzumaki… Kushina Uzumaki…
- UZUMAKI? – Teraz to Hyuuga osłupiała i wbiła wzrok w kunoichi. Ta uśmiechnęła się promiennie, ciesząc się, że w końcu dziewczyna się jej nie boi. Cofnęła rękę, widząc, że Hinata jej nie uściśnie i wstała.
- Potem wszystkiego się dowiesz, teraz wypadałoby załatwić tych, którzy cię napadli.
- Tych? – Szepnęła dziewczyna. – Przecież… przecież tylko Mikami…
- Żartujesz? – Prychnęła śmiechem Kushina i wzięła się pod boki. – Owszem, to ich przywódczyni, ale przez to inni będą chcieli się zemścić. 
- Byakugan! – Wykrzyknęła cicho Hinata, nie zadając większej ilości pytań. Zwróciła swoje oczy w stronę walczących. Jej serce na chwilę zamarło. Zobaczyła postać leżącą na śniegu. To wcale nie była wampirzyca, przeciwnie – mężczyzna. Blondyn.
- Nar… - Nie dokończyła. Kiedy spojrzała w bok, Kushiny już tam nie było. Dziewczyna natychmiast się poderwała i zacisnęła pięści. Owszem, bała się – ale czy to w porządku, że jej przyjaciele walczą za nią, kiedy ona sama, w całkiem dobrej kondycji, siedzi sobie w ukryciu. – To w ogóle nie jest w porządku. – Szepnęła i zdecydowanym ruchem skoczyła w dół, robiąc obrót w powietrzu i miękko lądując na pokrytej grubą warstwą śniegu ziemi. Otrząsnęła się białego puchu i wzdrygnęła z zimna. Tsubaki pozbawiła ją bluzy, więc biegła w samej koszulce z krótkim rękawem i spodniach. To zdecydowanie nie był dobry strój, ale cóż poradzić…
Wyskoczyła zza drzewa. Osłabienie związane z paraliżem dawało o sobie znać. Hinata zachwiała się lekko. Kilkanaście metrów dalej Sasuke walczył z Mikami. Wampirzyca była ranna, duża rana na plecach barwiła wszystko dookoła na szkarłatno. Znów zaczął padać śnieg. Sasuke odskoczył od kobiety i wyciągnął katanę. Sprawnym ruchem śmignął ostrzem w kierunku Mikami, ale wyćwiczona w walce wampirzyca bez trudu uniknęła jego ataku. Wyskoczyła wysoko w górę, błyskawicznie chwytając się gałęzi drzewa i wskoczyła na pniak. Sasuke poszybował za nią. Zaklął cicho pod nosem. Wcześniej Naruto poświęcił się i potraktował wroga ransenganem, nie zważając na obronę własnego siebie i odsłaniając zupełnie swoje ciało. Wtedy Mikami oberwała, ale oddała mu ze zdwojoną siłą, tak że stracił przytomność. To było bardzo dziwne, skoro zawsze ninja był wytrzymały. Ale cóż, z taką bestią spotkał się chyba po raz pierwszy. Hyuuga zacisnęła pięści i zaczęła biec w kierunku pary walczących. Szybkim wzrokiem przebiegła między drzewami, patrząc, czy nie ma nowych wrogów. Zagryzła wargę i skoczyła za wampirzycą.
- Głupia?! – Wrzasnął Uchiha, osłaniając ją własnym ciałem przed atakiem Mikami. Teraz na jego barku powiększała się czerwona plama. Syknął z bólu i w końcu trafił wampirzycę, która odleciała na parę metrów, wyjąc z wściekłości. Ninja złapał się za ranny bark. Sasuke Odwrócił się do Hinaty. Zdjął swoją bluzę i założył ją na zmarznięte ramiona dziewczyny. – Zakładaj to i spieprzaj, jesteś osłabiona!
W ostatniej chwili zablokował atak Mikami kataną. Kobieta szła powoli w jego stronę, ociekając krwią i warcząc coś pod nosem. Hyuuga cofnęła się o krok. Nie mogła tak stać i czekać, aż ktoś ją uratuje. Przybrała postawę bojową. Przebiegła obok Sasuke i zaatakowała wampirzycę. Nie miała kunaiów – wszystkie zostały gdzieś daleko, kiedy Tsubaki ciągnęła ją w środek lasu. Błyskawicznym ruchem uderzyła kobietę w brzuch. Mikami kaszlnęła krwią i osunęła się na gałąź.
