niedziela, 27 stycznia 2013

"(...)Dźwięk otwieranych drzwi rozległ się po wykafelkowanym pomieszczeniu, a następnie dziewczyna usłyszała kroki i nucący jakąś, sprośną zapewne, piosenkę głos(...)"


. Hinata zamknęła drzwi. Dzieliła pokój razem z Sakurą i Ino. Jakoś ją to nie dziwiło, wręcz cieszyła się z tego. Martwił ją jedynie fakt, że nie będzie mogła szybciej chodzić spać przez ich wieczorne plotki i babskie pogaduchy, do których jakoś szczególnie ją nie ciągnęło. Jako pierwsza znalazła się w pokoju, bo zielonooka i blond włosa chciały pozwiedzać ośrodek. Hinata miała zamiar zrobić to sama. Teraz rozejrzała się po pomieszczeniu. Jak wszędzie w budynku, podłoga oraz ściany wyłożone były jasnym drewnem. W kominku nie napalono, ale równo pocięte na kawałki belki już czekały ładnie ułożone, a spory zapas znajdował się obok. Na podłodze rozłożono biały, miękki i miły w dotyku dywan. Trzy spore łóżka ustawiono przy ścianie. Hinata bez zastanowienia zajęła to najbliżej okna, gdzie szeroki parapet mógł służyć za półkę. Za dużym oknem rozciągał się przepiękny widok na otulone śniegiem góry, teraz oświetlone przez ostatnie promyki słońca. Dziewczyna wsunęła torbę pod łóżko po czym usiadła na miękkiej pościeli, oddając się rozmyślaniom.

Ino i Sakura wpadły niczym torpedy do pokoju. Nie zważając na to, że Hinata śpi, głośno zaczęły narzekać, że dziewczyna zajęła najlepsze łóżko. Zbudziły Hyuugę. Miała potargane włosy i zaspaną twarz.
- Trzeba było od razu tu przyjść, i dopiero potem zwiedzać… - Wstała i przeciągnęła się. Sakura dźgnęła ją palcem w brzuch, tak że gwałtownie zgięła się w pół, jęcząc z niezadowoleniem. – Co ty robisz?
- To kara.
- Kara za co?! – Zaśmiała się. – To tylko łóżko.
- Ale spędzamy tu cały tydzień! – Oburzyła się Ino, kładąc walizkę na łóżku obok Hinaty.
- Nie wiem, o co wam chodzi. – Dziewczyna wzięła ręcznik i kosmetyczkę.  – Zwiedzałyście ośrodek, tak? Gdzie są łazienki?
- I to jest właśnie najgorsze. – Jęknęła Sakura, rzucając się na pościel. – Jest na końcu korytarza, ale damsko-męska.
Hinata osłupiała, a po chwili zaśmiała się nerwowo.
- To nie jest śmieszne. Nie żartuj tak.
- Ona nie żartuje. – Powiedziała zbolałym głosem Ino.
Hyuuga wytrzeszczyła oczy.
- Ale mam nadzieję, że… Kabiny mają zasłony, tak?
- Tak, przynajmniej to. – Westchnęła Sakura. – Ale w sumie pomyśl! Idziesz do łazienki, a tam Sasuke w samych bokserkach…  - Rozmarzyła się. Ino dołączyła do jej westchnień. Po chwili zaczęły się kłócić, do kogo z nich należy Uchicha. Hinata zaczerwieniła się.
- Nawet tak nie mówcie. Straszny widok, założę się. – Różowowłosa spojrzała na nią z oburzeniem. - Mam nadzieję, że teraz nikogo tam nie będzie.
Zabrała ciuchy na przebranie i wyszła z pokoju. Chciała jak najszybciej uwinąć się z prysznicem, nie narażając się na żaden kontakt z żadnym z chłopaków.

Weszła do pomieszczenia. Z prędkością błyskawicy rozejrzała się. Nie, każdy prysznic miał rozsuniętą zasłonę, a kabiny otwarte drzwi. Odetchnęła z ulgą. Umywalek było siedem, jednak żadna nie miała mydła, a w żadnym prysznicu nie było żelu do mycia, jednak Hinata o wszystkim pamiętała i w kosmetyczce posiadała każdy potrzebny produkt. Rozczesała włosy, po czym spięła je w wysoki kok, aby woda ich nie zmoczyła. Przysunęła jeden z taboretów tuż obok kabiny prysznicowej najbardziej oddalonej od drzwi,  po czym zasunęła zasłonę. Zdjęła ubrania w suchym brodziku i złożyła je w kostkę. Mikroskopijnie odsunęła zasłonę i złożone ciuchy położyła na taborecie, a z kosmetyczki wyjęła żel i gąbkę. Ręcznik powiesiła na haku wbitym w wewnętrzną ściankę prysznica. Włączyła gorącą wodę. Ciepłe kropelki przyjemnie otulały jej ciało, działając jak ulubiony balsam. Nałożyła pachnący płyn na zieloną gąbkę i zmoczyła ją, następnie myjąc się i spłukując pianę. W domu musiała brać prysznic szybko, bo inni mieszkańcy niecierpliwili się, a poza tym woda nie kosztowała mało i trzeba było ją oszczędzać. Natomiast tu – zupełnie inna sprawa, gorąca woda mogła lecieć ile się chciało i jak długo się chciało. Dodatkowo kokosowy zapach wypełnił całą łazienkę.
A potem stało się coś, przez co serce Hinaty zamarło. Dźwięk otwieranych drzwi rozległ się po wykafelkowanym pomieszczeniu, a następnie dziewczyna usłyszała kroki i nucący jakąś, sprośną zapewne, piosenkę głos, nie należący do żeńskich. Hyuuga ustawiła strumień wody na mniejszy. W sumie jej stres był nieuzasadniony, nikt nie miał prawa rozsunąć kolorowej zasłony, która ją zakrywała, a poza tym mogła siedzieć pod prysznicem tak długo, aż obca (lub znajoma) osoba sobie pójdzie. Uspokoiła się, ale tylko na krótką chwilę.
- Haloo. Jest tu kto?
Najgorsza osoba, która mogłaby się tu pojawić, przyszła. Sasuke najwyraźniej potrzebował pomocy. Na początku Hinata miała zamiar nic nie mówić, ale w sumie uznała to za absurdalne.
- T-tak. – Wyjąkała, zakręcając wodę. – Czego chcesz?
- No proszę, Tchórzo… Nie, zaraz, zaraz. To jest damska łazienka?! – Jego zszokowany głos dobiegł do uszu Hyuugi.
- No właśnie damsko-męska.
- Więc to, co mówił Kiba, jest prawdą. – Zaklął pod nosem. – Nieważne, potrzebuję mydła. Masz może? – Zapytał, stając tuż za zasłoną, za którą kryła się Hinata. Wstrzymała oddech, wiedziała, że jeśli wyciągnie rękę po kosmetyczkę, chłopak zobaczy ją. I to w stroju Ewy.
- Ale sobie wybrałeś moment. – Sapnęła ze złością.
- No skąd miałem wiedzieć, że będziesz w łazience?! – Zbulwersował się.
- Idź do siebie, pożycz od kogoś… Kiba-kun będzie miał.
- Żartujesz sobie? Mój pokój jest na drugim końcu ośrodka, nawet nie wiesz jak musiałem się zmobilizować, żeby przyjść do łazienki.
Hinata pufnęła z irytacją.
- Mój pokój ma numer 23, jest tuż obok, Sakura i Ino oszaleją ze szczęścia jak poprosisz je o mydło.
Sasuke warknął coś niezrozumiałego.
- Co za problem podać mi mydło! Mogę je nawet sam sobie wyjąć z twojej torby!
Taka wizja przeraziła Hyuugę. W jej kosmetyczce znajdowały się depilatory do golenia nóg i coś na wypadek okresu. Nie miała absolutnej ochoty, aby Uchicha je widział.
- Nie ma mowy! – Wrzasnęła, ściągając z haka biały ręcznik, wiedząc, że Sasuke nie da jej spokoju i w najgorszym wypadku sam otworzy jej kosmetyczkę. Owinęła się ręcznikiem i gwałtownie rozsunęła zasłonę. Złapała kosmetyczkę i zaczęła ją przeszukiwać. Chłopak ze zdziwieniem patrzył na dziewczynę, ciasno owiniętą w ręcznik. Ewidentnie chciała ukryć pod nim jak najwięcej, ale przez to, że naciągnęła go mocno, widać było jej kobiece kształty. Stała w tym prysznicu, zaczerwieniona i z włosami w nieładzie. Wyglądała strasznie uroczo, co Uchicha od razu zauważył i sam zarumienił się nieznacznie, co zakryła jego grzywka. Ta zerknęła na niego i jej serce zabiło szybciej, widząc chłopaka w samych spodniach. Jej uwagę przykuła jego wyrzeźbiona wieloma treningami sylwetka, więc szybko zasunęła zasłonę, aby nie widział jej zawstydzenia.
- Wleczesz się jak jakiś żółw. – Zrzędził.
- Ciesz się, że w ogóle ci pożyczam to cholerne mydło. – Dobiegł go głos zza kolorowej zasłony, która w końcu rozsunęła się i dziewczyna rzuciła w jego stronę pachnącą kostkę.
- Taa… Dzięki. – Odwrócił się i podszedł do umywalki. Dziewczyna jeszcze chwilę oblewała się gorącą wodą, po czym znów owinięta ręcznikiem, przemknęła za jego plecami do kabiny z toaletą, gdzie ubrała się w czyste ciuchy. Zaczekała chwilę, aż usłyszy wodę dobiegającą z prysznica i cicho wyszła z łazienki, całkowicie zapominając o mydle.
Hinata nic nie wspomniała dziewczynom o tym, kogo spotkała w łazience. Wolała lepiej nie, jeszcze rzuciłyby się na nią i wydrapałyby oczy z zazdrości. Ten incydent tylko zdenerwował Hyuugę, jedynym dobrym zdarzeniem, które wynikło z wizyty w łazience była klata Sasuke, jednak za to odczucie dziewczyna skarciła samą siebie i wspomnienie wyrzuciła z pamięci.
- Kiedy ciebie nie było, przyszedł tutaj Iruka-sensei i powiedział, że za pół godziny będzie obiad. – Ino wyrwała ją z zamyślenia. – Czyli… zostało nam dziesięć minut. Wystarczająco, abym mogła się przebrać. – Uśmiechnęła się sama do siebie.
Hinata opadła na swoje łóżko. Podczas jej nieobecności przyjaciółki nie uciekły się do niecnego sposobu, jakim było przeciągnięcie jej torby na inne łóżko, za co serdecznie w duchu im podziękowała. Po chwili spojrzała na blondynkę. Zamiast swoich zwykłych ubrań dziewczyna założyła wąskie spodnie i ozdobną bluzkę z dużym dekoltem.
- A gdzie ty się tak wystroiłaś? – Zmarszczyła brwi Hinata. – To zwykła kolacja.
- Zwykła kolacja?! Żartujesz?! Dotychczas pokazywałam się chłopakom tylko w ubraniach na misję, teraz mam pole do popisu i Sasuke-kun na pewno się we mnie zakocha! – Wykrzyknęła głosem pewnym siebie. Z niewiadomego powodu Hinacie nie podobała się taka wizja, jednak zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Sakura wtrąciła się do rozmowy.
- W tobie?! Jaja sobie robisz! – Okręciła się wokół własnej osi. Ubrała się w sukienkę z kolorowymi frędzlami. Przy nich Hyuuga prezentowała się naprawdę szaro. Spojrzała na swoje spodnie od dresu i bluzę.
- P-przecież muszę się spodobać… N-Naruto-kun… - Wyszeptała. Teraz, kiedy wrócił Sasuke, dziewczyna nie musiała już w sobie dusić uczucia do Uzumakiego. Jednak płomień, który kiedyś był ogromny, teraz wydawał się mały, jakby miłość do blondyna zmalała. Hinata tego nie rozumiała, ale wmówiła sobie, że wszystko jest w porządku.
- Co tam mamroczesz? – Spojrzała na nią Sakura. Olśniło ją. – Ach tak, przecież ty zakochałaś się w Naruto, no nie?
Hinata spojrzała na nią spłoszonym wzrokiem.
- N-no… W-w sumie to…
- W Naruto?! – Zdumiała się Ino. – W takim razie też musisz założyć coś ładnego!
- Nie, to n-nie jest konieczne… - Oponowała Hinata, jednak Sakura spojrzała na nią nagląco. Dziewczyna otworzyła swoją torbę i po paru minutach spoglądała na siebie niepewnie. Miała na sobie granatową bluzkę odsłaniającą jedno ramię, doskonale komponującą się z jej włosami oraz spódniczkę w granatowo-liliową kratkę.
- Naprawdę nie wiem, dlaczego wam tak zależy. – Rzekła Hinata z zakłopotaniem. Obie dziewczyny patrzyły na nią zszokowane.
- Wyglądasz prześlicznie… - Stwierdziła Ino. Jednak Sakura ją szturchnęła, szepcząc jej na ucho jakieś tajemnicze słowa. Hyuuga wyłapała kilka z nich, takie jak „za dobrze”, „może się spodobać” i „powiedzieć co innego”. Nic z tego nie zrozumiała, jednak złapała się pod boki.
- Dobra dziewczyny, idziemy, jestem głodna.
Różowowłosa spojrzała na nią z rezygnacją i pierwsza wyszła z pokoju. 

~Hinata.

czwartek, 24 stycznia 2013

"(...) Nie było błękitne, lecz w kolorze głębokiego szafiru, a śnieżnobiałe chmury wydawały się jeszcze bardziej skłębione i poplątane niż zwykle.(...)"


.  – Chyba  jestem zmuszony wyrazić zgodę ta twój wyjazd. – Westchnął ojciec Hinaty. – W innym przypadku na pewno byś nie pojechała, ale ostatnio ciężko pracowałaś i należy ci się trochę odpoczynku.
- Arigato. – Uśmiechnęła się Hinata.
- W każdym razie, sprawuj się przyzwoicie i nie dawaj mi powodów do wstydu. – Wręczył jej pieniądze.
- Tak jest! – Wstała i wzięła swoją torbę w rękę.