- RASENGAN!
Przed oczami Sasuke i Hinaty mignął Naruto. Najwyraźniej pospiesznie opatrzony przez Kushinę znów ruszył w wir walki. Teraz, dysząc ciężko, klękał obok Mikami, ręką wciąż sięgającą okolic jej brzucha, gdzie trafił wirującą kulą chakry. Hinacie ten widok zamazał się przed oczami. Zachwiała się. Poczuła, że ktoś podtrzymuje ją od tyłu.
Wszystko zawirowało. Nie stała już na drzewie, leciała w powietrzu, aby znów spaść na śnieg. Przed nią pojawiła się twarz Kushiny.
- Co?...
- Idziemy stąd! Natychmiast! – Usłyszała od czerwonowłosej. Hinata rozszerzyła oczy i zaczęła nieudolnie się wyrywać.
- Nie mogę ich tam zostawić!
- O rany, Hinata-chan! – Zniecierpliwiła się Kushina. Podniosła ją sprawnym ruchem do góry. Jak na swoją budowę, była bardzo silna. – Przecież to Naruto i Sasuke. Poradzą sobie.
Hyuuga uśmiechnęła się słabo. No tak, znając chłopaków, wybiją całą watahę wampirów zanim zdążę mrugnąć. Dziewczyna odwróciła się ostatni raz. Chciała mieć pewność, że to już prawie koniec i ninja zaraz do niej dołączą.
To, co zobaczyła, zmroziło jej serce. Straciła przytomność.

Hinata obudziła się, dysząc ciężko. Miała straszne koszmary, śniło jej się, że Sasuke i Naruto są rozszarpywani przez żądne krwi wampiry i to na nią zaraz przyjdzie pora. Miała jeszcze przed oczami wizję zabarwionego na szkarłatno śniegu i twarz jakiejś czerwonowłosej kobiety. Hyuuga podniosła się powoli i poczuła, jak z jej ramion zsuwa się jakaś duża bluza.
I wtedy dotarło do niej, że to wszystko stało się naprawdę.
Dziewczyna poderwała się i na oślep przebiegła pogrążony w ciemnościach pokój. Przed chwilą leżała na ziemi w jakiejś pościeli, a zatem nie była to jej sypialnia. Uderzyła się biodrem o kant stolika po czym wpadła na drzwi. Przeklinając w duchu ból pulsujący w prawym udzie, nacisnęła klamkę i wypadła z pomieszczenia. Nie mogła sobie wybaczyć, że zostawiła chłopaków samych… przeciwko całej armii wampirów. To był ostatni widok, jaki spostrzegła przed straceniem przytomności.
Idący w szeregu, otoczeni przez złowrogą aurę. Panowie śmierci, niezależni od przebiegu lat, ciągle straszni i piękni. Niezmienni. Przerażający. Wściekli.
Hinata oparła się o ścianę i złapała w okolicy serca. Przełknęła ślinę i zamknęła oczy. Miała za słabą psychikę na takie rzeczy. Westchnęła cicho i przyspieszyła kroku. Brązowe drzwi zbliżały się. Dziewczyna zaczęła biec. Bała się – nie tego, że czekają na nią złowrogie istoty, ale tego, czy przyjaciołom nic się nie stało. Przetarła oczy i zagryzła wargę. To wszystko przez nią – gdyby wcześniej oparła się mocy Tsubaki i nie poszłaby za nią, nic by się nie stało. Przepełniona poczuciem winy, gwałtownie wpadła do pierwszego lepszego pomieszczenia.
- Sasuke! – Wydarła się. Stał tam, wprawdzie obandażowany tu i ówdzie, ale cały i zdrowy. Kamień spadł jej z serca. Nie mogła się powstrzymać. Kiedy odwrócił się, zaskoczony, już został przyciśnięty do ściany przez Hinatę. Dziewczyna przytuliła się do niego, chowając twarz pod włosami.
- Boli, kretynko! – Syknął z bólu. Uśmiechnął się. Widział tylko czubek jej głowy – co jak co, ale był od niej wyższy o paręnaście centymetrów.
- Idioto! – Krzyknęła, nie poluźniając uścisku. – Mogliście wszyscy zginąć!
- Coo?! – Spojrzał na nią, wzrokiem pełnym irytacji i zarazem rozbawienia. – Ja ci tu ratuję życie, a ty tak się odwdzięczasz? – Pacnął ją dłonią w głowę.