- Cholercia, Sakura-chan, jak zimno! – Poskarżył się Naruto, stojąc obok zielonookiej i podskakując w miejscu dla rozgrzania się.
- I co? – Znudzona, skierowała na niego swój wzrok. Jednak zanim zdążył odpowiedzieć, Sakura ożywiła się, zostawiła chłopaka i z radosnym okrzykiem pobiegła w innym kierunku.
- Sasuke-kun! Witaj!
- Tak, cześć Sakura… - Wyminął ją i stanął obok Naruto. Ta, niezrażona, pobiegła za nim.
- Sasuke-kun, jestem pewna, że w moim towarzystwie będziesz się świetnie bawić!
Uchicha znów przytaknął, w ogóle nie słuchając zielonookiej. Niedługo nadeszła Hinata.
- Ohayo minna. – Uśmiechnęła się i usiadła na ławce. Rozbawił  ją widok starającej się o uwagę Uchichy różowowłosej. Ta chyba jeszcze nie zauważyła, że chłopak kompletnie ją ignoruje, cały czas trzymając się nadziei na ich przyszły związek. Dziewczyna westchnęła. Biedna Sakura, nie wie, jaka jest prawda, chociaż doznała w tym przypadku zawodu już dawno temu. Zdaniem Hinaty Naruto podświadomie działał na Sakurę i dlatego dziewczyna nigdy się nie poddawała, tak jak Uzumaki. Z rozmyślania wyrwał ją głos Kakashiego.
- Dobra, pora na nas! – Krzyknął do grupy szepczących nastolatków. – Zaraz ustawicie się w kolejce do Gaia i zapłacicie mu za wyjazd. Spóźnialscy mają jeszcze około dziesięciu minut na pojawienie się, chyba że zrezygnowali albo wzięli pod uwagę jakąś misję. A bagaże tutaj, przetransportujemy je osobno.
Od razu kiedy skończył mówić, zatopił się w lekturze swojej nieodłącznej serii Eldorado Zakochanych. Nogi i ręce nastolatków poszły w ruch i już po chwili z pustego miejsca na placu zrobiła się góra kolorowych walizek, pokrowców i plecaków, a przed Gaiem ustawiła się kolejka.
- W sumie dwudziestu czterech młodych ninja, i nasza dwójka. – Policzył wszystkich Iruka.
Hinata oddała swoje pieniądze  mistrzowi Neji’ego i rozejrzała się po uczestnikach. Kiba, Shino, Choji, Ino… Dziwne, że znajomych twarzy było tak dużo. Hyuuga domyślała się, że ninja chcieli się rozerwać, i zrezygnowali nawet z planowanych misji. Jej słuch przykuła pewna kłótnia.
- Nie ma mowy! Nie ruszam się bez Akamaru! – To był głos Kiby.
- Pozwól, że powtórzę. Tam, gdzie będziemy mieszkać, nie wpuszczają psów, kotów ani innych zwierząt! – Hinata obróciła się i stwierdziła, że to mówił Iruka.
- No to będzie spał w przybudówce, albo w stodole!
- Tam nie ma czegoś takiego jak stodoła. – Spokojnie tłumaczył ninja z kreską nad nosem.
- No to wrzucimy go przez okno do pokoju. – Kiba rozpaczliwie szukał jakiegoś rozwiązania.
- Kiba! Chyba nie chcesz żeby gospodarze cię stamtąd wyrzucili za jakieś oszustwa? – Westchnął Iruka. – Zresztą, nawet jeśli, to okna w tamtym budynku są bardzo wysoko.
Hinata podeszła do Kiby, uśmiechnęła sie i położyła mu rękę na ramieniu.
- Coś wymyślimy, nie martw się.
Chłopak zaczerwienił się niezauważalnie i przytaknął. Iruka westchnął i dołączył do Gaia, żeby było szybciej i sprawniej.
- Dzięki… Co się tak gapisz?! – Kiba krzyknął do kogoś za Hinatą. Ta odwróciła się i zobaczyła tylko plecy Sasuke, najwyraźniej spokojnie rozmawiającego z Naruto. Obok nich stała Sakura, oczywiście wpatrzona w Uchichę.
- Co się stało, Kiba-kun? – Spytała zdziwiona Hyuuga, patrząc na chłopaka z kłami na twarzy.
- Ten Uchicha się nam przyglądał.
- Bzdura. – Uśmiechnęła się. Sasuke? Ten osioł? Na pewno nie, zresztą po co.
- Hinata, mówię ci, nie zbliżaj się do niego. Wraca po paru latach i wszyscy szczęśliwi, a nie wiadomo co może skrywać za tą ohydną gębą.
- Kiba-kun… Na pewno nie jest taki zły… To znaczy, skoro wrócił, i Tsunade mu ufa, to chyba nie trzeba się martwić,  nie?
Chłopak popatrzył na nią z lekka podejrzliwie, po chwili rozpogodził się jednak, tłumacząc sobie, że Hinata jest miła dla wszystkich i przecież nie zostawiłaby takiej obraźliwej uwagi. Cieszył się, że dziewczyna nie stoi teraz obok Naruto i nie wpatruje się w niego jak urzeczona, jak w tej chwili Sakura na Sasuke. Z własnej woli stała teraz u jego boku, i jej uśmiech należał do niego.
Głos Kakashiego znów rozbrzmiał po placu.
- Spóźnialscy mają problem, bo czas się skończył.
Obok ninjy stały dwie zamaskowane osoby.
- Pewnie zastanawialiście się nad tym, jak przemieścimy się do budynku, w którym będziemy nocować. – Kontynuował. – Otóż owe osoby  - Wskazał na postacie stojące obok niego. – będą was teleportować.
Rozległy się szepty. Dotychczas teleportację tylko oglądali i to z dużym podziwem, a teraz będą z niej korzystać! Nie przekonani do wyjazdu przekonali się, że było warto. Kiedy opiekunowie zarządzili kolejkę, rozpoczęła się bitwa o przetrwanie. Kiba także do niej dołączył, a Hinata tylko westchnęła z uśmiechem, patrząc na kopanie, gryzienie i nie wiadomo co, jakby teleportacja była czymś tak godnym uznania, jak powstanie z martwych. Odczekała spokojnie, aż kolejka ładnie się wyrówna, i ustawiła się na samym końcu. Osoba przed nią odwróciła głowę. Sasuke.
- A ty czemu nie dołączyłaś do walki najlepsze miejsca?
Dziewczyna prychnęła, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, chłopak kontynuował.
- Ja wiedziałem, że stchórzyłaś.
- Idiota! – Walnęła go w bok. Prychnął śmiechem i odwrócił głowę.

Hinacie zakręciło się w głowie. Od razu wiedziała, że nie przepada za takim rodzajem transportu. Wirowała niewiadomą ilość razy, potem się o coś potknęła, zrobiła fikołka i wpadła w coś miękkiego i zimnego.
- Wow, Hinata, to fajnie wyglądało! – Usłyszała głos Sakury. Gdzie ja jestem? Otworzyła oczy. Chyba leżała w śniegu.
- C-co fajnie wyglądało? – Podniosła się niemrawo i rozejrzała. Jednak nie było gdzie się rozglądać, bo dookoła był tylko śnieg. Sakura niespodziewanie pojawiła się nad jej głowę i wyciągnęła do niej rękę.
- No pojawiasz się nagle na niebie, kręcisz się dookoła własnej osi, a potem z impetem wpadasz w zaspę! – Wybuchła śmiechem. „O nie, byle żeby Naruto tego nie widział…” – Pomyślała i z pomocą zielonookiej wydostała  się ze śniegu. Na szczęście, Uzumaki rozprawiał o czymś z Kibą. Akamaru spokojnie siedział obok chłopaka z kłami – jak widać przemieścił się razem ze swoim panem. Sasuke stał w pewnym oddaleniu, plecami do nich, wpatrzony w jakiś odległy punkt.
Niedługo po tym obok nastolatków pojawił się były sensei Sakury. Do uszu Hinaty dobiegł urywek rozmowy.
- … ale mimo wszystko nie rozumiem, dlaczego oni są tu z nami. Mają zamiar nas niańczyć jak dzieci, które nie potrafią sobie poradzić?...
Hyuuga po części podzielała to zdanie, bo przecież skoro wszyscy od dawna chodzili na samodzielne, trudne misje, to nie widziała potrzeby, aby dorośli ninja siedzieli tu z nimi, robiąc za opiekunów. Kakashi, czując niezadowolenie, przemówił.
- Oprócz mnie i Iruki nie będzie tu nikogo innego. W sumie to Iruka jest tu, aby nad wami czuwać, ja przyjechałem się rozerwać. – Puścił oczko do nastolatków i odwrócił się.
Po zebranych przeszedł pomruk zadowolenia i napięcie rozwiało się. Hinata uśmiechnęła się, w duchu rada z obrotu sprawy. Spojrzała na okolicę. Był tu jeden, choć bardzo duży ośrodek, a dookoła można było ujrzeć ośnieżone, wysokie góry, wydeptane ścieżki, nietknięty śnieg i przede wszystkim przepiękne, lecz jakieś inne niż w wiosce niebo. Nie było błękitne, lecz w kolorze głębokiego szafiru, a śnieżnobiałe chmury wydawały się jeszcze bardziej skłębione i poplątane  niż zwykle. Okolica była przepiękna. Owszem, wiatr bawił się jej włosami i chciwie wlatywał pod jej ubranie, tak że marzła, jednak widok robił swoje i mimo zimna, rozglądała się po otoczeniu i wcale nie spieszyło się jej do środka. Jednak Iruka, kiedy niczym niespokojny rodzic przeliczył młodych ninja, zarządził wejście do budynku. Idąc obok Sakury, która trajkotała coś do niej na temat Sasuke, Hyuuga patrzyła na ośrodek. Był bardzo duży, z zewnątrz wyłożony ciemnymi, grubymi, okrągłymi belkami. Tuż pod skośnym dachem znajdowała się misternie rzeźbiona rynna, a podczas deszczy woda wylatywała z nich przez otwartą paszczę smoka. Okna nie posiadały okiennic, jednak szkło wydawało się grube a ramy stabilne.
- Akamaru, siedź tutaj, a jak tylko dostanę się do pokoju, to wskoczysz do niego, rozumiesz? – Kiba już knuł wpuszczenie psa do budynku. Akamaru ochoczo szczeknął, po czym skręcił w bok za budynkiem, aby nie rzucać się gospodarzom w oczy.

~Hinata.

niedziela, 20 stycznia 2013

"(...) w końcu już jutro wyjeżdżamy.(...)"


Przyszła kolej na Hinatę.  Dziewczyna weszła do małego pokoju wyłożonego w całości deskami. Ogromne okno dawało dużo słonecznego blasku, i dzięki temu pomieszczenie było całkiem przytulne. W rogu, w doniczce, stał wielki, niebieski kwiat. Hyuuga podeszła do ciężarnej kunoichi, która siedziała za biurkiem.
- Witaj, Hinato. – Przywitała dziewczynę.
- Ohayo, Kurenai-sensei. – Odpowiedziała radośnie i usiadła na krześle. Kurenai uśmiechnęła się do niej i podała formularz.
- Musisz to wypełnić. – Wskazała na przeróżne tabelki. Po chwili podsunęła pod jej nos kartkę zapisaną w całości drobnym druczkiem. Wybuchła śmiechem, kiedy Hinata z przerażeniem spojrzała na dokument. – To regulamin. Nie musisz go czytać, w dużym skrócie chodzi o to żebyś się nie narobiła głupstw, nie zachowywała się jak wariatka,  nie szkodziła nikomu wokół i po prostu zachowywała się jak przyzwoity człowiek. – Wytłumaczyła. – W twoim przypadku,  jak myślę, to nie będzie trudne.
- Chyba tak. Dzięki. – Wyszczerzyła zęby i zabrała się do wypełniania pierwszej kartki. Po pięciu minutach wszystko było gotowe, bo to, co musiała napisać, nie było skomplikowane. Oddała formularz byłej mistrzyni.
- Koszt nadrukowany jest tutaj. – Kurenai wręczyła jej kolorową ulotkę. – Jest tu też spis atrakcji, dokładny termin i spis rzeczy, które trzeba zabrać ze sobą. Pieniądze przynieś rano w dzień pierwszej zbiórki.  Życzę ci udanego pobytu. – Westchnęła. Chyba była zmęczona.
- Sensei, nie jedziesz z nami? – Zdziwiła się Hinata. – Myślę, że świeże powietrze dobrze by ci zrobiło.
- Takowego powietrza mam dość tutaj, w naszej wiosce, a ponad to jestem wykończona ciążą. Wolałabym zostać w domu. – Wskazała na swój wydęty brzuch i uśmiechnęła się przepraszająco. – Baw się dobrze, Hinata. – Ton  jej głosu chyba świadczył, że Hyuuga powinna opuścić pomieszczenie, gdyż długa kolejka innych nastolatków czekała, zniecierpliwiona, za drzwiami, a Kurenai była wyczerpana. Dziewczyna zerwała się.
- Faktycznie, powinnam już iść.  Przepraszam. Zasiedziałam się. Życzę zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, Kurenai-sensei.  – Rzuciła w biegu, dążąc do drzwi. – I dziękuję! Za wszystko. – Uśmiechnęła się promiennie i wybiegła z pomieszczenia.
Hinata wyrosła na przepiękną i silną kobietę. – Pomyślała z zadowoleniem Kurenai. Była zupełnie inna, niż kobieta to sobie wyobrażała  parę lat temu, i była to miła odmiana. Poczuła lekki kopniak ze swojego środka i uśmiechnęła się, patrząc na wydęty brzuch. Już niedługo, malutki, już niedługo. Westchnęła i usadziła się wygodniej na krześle.
- Następny! – Krzyknęła w stronę zamkniętych drzwi.

Sakura czekała już na ławce przed budynkiem. W kolejce była tuż przed Hinatą, bo koniecznie chciała być obok Sasuke. Granatowowłosa nie była pewna, czy chłopakowi to odpowiadało, ale zostawiła to dla jego prywatnych rozmyślań i spojrzała z zazdrością na Sakurę. Była ładna i zgrabna, atrakcyjniejsza od Hinaty i o wiele bardziej wygadana od nieśmiałej, szarej myszki, za którą siebie uważała. Nie wiedziała, jak bardzo jej charakter się zmieni, i jak różnie od jej rozmyślań wygląda w oczach chłopaków. Teraz, zasuwając zamek błyskawiczny od bluzy i kuląc się pod nią, podeszła do zielonookiej i usiadła obok niej na czerwonej ławce.  Sakura dopiero teraz zauważyła obecność Hyuugi, dotychczas pochłonięta przez ulotkę, którą Kurenai dała każdemu uczestnikowi.
- O, Hinata! Cześć. – Uśmiechnęła się na jej widok, i nie czekając na odpowiedź, zaczęła gadać swoje. – Wyobrażasz sobie, że Sasuke już poszedł?! – „Jakby mnie to obchodziło...” – Westchnęła w myślach Hinata.  – Ale nie szkodzi, będzie ze mną… to znaczy z nami – Poprawiła się szybko. – na tych „feriach”.  Ale Hinata-chan, spójrz! – Podstawiła  jej ulotkę pod nos. – Mimo że atrakcje są bardzo zróżnicowane, i na przykład łyżwy mogliby zorganizować w naszej wiosce, to wyjeżdżamy na cały tydzień i wszystko odbędzie się daleko stąd.
- No wyobrażam sobie, połowa by chyba nie przyszła, jakby organizowali coś w naszej wiosce. – Wtrąciła Hyuuga. – Potrzebujemy wytchnienia, jakiejś zmiany w atmosferze i otoczeniu. Zresztą, ta impreza ma na celu wywalenie nas stąd. – Wybuchła śmiechem. – Tsunade-sama ma nas dość i chciałaby chwilę odetchnąć, rozkoszując się pustą Konohą.
- No niby taak… - Sakura spojrzała w niebo. – Ale pomyśl, że tak czy tak nie będę mogła być w pokoju w Sasuke, bo to niedozwolone.
Hinata aż się zaczerwieniła na samą myśl o takim przedsięwzięciu, jak spanie w jednym pomieszczeniu z chłopakiem. Mimo że niedawno wymężniała i stała się nieco odważniejsza, to takie sprawy cały czas ją przerażały.
- O czym t-ty w ogóle gadasz?! – Wyjąkała, patrząc na Sakurę. Ta, nic Sobie nie robiąc z wstydu Hinaty, rozmarzona, wpatrzyła się w płatki śniegu.
- No wyobraź sobie, leżeć w taki mróz w objęciach Sasuke… - Aż zamknęła oczy. – Umm, cudownie.
Hinata milczała, czerwieniąc się jeszcze bardziej. W sumie, to taki obraz nie przedstawiał się tak źle… „Nie, przestań!” Otrząsnęła się. „O czym ty w ogóle myślisz?! Przecież to palant, idiota, uparty osioł. Nie wiem, co się ze mną dzieje.”. Westchnęła. Sakura spojrzała na nią podejrzliwie.
- Chyba nie uśmiecha ci się taki widok, prawda? – Nie podobał jej się entuzjazm Hinaty co do jej wizji. Hyuuga spojrzała na nią zdziwiona.
- Nie, skąd! Nie wiem, o czym mówisz. – Odwróciła głowę.
- No, to w porządku. – Uspokojona, wstała z ławki. – Ja już idę do domu, muszę się spakować,  w końcu już jutro wyjeżdżamy.
Hinata w panice spojrzała na kolorową ulotkę.
- Faktycznie, to już jutro! – Poderwała się z ławki. – Tylko nie zapomnij zapłacić! Pa! – Rzuciła, i prowadzona przez zimny wiatr i śnieg, pobiegła do domu.
- Gdzie ona się tak śpieszy? – Zdziwiona Sakura zapytała sama siebie i odprowadziła Hyuugę wzrokiem, po czym wzruszyła ramionami. Hinata szybko gnała drogą, po czym zniknęła za zakrętem. Zielonooka zawsze zazdrościła Hyuudze wrodzonego wdzięku. Nie ważne, co robiła, zawsze wyglądała uroczo i nie raz Sakura widziała wzrok chłopaków na sylwetce białookiej. Nie miała pojęcia, że Hinata także ma kompleksy i skrycie podziwia Haruno. „Cóż, takie moje życie, zawsze będę miała rywalki.” – westchnęła ciężko i udała się w stronę swojego domu.