- Idiota. – Szepnęła stłumionym głosem. Kiedy to powiedziała, błyskawicznie się od niego odsunęła, chowając ręce za plecami. W sumie nie chciała tego robić, było jej dobrze, ale jednak czuła się zakłopotana. – Gdzie Naruto-kun? Gdzie inni? – Spytała szybko, tuszując swoje zawstydzenie. – Co się w ogóle stało?!
- Masz czerwone uszy. – Wybuchnął śmiechem i podrapał tył głowy. – I moją bluzę.
- A! Tak! Dzięki! – Spojrzała po sobie. Opatuliła się nią jeszcze bardziej i pokazała język chłopakowi. Była ciepła i męsko pachniała. Dodatkowo wyglądała w niej jak mały elf, bo bluza nie była na jej rozmiary.
- Chodź. – Chwycił ją za ramiona i obrócił w przeciwną stronę. Poprowadził do drzwi. – Naruto leży w pokoju obok.
- Co?! – Spojrzała na niego z przerażeniem. – C-co mu się stało? – Ukryła twarz w dłoniach. – To wszystko moja wina… gdybym tylko nie poszła za tą wampirzycą…
- Dobra dobra, pogadamy później. – Przerwał jej i wyprowadził z pomieszczenia. – A temu idiocie nic nie jest, wiesz, że jak się zmęczy to szybko z łóżka nie wyjdzie.
Hyuuga odetchnęła z ulgą. Jednak miała tyle pytań, tyle przemyśleń i tyle obaw, że nie mogła czekać. Zatrzymała się, odwróciła w kierunku ninjy i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Słuchaj… skąd wiedzieliście, gdzie mnie szukać? – Oparła się o ścianę i przygryzła wargę.
- A po jaką cholerę szłaś do lasu? – Odpowiedział pytaniem na pytanie Sasuke. Usiadł po turecku na podłodze i także skrzyżował ręce na piersiach. Hinata zaśmiała się cicho i opadła na podłogę obok niego. Objęła nogi dłońmi i oparła brodę o kolana.
- Sama nie wiem…
- Byłaś umówiona z Naruto. – Stwierdził z dziwną nutką w głosie. – Stchórzyłaś? – Dodał.
- Nie! – Zaprotestowała gwałtownie Hinata i z niewiadomego powodu zaperzyła się. Podniosła głowę. – I w ogóle kto powiedział, że mam ci się spowiadać?!
Uchiha nic na to nie powiedział. Nie mogła nic odczytać z jego twarzy – oczy ukryte pod ciemną grzywką i usta pozbawione wyrazu. Hinata zawstydziła się swojego zachowania. W końcu taki już był, ironiczny. Starał się jej pomóc, a ona zareagowała tak gwałtownie. Jej głowa znów opadła, a twarz zasłoniły włosy.
- W sumie to już miałam wychodzić, ale spojrzałam przez okno i pojawiła się kobieta po czym weszła do lasu i…
- Moment, moment. – Przerwał jej Sasuke. – Pojawiła się ni stąd, ni zowąd, czy jakoś wyszła skądś?...
- No… Przy drzewach śnieg zaczął bardzo szybko wirować, po czym ona się pojawiła. Miała bardzo długie, ciemne włosy, bladą cerę i krwistoczerwone oczy. Pamiętam też białą sukienkę z masą tiulu, taka obszerna, duża… – Zaczęła gestykulować, pokazując w powietrzu różne kształty. Uchiha, o dziwo, przyglądał się temu z uwagą, chcąc zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Kiedy skończyła mówić o wampirzycy, przeszła do wydarzeń. Kiedy to nogi same poniosły ją za Tsubaki, o tym, co kobieta z nią zrobiła (kiedy szybko wspomniała o niespodziewanym pocałunku, Sasuke syknął) i o tym, że została uratowana. Kiedy przeszła do Kushiny, zamilkła. Po chwili ciszy odezwała się cicho.
- Ona naprawdę jest matką Naruto-kun?