„Cholera! Urodziny Hanabi są pojutrze, myślałam, że będę miała cały jutrzejszy dzień na pracę nad prezentem. Teraz zapomniałam o tym i dodatkowo zwaliły mi się na głowę te całe ferie. Mam mnóstwo rzeczy do zrobienia.” – Targana takimi myślami, szybko dotarła do domu.
- Tadaima. – Rzuciła w przestrzeń i szybko zdjęła swoje buty. Nagle na kogoś wpadła, więc podniosła głowę. - Witaj, braciszku Neji. – Przywitała się z chłopakiem. Uśmiechnął się na jej widok.
- Cześć, Hinata. – Zatrzymał się. – Gdzie tak pędzisz? – Zapytał, widząc dziewczynę  uciekającą do swojego pokoju.
- Mam mnóstwo spraw do załatwienia. – Wyjaśniła przepraszająco i zatrzymała się na chwilę, odwracając się twarzą ku ninjy.
- Braciszku Neji, wybierasz się na kilkudniowy wyjazd?
- Aa, więc po to Tsunade wołała wszystkich na plac?  Nie, mam straszne urywanie głowy w tym tygodniu i nawet nie mam czasu na spanie. – Pokręcił głową. – Sama widzisz, znów gdzieś wychodzę.
Faktycznie, Neji miał podkrążone oczy i właśnie zabierał się do zakładania czegoś cieplejszego na wierzch.
- Hanabi jest w domu? – Zapytała ni z gruszki, ni z pietruszki Hinata.
- Nie, nie ma, a co? – Zdziwił się Neji.
- Zatem pamiętaj o jej urodzinach. I opiekuj się Ten-Ten, jak mnie nie będzie. – Wyszczerzyła się i zasunęła drzwi od swojego pokoju. Chłopak zaczerwienił się na samą myśl o przyjaciółce z drużyny. Czy Hinata coś zauważyła?
Dziewczyna zaraz usiadła przy niskim stole i wyciągnęła spod niego spory bloczek drewna i specjalne przybory, które specjalnie przygotowała na tą okazję. Rzeźbiąc, rozmyślała o swoim kuzynie. Chemia między nim a Ten-Ten była widoczna gołym okiem, chociaż Neji nie chciał się do tego przyznać. Uśmiechnęła się na samą myśl, jaka byłaby urocza z nich para. Żadne z osób nie chciało wykonać pierwszego kroku, chyba za bardzo się wstydziło. Miała nadzieję, że w końcu Neji zbierze w sobie odwagę. Resztę czasu spędzoną przy rzeźbieniu, Hinata urozmaiciła sobie lekkim, spokojnym podśpiewywaniem. Los obdarzył ją słodkim i czystym głosem, idealnym do przedstawiania utworów zarówno spokojnych, jak i wesołych i nieco ostrzejszych kawałków. Mimo takiego daru, Hyuuga rzadko go wykorzystywała, ponieważ bardzo się wstydziła i korzystała z niego tylko siedząc w pokoju lub podczas samotnych wędrówek po lesie czy polu. Spojrzała na gotowe (w połowie) dzieło. Średniej  wielkości, lecz bardzo precyzyjna rzeźba przedstawiała Akamaru. Hanabi była po prostu zakochana w tym psie, w każdej wolnej chwili i przy każdej możliwej okazji młoda Hyuuga szła do niego i bawiła się. Mimo napiętego planu dnia (ojciec jej nie oszczędzał, a w Akademii Ninja także nie było lekko), Hanabi zawsze znajdowała czas na spotkania z Akamaru i była z tego powodu bardzo szczęśliwa. Hinata w kilkanaście minut skończyła dzieło i wzrokiem surowego krytyka przyjrzała się starannie pomalowanemu farbami Akamaru. Mimo że jej zdaniem nie był idealny, to Hanabi ucieszyłaby się z chociażby rysunku jej ulubionego psa wykonanego przez dziecko. Jednak coś tu nie grało, nie mogła wręczyć samej rzeźby. Wypadałoby ją ładnie zapakować, a przynajmniej ozdobić. Na razie Hinata odłożyła psa na parapet, który oświetlało słońce. Zostawiła go tam, aby ciepłe promyki szybko i sprawnie wysuszyły farbę, a sama zajęła się pakowaniem torby.
~Hinata. 

sobota, 19 stycznia 2013

"(...)dla każdego coś miłego. Narty lub snowboard, łyżwy, dzień w górach, ognisko i takie tam różne.(...)"



Rano wstali i pozbierali swoje rzeczy. Sakura cały czas nie wierzyła w swoje szczęście, a Hinata nie przestawała być ostrożna. Po skromnym śniadaniu (bo Sakura spaliła jajka razem z polową patelnią) wyruszyli w drogę. Nie obyło się bez kłótni między Hyuugą a Uchichą. Strasznie ją drażnił. Bez przerwy go obserwowała. Podróż obyła się bez specjalnych przygód, a zielonooka kunoichi cały czas zagadywała ninję, więc bez odzywania się Hinata mogła bliżej poznać Uchichę. Nie był zły, przynajmniej nie teraz. Całkiem uprzejmy, ale ironiczny i uparty. Jeszcze bardziej niż Naruto. W końcu dotarli do Konohy. Od razu po przekroczeniu głównej bramy usłyszeli nieprzyjazne szepty, krzyki, a nawet kilku ninja rzuciło się na Sasuke. 

Sakura musiała interweniować, długo tłumaczyła, że Uchicha został wezwany przez Tsunade i nie jest groźny. Trochę ich przekonała, ale nie na tyle, żeby puścić ich wolno. Do hokage udali się pod eskortą pięciu ninja. Hinata najbardziej obawiała się reakcji Naruto. Patrzyła na Sasuke. Ten z wolna oglądał Konohę, uśmiechał się do tych znajomych budynków, drzew, rzeźb poprzednich hokage. Wkrótce dotarli do Tsunade. Szybko wbiegli po schodach wyłożonych zielonym dywanem, potem przez korytarz i w końcu stanęli przed dużymi, rzeźbionymi drzwiami prowadzącymi do jej gabinetu.
- No dalej, właźcie, nie mam dla was całego dnia. - Wrzasnęła hokage zza drzwi. Hinata niepewnie wyciągnęła rękę do klamki. Otworzyła wrota. Na chwilę oślepił ją blask słońca padający z szerokich, czystych okien. Chwilę zajęło jej przywyczajenie 
się do oświetlenia. Zamrugała. Nagle ktoś ją potrącił. To jeden z ninja, który ich eskortował! 
- Hokage-sama, co to ma znaczyć?! Sasuke Uchicha, wygnaniec, w naszej wiosce?! 
- To moja decyzja, Kagurushi! - Uderzyła pięścią w stół. - Kontaktowałam się z nim od dawna!
- ŻE CO?! - Wrzasnęła Sakura. - TSUNADE-SAMA, I JA NIC O TYM NIE WIEDZIAŁAM?! - Była w głębokim szoku. 
- Domyślam się, jakbyś zareagowała. - Uniosła brwi. 
- Ja także się z nim kontaktowałem. - Uzumaki wyszedł z cienia.
- Naruto-kun?... - Wyjąkała Hinata.