- Ta. – Mruknął. Hyuuga spojrzała na niego ukradkiem. Nie patrzył na nią, jego wzrok błądził gdzieś po przeciwległej ścianie. Przecież… doświadczył tragedii. Jako małe dziecko. Rodzony brat wymordował całą rodzinę. Przez tyle lat był zupełnie sam… Nie rozumiany przez nikogo, zamknięty w sobie, milczący i chłodny. Po latach rozpoczęła się jego rywalizacjo-przyjaźń z Naruto, ninją, który przez utratę rodziców wydawał się go rozumieć. Jednak… teraz Uzumaki odzyskał matkę,  a Sasuke znów stał się jedynym pokrzywdzonym. Pozbawionym ciepła rodzinnego, tego wszystkiego, czego powinien  doświadczyć już wcześniej. Może znów zamknie się w sobie? Stanie się wyniosły i milczący? Hinata podniosła głowę, spojrzała na Uchihę i zaczerwieniła się po uszy. Chciała powiedzieć mu, że ona jest razem z nim i że może liczyć na każdego dookoła, mimo uprzedzeń i innych przeszkód. Zagryzła wargę i odezwała się cicho. Uchiha zwrócił na nią swój zdziwiony wzrok.
- Wiesz, Sasuke… Zawsze możesz… możesz…
Te słowa jakoś nie chciały przejść jej przez gardło. Granatowowłosa chciała to jakoś przekazać, powiedzieć czy pokazać, ale przez swoją nieśmiałą naturę była zbyt zakłopotana. Sasuke uśmiechnął się i już chciał coś powiedzieć, kiedy pełen ulgi, znajomy głos rozległ się po korytarzu.
- Hinata-chan! – Zdyszana Ino wybiegła zza zakrętu korytarza. Zmierzyła podejrzliwie wzrokiem Uchihę i pociągnęła zdziwioną Hyuugę za rękę. – No chodź, chodź, już nie musisz znosić tego palanta, idziemy.
- Ale… Ej no, Ino… - Jęknęła Hinata, boleśnie ciągnięta przez Yamanakę w przeciwną stronę. Rzuciła ostatnie, przepraszające spojrzenie w kierunku Sasuke i została wyprowadzona z korytarza.
~Hinata.

Łaaa <3 Musiałam dodać ten obrazek z Sasuke bez koszulki. Taki seksowny :3

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

"(...)- No co robio, co robio. – Hyuuga usłyszała zirytowany głos tuż nad sobą. – Przyszłą żonę mojego syna tak nożem katować?(...)"

Na początku wielkie przeprosiny. Długo (BARDZO DŁUGO) nic nie dodawałam ;_; Wynika to jedynie z mojego lenistwa. Miałam czas, dużo czasu na opowiadanie, ale nie chciało mi się. Ale spokojnie, dopadła mnie wena, akcja się rozkręca, może was trochę udobrucham. Także... miłego czytania ziomy <3

– Oni naprawdę są idiotami. – Westchnęła Hinata, otwierając drzwi. Ino, chrupiąca jakieś ciastka, upuściła paczkę na ziemię. Faktycznie, Hyuuga wchodząca do pokoju w samej bieliźnie jest niecodziennym widokiem, nawet jak na bujną wyobraźnię Yamanaki. Hinata przeciągnęła się i stwierdziła, że coś jest nie tak. Spojrzała po sobie i wytrzeszczyła oczy, wydając z siebie cichy jęk. Zaczerwieniła się na całej twarzy i ukryła ją w dłoniach. Ino natychmiast do niej podbiegła, przy okazji depcząc paczkę pełną korzennych ciastek i rozkruszając je bosymi stopami. Złapała Hyuugę za ramiona i usadziła ją na swoim łóżku.
- Hinata-chan, co oni ci zrobili?!
Granatowowłosa kunoichi wytrzeszczyła oczy. Natychmiast dotarło do niej, co powstało w małej główce przyjaciółki.
- N-nie, to nie tak! – Wiedząc, że przed Yamanaką nic nie ukryje, opowiedziała jej ze szczegółami o zdarzeniach w łazience. Ku jej zdumieniu, z każdym wypowiedzianym przez nią zdaniem twarz Ino rozjaśniała się w uśmiechu coraz bardziej. W końcu blondynka wybuchła śmiechem.
- Ty to masz powodzenie… - Wykrztusiła i zamknęła oczy.
- Jesteś bez serca! – Hinata uderzyła lekko przyjaciółkę w plecy i prychnęła. – Ja tu ci się zwierzam, a ty bezczelnie się śmiejesz.
- P-przepraszam…
Hinata westchnęła cicho. Swoją drogą cieszyła się z tego, że istnieje mały płomyczek nadziei na uczucie Naruto skierowane do niej. Nie wiedziała, co zaszło pomiędzy nią a Sasuke. Przez krótką chwilę wydawało jej się, że są blisko siebie. Może to już przeszłość? A może po prostu sobie wszystko ubzdurała i w tej chwili Uchiha się z niej śmieje… Tak, to było do niego podobne.
Dziewczyna prędko ubrała się z piżamę w żyrafy i przetarła oczy. Po całym dniu ciężkiej pracy marzyła o ciepłym i miękkim łóżku.
- Chcesz spać, co? – Mruknęła Ino, zbierając większe kawałki połamanych ciastek. Najwidoczniej ona nie zmęczyła się tak skrajnie, aby tuż po zapadnięciu zmroku otulić się kołdrą i zasnąć.
- Hmm… niekoniecznie. – Uśmiechnęła się Hyuuga i złapała swoją kołdrę. Przeciągnęła ją na łóżko Ino i usiadła obok przyjaciółki. Zrobiła sobie gniazdko z pościeli i usadowiła się w nim wygodnie. – Cały czas tylko się tobie zwierzam i zwierzam. Teraz twoja kolej. – Dodała i wpatrzyła wyczekującym wzrokiem w Yamanakę. Ta wiedziała o co chodzi – czekała ją rozmowa z Hinatą o Shikamaru.
- W-w sumie to… - Zaczęła. – W sumie to nic takiego nie zaszło między nami… Tylko gadaliśmy…
- Taak, tylko rozmawialiście? W takim razie wytłumacz mi twoje zawstydzenie. – Hyuuga pokazała jej język. Ino już miała się bronić, kiedy rozległ się łomot do drzwi. Dziewczyny zamarły. Hinata, chcąc nie chcąc musiała przerwać tę rozmowę. Była niezadowolona, chciała w końcu pogadać z przyjaciółką o jej życiu miłosnym, bo dotychczas nie ruszyło z miejsca ani trochę. Nie obchodziło jej, że u niej było zupełnie tak samo. Wygramoliła się z pościeli i podeszła do wejścia, ostrożnie je otwierając. Natychmiast oblała się rumieńcem.
- Etto… - Wyjąkała i wpatrzyła się w swoje jakże interesujące stopy. W drzwiach stała cała gromada chłopaków – Naruto, Sasuke, Kiba i Shino najwyraźniej przyszli ją przeprosić.
- Siema! – Wykrzyknęli chórem i wręczyli osłupiałej Hinacie zawiniątko – pewnie ubrania, które zostawiła w łazience. Dziewczyna zamarła, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. Do jej uszu dobiegł chichot Yamanaki, która najwyraźniej nie miała zamiaru jej pomóc tylko z bezpiecznej odległości obserwować rozwój wydarzeń.
- No więc, Hinata… - Zaczął Kiba, drapiąc się z tyłu głowy.
- …chcieliśmy trochę odpokutować nasze zachowanie… - Dodał Sasuke.
- …i zastanawiamy się… - Rzucił Shino.
- …czy nie chciałabyś pójść ze mną na randkę! – Wykrzyknął uradowany Naruto. 
- NARUTO! – Kiba, najwyraźniej zbulwersowany, uderzył blondyna w plecy. Chłopak skrzywił się i wydał z siebie jęk protestu. – Nie przyszliśmy tu po to!
- No jak nie? Mieliśmy jej to jakoś wynagrodzić…
- No właśnie, MIELIŚMY. – Wyraźnie podkreślił ostatnie słowo. – A nie ty MIAŁEŚ.
- Marudzisz. – Machnął ręką Uzumaki. – Zresztą z kim chciałabyś pójść na randkę? Z nas? – Chłopak mrugnął do niej i wybuchnął śmiechem. Hyuuga zaczerwieniła się jeszcze bardziej i wytrzeszczyła oczy, przerażona, że pytają ją o zdanie. Zapadła cisza. Wszyscy wpatrywali się w Hinatę.
- Boże, jakie te dziewczyny są kłopotliwe. – Rozległ się głos skądś z głębi korytarza.
Ino niespodziewanie podsunęła im pod nos pudełko z pospiesznie zawiniętymi papierkami.
- Dalej, losujcie.
- I-ino! – Zaprotestowała Hinata, ale ninja już rozwijali karteczki.
- Mam gwiazdkę na środku mojej karteczki, co teraz? – Rzucił Naruto.
- Moja jest pusta… - Mruknął Sasuke.
- Moja też… - Dodał smutno Kiba.