_________________________________________________________________________________


Minęło parę godzin od wizyty u hokage. Deszcz zacinał jak nigdy dotąd, ostatni handlarze pakowali swoje kramy i chowali produkty. Ostatni spóźnialscy biegali po dworze, a tego, kto nie zdążył schować się pod dachem, ulewa nie oszczędzała. Mókł do ostatniej suchej nitki. Jutro miał gwarantowane przeziębienie, gdyż oprócz deszczu szalała wichura, przewiewając zmarzniętą i mokrą skórę. Hinata siedziała w ciepłym kotatsu, dodatkowo owinięta kocem. Oprócz niej w domu była tylko młodsza siostra Hanabi. Kuliła się obok niej. Hinata cały czas nie mogła uwierzyć w taki, a nie inny przebieg wydarzeń. Naruto-kun kontaktował się z Sasuke? Nie zmienił zachowania, przy każdej możliwej okazji mówił tę swoją gadkę "Muszę sprowadzić Sasuke do wioski!". Ale oczywiście, aby zatuszować korespondencję z Uchichą, nie mógł robić inaczej. Jednak to wszystko było jak dla Hinatę trochę za dużo.

- Hinata-chan, jak myślisz, jaki jest ten Sasuke? W końcu to ty go tu sprowadziłaś. - Ciszę przerwała młoda Hyuuga. Starsza siostra zmarszczyła brwi.
- Hanabi, nie wyobrażaj sobie za dużo, to było z rozkazu hokage, zresztą nie miałam pojęcia że to Uchicha. - Usprawiedliwiła się. - Przebywałam z nim tylko parę dni, więc pewnie nie przedstawił całego swojego oblicza. Na pewno ironiczny i uparty. - Zaśmiała się. - Ale całkiem uprzejmy, kiedy trzeba, i... troskliwy? - Zastanowiła się nad tym. - Tak, w miarę. 
Hanabi zagryzła wargę.
- I pewnie bardzo przystojny, prawda?
Hinata zaczerwieniła się. 
- O czym ty w ogóle gadasz?! W ogóle, w ogóle mnie to nie obchodzi, czy jest przystojny czy nie! - Próbowała zmienić temat. - Mam nadzieję, że pogoda się poprawi. - Spojrzała z żalem na okno. - Muszę trochę potrenować z Kibą i Shino. - Szczególny nacisk położyła na imiona chłopaków z drużyny. Hanabi nie nalegała. 
_________________________________________________________________________________
Wszystkich ninja nie będących na misjach i nie planujących misji w przeciągu najbliższego tygodnia proszę o zgłoszenie sięna plac przed rzeźbami poprzednich hokage!
Taki właśnie głos rozbrzmiał po całej Wiosce Ukrytej w Liściach. Wiatr przepędził chmury, rozpogodziło się i wyjrzało słońce. Wszystko parowało dzięki ciepłym promieniom, jednak cały czas mróz zmuszał mieszkańców Konohy do zakładania ciepłych kurtek, swetrów i bluz. Kiedy Hinata wraz z Sakurą znalazły się na wyznaczonym placu, zebrało się tu już z dwadzieścia osób i wciąż dochodzili. Po kilku minutach na wielki balkon wyszedł Kakashi, Asuma, Kurenai i Gai. Wszystkie szepty i śmiechy ucichły. 
- Dobrze, witam wszystkich idiotów, bałwanów i debilów zebranych... no, tutaj. - Zaczął były sensei Naruto, Sakury i Sasuke. - Hokage-sama ma teraz dużo spraw na głowie,  jest zła i zajęta, więc postanowiliśmy jej trochę ulżyć i wszystkich, którzy nie mają co robić i pałętają się pod nogami, zapraszamy na kilkudniowe ferie. 
- Niedługo zacznie padać śnieg. - Jakby na zawołanie Asumy pierwsze białe gwiazdki zaczęły wirować nad głowami zebranych. - W planach mamy dużo spraw, dla każdego coś miłego. Narty lub snowboard, łyżwy, dzień w górach, ognisko i takie tam różne.
- To na razie wszystko, chętnych prosimy o zapisanie się u mnie. - Rzekła Kurenai i starsi ninja po chwili zniknęli w budynku. Rozległ się gwar i ponownie zabrzmiały śmiechy. Wiele osób rzuciło się, aby zapisać się na te "ferie". Kiedy Sakura i Hinata przechodziły przez drzwi, aby dotrzeć do Kurenai, usłyszały Naruto.
- No weź, Sasuke, zapisz się! - Błagalny ton Uzumakiego znaczył, że Uchicha nie był przekonany co do planów Kakashiego.
- Nie ma mowy. Zostaję w mieście. Nie mam ochoty pałętać się z wami gdzieś w głębokim śniegu.
Sakura podbiegła do nich, ciągnąc za sobą Hinatę. 
- Wspaniale, w takim razie ja też zostaję z tobą, Sasuke-kun! - Wykrzyknęła, stając obok chłopaka. 
- Dobra, dobra, to wolę już jechać. - Uchicha poddał się i podążył z Naruto do kolejki. 
- O co mu chodziło? - Sakura była zdziwiona. - Zaczekaj, Sasuke-kun! - Pobiegła za nim. Hinacie nie pozostało nic innego, niż ruszyć w ślad za zielonooką.
~Hinata.

"(...)Postawny, umięśniony mężczyzna przez krótką chwilę lustrował wzrokiem obie dziewczyny.(...)"



Chłodny wiatr rozwiał włosy Hinaty. Zapięła bluzę i popatrzyła na liście poruszane przez podmuch. Kilka z nich spadło z gałęzi i dołączyło do innych, tworząc gruby, kolorowy dywan. Zastanawiała się, czy ten sam wiatr dotarł do tajemniczego ninja ze znanym jej limitem krwi, Sharinganem. Ciekawe, kim on jest. Czy tym Sasuke, którego nigdy nie miała okazji poznać? Chłopak ten kojarzył jej się z zamkniętym w sobie, cichym Uchichą, całkowicie pochłoniętym zemście. Kiedy uciekł z Konohy, dziewczynie nie zrobiło to różnicy, ponieważ gadała z nim tylko raz czy dwa. Natomiast od dawna chciała sprowadzić go z powrotem, gdyż żal jej się robiło Naruto-kun i Sakury-chan, którzy tak cierpieli po jego odejściu. Może zmienił się podczas samotnej wędrówki? Może nie zabi...
- Cześć! - Z głębokiego zamyślenia wyrwał ją wesoły głos różowowłosej kunoichi. Hyuuga popatrzyła na nią niewidzącym wzrokiem. Otrząsnęła się. 
- Czyli możemy wyruszać, tak? 
- Tak, w końcu. Im szybciej wyruszymy, tym szybciej wrócimy i będę mogła walczyć. 
- Walczyć? - Spytała, nie bez zdziwienia, granatowowłosa. 
- Tak, wzięłam sobie twoje słowa do serca i będę walczyć o Naruto.
Hinata zagryzła wargi. Mimo tego, że zdecydowała, iż powinna zdusić w sobie miłość do Uzumakiego, to cały czas czuła niemiły ucisk w brzuchu, kiedy myślała o Sakurze i Naruto jako parze. Była pewna, że non stop będzie zazdrosna. Trudno! - Stwierdziła. Czego się nie robi dla przyjaciółki, prawda?
- A co ty taka zamyślona? - Wtrąciła Sakura. Była wyraźnie w lepszym humorze. 
- Skądże. To znaczy, nie wiem o co ci chodzi. Ruszamy. - Speszyła się i ruszyła przodem. Opuściły wioskę w przeciągu 
dziesięciu minut.