- Dobrze, w takim razie Naruto, zabierasz gdzieś jutro Hinatę, a teraz proszę wypad, bo są tu zmęczone dziewczyny. Aa, zapomniałabym – Złapała za ramię Uzumakiego. – Hinata lubi kwiaty.
Zatrzasnęła im drzwi przed nosem. Z korytarza dobiegł ich uradowany głos Naruto. "YATTA!" 
- Ino… - Zdążyła wyjąkać Hinata, bo Yamanaka już popchnęła ją na łóżko.
- Dziewczyno, ty się musisz wziąć do roboty! Bo jeśli się postarasz, to każdy ninja będzie twój. – Mrugnęła do niej i zarzuciła na nią kołdrę. – A teraz do łóżka, bo jeśli chcesz wyglądać ładnie na randce z Naruto, musisz się wyspać.
Zgasło światło. Pomieszczenie pogrążyło się w ciemności. Jedynie ostatnie tlące się kawałki drewna rozświetlały delikatnie podłoże.
- Słuchaj, Ino… a co z Sakurą, gdzie ona jest? – Spytała z niepokojem Hinata po chwili ciszy.
- Jak przyjdzie, to najwyżej nas obudzi. – Odpowiedziała Yamanaka, wchodząc pod kołdrę.
Hinata w zamyśleniu pogładziła złożone w kostkę ubrania. Najwyraźniej przyjaciele bardzo się starali aby dobrze to złożyć, ale jak widać coś im nie wyszło. Dziewczyna uśmiechnęła się mimo woli po czym położyła głowę na poduszce. Przez długi czas nie mogła zasnąć. Po burzliwych wydarzeniach nie tak łatwo oddać myśli w nicość i po prostu wyciszyć umysł. Około drugiej w nocy zapadła w sen.

Było już grubo po południu, gdy powoli zaczynało się ściemniać. Dziewczyny leniwie spędziły dzień – ci, którzy chcieli, szli na łyżwy, a ci, którzy woleli zostać, siedzieli w pokoju. Hinata miała już dość lodowiska, więc została. Yamanaka zostawiła ją, aby w godzinach porannych rozwijać swoją miłosną relację z Shikamaru. Jak Hyuuga zauważyła, Sakura wróciła na noc do pokoju – rano ujrzała jej różowe włosy rozsypane na poduszce. Udało jej się zamienić z Haruno parę słów – nie pytała jednak o szczegóły jej zniknięcia. Najwyraźniej nie była skłonna do zwierzeń.
Hinata podeszła do okna. Położyła złożone w kostkę sukienkę oraz sweter, które miała zamiar założyć na wyjście z Uzumakim. Oparła łokcie na parapecie i wpatrzyła się w leniwie spadające płatki śniegu. Zastanawiała się, co też Naruto przygotował. W głowie jej się kręciło na myśl, że ma spędzić z nim sam na sam parę godzin. Co też…
Jej wzrok przykuła dziwna fala płatków śniegu, które zaczęły wirować w zastraszającym tempie wokół własnej osi w dużej grupie. Wydawało jej się, że odbywają magiczny taniec, który znaczył coś niezmiernie ważnego. Nie myśląc zbyt dużo, dziewczyna wybiegła z pomieszczenia. Nie zabrała żadnej kurtki czy płaszcza, otworzyła drzwi frontowe tak, jak była – w butach i w bluzie. Natychmiast pomknęła w stronę tylnej ściany budynku. Chłód szczypał ją w twarz oraz nieosłonięte kostki. Odczuwała na własnej skórze, jak lodowaty jest śnieg. Nagle stanęła jak wryta. Parę metrów od niej, pojawiła się piękna kobieta. Wydawało się jej, że postać powstała z wirujących płatków śniegu, które – dopiero teraz to zauważyła – nie były zwykłe, tylko w kształcie sześcioramiennych gwiazdek. Kobieta chyba nie zauważyła Hinaty. Miała na sobie śnieżnobiałą, bardzo długą, ciągnącą się za nią suknię z masą tiulu i koronki. Jej włosy były czarne jak heban, a zarówno tęczówki, jak i usta były krwistoczerwone, które wyraźnie odcinały się od bardzo bladej skóry. Wyglądała na wysoko urodzoną, dumną pannę. Kobieta chwyciła w delikatne ręce tiul swojej sukni i lekkim krokiem, nie pozostawiając żadnych śladów na śniegu, ruszyła w stronę lasu. Na jej twarzy, nie wiadomo dlaczego, pojawił się radosny uśmiech. Hinata zamarła. Jej nogi same zaczęły się poruszać. Nie miała absolutnie żadnej władzy nad swoim ciałem. Mimowolnie szła w głąb lasu, podążając za kobietą.