_________________________________________________________________________________

- Pogoda naprawdę potrafi zadziwiać. - Rzuciła Hyuuga, rozglądając się po okolicy. Mimo iż opuściły Konohę pięć dni temu, to wszystkie barwy zdążyły zblaknąć, opaść na ziemię i zniknąć. To smutne. - Pomyślała Hinata. Las, który niedawno tętnił życiem, teraz wydawał się ponury i pusty, a ponad to deszcz wściekle obijał się o ich ubrania i moczył włosy. Sakura naciągnęła kaptur, a granatowowłosa kunoichi szczelniej zapięła bluzę. Zielonooka prychnęła. 
- To było do przewidzenia, już od dawna zbierały się nad nami burzowe chmury.
- Tak... - Przytaknęła Hinata. Nie miała pojęcia, co chodzi po głowie Sakurze. Dziewczyna wyraźnie nie miała ochoty na zwierzenia, więc Hyuuga rozpoczęła inny temat. - Podróżujemy już kilka dni, kiedy będziemy na miejscu? 
- Skoro wyruszyłyśmy pięć dni temu, to utrzymując takie tempo powinnyśmy dotrzeć do celu za około dwie doby. 
- Rozumiem. A czy Tsunade-sama powiedziała ci, co jest w tej ważnej kopercie, którą musimy dostarczyć?
- Nie. Nasza misja ogranicza się do odnalzienia adresata i wręczeniu mu wiadomości. Potem musimy tylko wrócić do Konohy.
Hyuuga milczała. Dziewczyny zwiększyły tempo. Po zapadnięciu zmroku zaczęły szukać dogodnego miejsca na postój. 


- Jesteśmy. - Stwierdziła powoli Sakura. Ostrożnie zaczęły posuwać się w kierunku niskiej wieży. Była zbudowana z pomarańczowej, dużej cegły. Małe, brązowe okienka pojawiały się w równych odstępach, a drzwi tego samego koloru zachęcająco"spoglądały" na dziewczyny. Mimo tego, że nikt ich nie atakował, Sakura i Hinata zachowały ostrożność i powoli dotarły do wejścia. Zielonooka kunoichi zapukała w drewno. Po kilkunastu sekundach usłyszały stukanie, szelest i szczęk klamki. Drzwi stały otworem. Postawny, umięśniony mężczyzna przez krótką chwilę lustrował wzrokiem obie dziewczyny. Sakura zachwiała się. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie. Chyba nie ich się spodziewał.
- Sasuke... Sasuke-kun?... - Wyjąkała. Hinata cofnęła się o krok. Szepnęła "Byakugan!" i zacisnęła kunaia
w ręce. Sasuke Uchicha westchnął, kiedy Sakura pisnęła z radości i rzuciła się na szyję chłopaka. Ten z prędkością światła odsunął się, tak że zielonooka poleciała w drzwi. Boleśnie uderzyła w nie barkiem i opadła na ziemię. Poruszyła niepewnie głową. Hinata zręcznym ruchem odciągnęła ją od chłopaka.
- Sakura! Nie zbliżaj się do niego! 
- Hyuuga, tak? - Stwierdził Sasuke, patrząc na Byakugana. - Co za... Tchórzofretka. - Mruknął Uchicha. To zupełnie zbiło Hinatę z tropu. Pogubiła się.
- Co...? - Wyjąkała, patrząc na niego ze zdziwieniem. 
- Widzisz, żebym się na was rzucił? Stoję tu i nic nie robię. Nie atakuję, nie biegnę z kunaiem. Nie macie czego się bać. Hinata ze zdumieniem zrozumiała, że faktycznie - Sasuke z skrzyżowanymi rękoma stał w drzwiach i patrzył na nie z politowaniem. Sakura poderwała się na równe nogi.
- No właśnie, Hinata! O co ci chodzi? Można mu w pełni zaufać. - Stwierdziła z przekonaniem i maślanym uśmiechem skierowanym do chłopaka.
- Ale ty jesteś głupia. - Rzuciła Hyuuga i cofnęła się o kolejny krok. - Opuścił was parę lat temu, nie dawał znaków życia, zrobił wiele złych rzeczy, a ty tak po prostu mu ufasz, bo jeszcze się na ciebie nie rzucił? 
Sasuke podniósł brwi do góry. 
- Nieważne. Macie do mnie jakiś list, prawda?
Sakura osłupiała. 
- To ta wiadomość była do ciebie, Sasuke-kun?!
- A widzisz tu kogoś innego? - Westchnął ciężko i wystawił rękę w oczekiwaniu na kopertę. Sakura nerwowo zaczęła przeszukiwać torbę i w końcu wręczyła chłopakowi list. Sasuke zręcznym ruchem otworzył ją i zaczął czytać wiadomość. Sakura ślepo na niego patrzyła. Hinata trochę ją rozumiała, przecież od paru lat go nie widziała i na pewno tęskniła. Ale żeby bez żadnych uprzedzeń ślepo się mu oddać? To była naprawdę przesada. Zacisnęła wargi, i kiedy chłopak lustrował wzrokiem list, Hinata ostrożnie rozejrzała się po okolicy. Nic specjalnie podejrzanego nie zauważyła, drzewa, trawa, wieżyczka. 
Właśnie jej wnętrze ją intrygowało. Jednak postanowiła nie wtrącać się w życie chłopaka i pozostała w miejscu. Nie miała pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Z zamyślenia wyrwał ją głos chłopaka. 
- Tsunade...
- ...sama... - Wtrąciła Hinata.
- Niech będzie, Tsunade-sama stwierdziła, że jestem gotowy, aby wrócić do Konohy. 
Sakurę powaliło to na kolana. Hinata tylko wytrzeszczyła oczy. 
- To wspaniale! Cudownie! Och, Sasuke-kun, jestem taka szczęśliwa! - Sakura poderwała się i znów przybliżyła do ninjy. 
- W jakim sensie "gotowy"? - Zmarszczyła brwi Hyuuga. 
- Nie wnikaj, Tchórzofretko. To dla ciebie za dużo. - Kpiąco uśmiechnął się Sasuke. Dziewczyna prychnęła i odwróciła się bokiem, natomiast chłopak znów odsunął się od Sakury, która poleciała w głąb wieży. Oniemiała. 
- Sasu...ke...-kun? Ty tu mieszkasz? 
- Nie. - Odpowiedział krótko.
- Aa, to rozumiem, dlaczego tu tak pusto... - Rozejrzała się. 
Hinata odwróciła głowę i minęła chłopaka. Weszła przez drzwi do budynku. Faktycznie, Sakura mogła się zdziwić. W pomieszczeniu były tylko jakieś stare, brązowe skrzynie i podziurawione worki. 
- Pokaż mi ten list. - Hinata jakoś mu nie wierzyła. Kiedy, nie bez oporów, Sasuke podał jej papier, a ona go przejrzała, musiała stwierdzić, że dokument jest prawdziwy, a podpis i pieczęć hokage autentyczny. - W porządku... - Mruknęła. Ściemniało się. Chmury burzowe krążyły nad polaną, a chłodny, porywisty wiatr rozwiał włosy stojących na łące postaci. 
- Prześpijmy się w wieży i jutro wyruszymy. - Zadecydował za wszystkich Uchicha. Hinata chciała zaprotestować, bo nie podobała jej się samowolka chłopaka, ale swierdziła, że to najrozsądniejsze rozwiązanie. Natomiast Sakura nie była zadowolona. 
- Sasuke-kun, a co jeżeli w wieży są myszy? Albo szczury? - Wzdrygnęła się. Hinata westchnęła.
- To cię zjedzą. A tak na poważnie, to wolisz siedzieć na dworze i moknąć? - Spytał Sasuke, wyraźnie poirytowany.
- No dobrze, dobrze... - Ziewnęła dziewczyna. Otaczał ich charakterystyczny, "piwniczny" zapach. Pomarańczowe cegły sprawiały, że budynek był całkiem przytulny. Kiedy Hyuuga opatrzyła w górę, zobaczyła sufit wykładany drewnianymi deskami.  Mimo tego, że ściany nie były pogrubiane, to w budynku było dość ciepło z powody grubych murów. Sakura oczywiście próbowała być jak najbliżej Sasuke. Nie wyglądał na zadowolonego, ale chyba to przeżyje. Swoje posłanie Hinata odsunęła pod ścianę. Nie miała ochoty spać blisko Sasuke. Mimo tego, że ich nie zaatakował, a list od hokage był prawdziwy, dziewczyna cały czas czuła niepokój. 
- Tchórzofretka. Jak nic Tchórzofretka. - Rzekł Sasuke, patrząc na Hyuugę. 
- Nie martw się, będę blisko ciebie. - Powiedziała zalotnie Sakura.
- Jakoś mnie to nie pociesza. - Mruknął pod nosem. Hinata usiadła obok Sakury i opatuliła się kocem. Patrząc na wesołe płomyki ogniska, które Sasuke zorganizował na środku wieży, myślała o tym, jak chłopak się czuł przez te wszystkie lata wygnania. Pomimo tego, że teraz wydawał się dobry, to czy może jednak cały czas, gdzieś głęboko, czaiło się w nim zło? Sakura zasnęła, opierając się o Hinatę. Dziewczyna uśmiechnęła się i ułożyła zielonooką na ziemi. 
- Nie jesteś do mnie przyjaźnie nastawiona - Zaczął Uchicha. - ale w pewnym sensie miło po tylu latach zobaczyć znajome twarze. 
Hinata była dość zaskoczona. Cieszył się na ich widok?
- W sumie czemu Tchórzofretka? - Zmieniła temat. - To wkurzające. 
- Staszny z ciebie tchórz, i tyle. - Unióśł brwi. Hyuuga prychnęła. 
- Idę spać. Pierwszy siedzisz na warcie. - Zadecydowała. Chyba nie był z tego zadowolony. - Obudź mnie za trzy godziny, Sakura będzie ostatnia. - Ułożyła się obok zielonookiej. 
- Jak sobie życzysz, Tchórzofretko. - Dodał z ironią. 
- Byś przestał. - Spojrzała na niego ciężko i opatuliła się ciepłym i miękkim kocem. Niedługo potem Sasuke słyszał jej równy, spokojny oddech.
~Hinata.