Płynęły minuty. Hinata czuła, jak jej ciało marznie, jednak nie mogła nic z tym zrobić. Zamknęła oczy, próbując skupić chakrę w swoich stopach i zatrzymać działanie tajemniczego zaklęcia, ale nic z tego – nogi cały czas niestrudzenie się poruszały. Coraz szybciej. Wkrótce Hyuuga szła tuż za plecami kobiety. W pewnym momencie dama się zatrzymała i powoli obróciła. Na jej bladych policzkach wykwitły rumieńce, a twarz rozjaśniła się w uśmiechu. Nogi Hinaty także przestały pracować. Stanęła bez ruchu, nadal nie mając kontroli nad swoimi ruchami. Kobieta przybliżyła się do dziewczyny i odgarnęła wirujące włosy z jej twarzy.
- Witaj.
- Kim jesteś? – Wykrzyknęła Hyuuga, czując dreszcze w momencie dotknięcia przez damę.
- Mam na imię Tsubaki… - Szepnęła. – No no, nieźle, możesz mówić, tak? Może lepiej będzie cię zachować, a nie spożywać?
- C-co masz na myśli? – Wzdrygnęła się Hinata, czując kolejną falę dreszczy pod dotykiem kobiety. Tsubaki rozpięła jej bluzę i odrzuciła ją na śnieg, pozostawiając dziewczynę na pastwę lodowatego wiatru.
- Hm, hm, ciało też niczego sobie. – Szepnęła kobieta, obchodząc ją naokoło. Co we mnie wstąpiło, żeby wybiec na dwór? – Pomyślała gorączkowo Hyuuga. Była pewna, że Naruto czeka w umówionym miejscu i myśli, że stchórzyła. Jej rozmyślania przerwał ponowny widok Tsubaki przed sobą. Kobieta była blisko, bardzo blisko. Hinata czuła tajemniczy, ciężki, ale zarazem ponętny zapach jej ciała.
Hyuuga otworzyła szeroko oczy, czując miękkie wargi Tsubaki na swoich ustach.
- Co ty robisz?! – Zaprotestowała Hinata, odzyskując czucie w rękach i nogach i odskakując gwałtownie do tyłu. Mogła się swobodnie poruszać, ale była bardzo osłabiona. Ledwo stała. Cholera! Dlaczego jej pierwszy pocałunek musi być z kobietą?!
- Wypuszczę cię. – Powiedziała także szeptem Tsubaki. – Pod pewnymi warunkami. – Uśmiechnęła się lekko i chwyciła Hinatę za jej bluzkę. Dziewczyna zaczęła się szarpać, ale nie miała tyle nadludzkiej siły co tajemnicza kobieta, która jednym ruchem przeciągnęła jej ciałem po śniegu na odległość paru metrów. Zaczęła ciągnąć Hinatę w nieokreślonym kierunku.
Co ona chce ze mną zrobić? Gdzie mnie ciągnie? – Takie myśli szybko przelatywały w głowie Hyuugi, Cholernie się bała, bo nie dość, że Tsubaki była niebezpieczna w kwestii siły, to chyba była lesbijką.
- Podobają mi się faceci, ty psychiczna babo! – Wydarła się. Kobieta spojrzała na nią.
- Wiem. Niestety. Jednak nie od ciebie zależy, co z tobą zrobię, ślicznotko.
- Co chcesz mi zrobić? – Teraz Hinata była przerażona nie na żarty. Nie dość, że nie miała ani krzty siły, to jeszcze kobieta chciała najprawdopodobniej ją gdzieś zamknąć.
- Powiedzmy… Że się z tobą zabawię.
Hinata wolała nie pytać, o co jej chodzi.

Przed nimi stanęła rozbawiona dziewczyna. Miała długie, ciemne włosy, wijące się na plecach oraz duże, roześmiane oczy.
- Widzę, że znowu najpierw bawisz się ofiarą? – Powiedziała Mikami, krzyżując ręce na piersiach. Ona także nie miała na sobie normalnych ciuchów – ciągnęła się za nią taka sama biała sukienka, jaką miała na sobie Tsubaki.
- M-Mikami… - Szepnęła Hinata. No, pięknie. Pojawiła się kolejna osoba, której się panicznie boję. – Westchnęła w duchu.
- Nie sądzisz, że lepiej byłoby ją zabić? – Dziewczyna pochyliła się nad Hyuugą. –  Suzuno jest do twojej dyspozycji. Jestem głodna. – Podkreśliła dwa ostatnie słowa. Wtedy jej oczy zabłysnęły krwistą czerwienią, a twarz wykrzywiła się w psychodelicznym uśmiechu. – Idź do świątyni, Tsubaki-chan, Suzuno się tobą… zaopiekuje.
Było widać, że Mikami jest pewnym autorytetem wśród tego towarzystwa. Lekko zaczerwieniona Tsubaki ukłoniła się i w ułamku sekundy… zniknęła.
Hinata cofnęła się, wpadając w zaspę. Mikami nieubłaganie się zbliżała. W końcu stanęła około metr przed przerażoną kunoichi.
- Kim ty jesteś? – Szepnęła Hyuuga, zakrywając usta dłonią.
- Zaraz umrzesz. – Uśmiechnęła się promiennie Mikami. Wyglądało to szczególnie przerażająco, zważywszy na to, co dziewczyna właśnie powiedziała. – Zaraz umrzesz – pokiwała jej palcem przed twarzą – więc mogę ci co nie co powiedzieć. – Uśmiechnęła się, odsłaniając… wampirze zęby.
- Dobra, dobra, już wszystko wiem! – Wykrzyknęła Hinata. Odwróciła się, potknęła, wpadła w zaspę, wyszła z niej i rzuciła się do ucieczki. Wyglądało to nieco… zabawnie, szczególnie że wkrótce zderzyła się z wampirzycą, która korzystając ze swych nadprzyrodzonych mocy mogła poruszać się nadzwyczaj szybko. Z psychodelicznym uśmieszkiem Mikami przybliżyła swoje usta do szyi Hinaty. Wyczuła punkt z najgorętszą krwią i wysunęła swe wampirze zęby. Hyuuga przygotowała się na najgorsze. Zamknęła oczy. W ogóle nie wyczuwała chakry, nie mogła jej zebrać, nie mogła nawet zebrać myśli. Pomyślała, że… że właściwie wbicie zębów w jej szyję zajmuje wampirzycy strasznie dużo czasu.
Rozejrzała się. Mikami leżała parę metrów dalej, sycząc cicho i zabarwiając śnieżnobiały śnieg swoją własną krwią. Nieopodal stał…
- Sasuke! – Wykrzyknęła słabo Hinata i ruszyła w stronę ninjy. Co on tu, do cholery robił?
- Szybko! – Wrzasnął Uchiha i złapał ją za bluzkę. Wciągnął dziewczynę na drzewo, po czym znów skoczył na śnieg. Syknął i uchylił się od ataku wampirzycy, która mimo silnego ataku Chidori… nie, zaraz, to nie było Chidori! To był Rasengan!
- N-Naruto-kun? – Szepnęła Hinata i rozejrzała się po okolicy. Faktycznie… Uzumaki stał za drzewem i wbijał w nią wzrok trzymając palec przy ustach, sygnalizując, że dziewczyna ma być cicho. To nie było w jego stylu… ninja normalnie rzucił by się w wir walki!
Ale to naprawdę był Naruto. Kiedy wydawało się, że Mikami zaraz dorwie Sasuke, chłopak zaatakował ją od tyłu kunaiem. Ta znów syknęła i wzbiła się do góry. Zrobiła coś, czego żaden z przyjaciół się nie spodziewali – cisnęła ostrzem w osłabioną Hinatę. Dziewczyna wiedziała, że jeśli wampirzyca poczuje więcej krwi, już nic jej nie powstrzyma i ninja będą musieli odciągać ją od ciała Hinaty.
- No co robio, co robio. – Hyuuga usłyszała zirytowany głos tuż nad sobą. – Przyszłą żonę mojego syna tak nożem katować?
Czerwonowłosa postać w ostatniej chwili pociągnęła ją do góry, ochraniając przed nożem, którego ostrze wbiło się w grubą gałąź. Przyszłą żonę? Co?
- No co tak patrzysz? – Kobieta o czerwonych włosach uśmiechnęła się promiennie i przekrzywiła głowę. – Bardzo lubisz Naruto-kun, no nie?
~Hinata.