"(...)Sakura poczuła mocne uderzenie ręką w twarz. Otworzyła szeroko oczy i podniosła głowę.(...)"


Ohayo Minna! Wróciłam, nie połamałam się, jest okej. Wieczorami popylałam przy moim maleństwem (mały lapop >_<) i teraz nie mogę się przyzwyczaić to tego ogromnego ekranu. Ale na wyjeździe nadrukowałam się, że ho-ho! Rozdzielę to na dwie notki. ^^

Sakura stałą w osłupieniu, patrząc w miejse, w którym jeszcze przed chwilą stała Hinata. Nie czaiła bazy, myślała, że jeśli wyżali się Hyuudze to dziewczyna ją pocieszy i będzie starała się jej pomóc. A ta nic - wściekła się i zostawiła ją samej sobie. A może... może powinnam to zrozumieć? - Pomyślała, chwiejnym krokiem idąc w kierunku czerwonej ławki. Myślałam, że znam Hinatę. Ale bardzo się myliłam - ona także ma uczucia i chociaż nie potrafi o nie walczyć, niektóre słowa ją ranią. Może ja tak samo poczułabym się, gdyby ktoś... p-pocałował Naruto...

Albo Sasuke...

Hinata była zła na siebie jak nigdy dotąd. Serce mówiło jej, że powinna zawrócić, przytulić Sakurę i znaleźć Naruto-kun, który tak ją potraktował, ale zżerająca ją zazdrość nie pozwalała jej na to. Jedego nie rozumiała - dlaczego? Dlaczego odrzucił jej pocałunek? P-przecież... Pprzecież on ją... kochał... Hinata cierpiała przez kilka lat, wyraźnie widząc ból Naruto, kiedy to on przyglądał się miłości Sakury do Sasuke. Gołym okiem było widać, że Uzumakiemu ninjy na niej zależało, a kunoichi nic sobie z tego nie robiła, tylko w kółko Sasuke, Sasuke, Sasuke. Co gorsza, dla Sakury i dla siebie, Naruto chciał sprowadzić chłopaka do wioski. Jednak przeszli wiele walk i odniesione rany przez obu ninja nie przekonały Uchichy do powrotu. Dlatego, ze względu na Naruto, Hinata tak bardzo chciała być silniejsza, aby kiedyś, w dalekiej przyszłości wyzwać Sasuke na pojedynek i po druzgocącej porażce Sasuke,  sprowadzić go z powrotem. - Tak wyglądały jej przemyślenia jeszcze parę dni temu. Cel miała jasny i przejrzysty. Lecz minione wydarzenie nie dawało jej spokoju - ją, szarą, nic nie znaczącą myszkę uratował ktoś posiadający Sharingana. Był on 
rodzajem wizytówki rodu Uchicha, więc dziewczyna albo spotkała samego Sasuke, albo jakiegoś członka rodziny, którego Konoha na oczy nie widziała. Nagle Hinata stanęła w miejscu. Zimny podmuch wiatru rozwiał jej długie, granatowe włosy. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w obranym przez siebie kierunku.

- Jak to wiesz o misji?! - Tsunade wstała i uderzyła pięściami w biurko. - Przecież tylko Hinata miała zostać poinformowana i wyruszyć razem z Sakurą.
Naruto wzruszył ramionami. 
- Na szczęście wiem tylko ja, Kakashi-sensei i Sai.
W Tsunade coś się przewróciło.
- Miałam nadzieję, że tylko ty coś wiesz. - Usiadła z hukiem i westchnęła ciężko, cicho przeklinając. 
- To bardzo ważna misja. Gdzie Sakura wam o niej powiedziała?
Naruto zmarszczył brwi.
- A jakie to ma znaczenie? - Spytał, ale wzrok hokage mówiący "Po prostu powiedz, idioto." zmusił go do odpowiedzi. - Obok Ichiraku-ramen.
W Tsunade coś pękło. Zaczęła się wydzierać na Naruto, chociaż on nic nie zrobił. Kiedy uspokoiła się na tyle, żeby usiąść na krześle i rozedrzeć jakiś ważny papier, nad którym właśnie pracowała, Naruto jeszcze bardziej pogorszył sytuację. 
- Spokojnie, nie wiemy, co jest w kopercie, którą Sakura-chan z Hinatą muszą dostarczyć.
- To ty wiesz, na czym polega ich misja?! Uderzyłą pięścią w biurko, które szczęśliwym trafem nie pękło na pół. - Zdajesz sobie sprawę, do cholery, że ktoś mógł usłyszeć przy tym ramen że mają dostarczyć jakiś ważny dokument? Pomyślałeś o tym?! 
Naruto nie rozumiał jej pretensji. 
- Przecież to wina Sakury-chan! Czemu wydzierasz się na mnie?! - Zdenerwował się i podszedł do drzwi, a gdy wyszedł, zamknął je z hukiem. Dzisiaj wszyscy go wkurzali. 

_________________________________________________________________________________

Sakura poczuła mocne uderzenie ręką w twarz. Otworzyła szeroko oczy i podniosła głowę. Nad nią stała Hinata.
- Co ty robisz?!... - Poderwała się i odsunęła lekko od granatowowłosej. W tej chwili ją przerażała, wyraźnie zdeterminowana.
- Posłuchaj. - Zaczęła cicho Hyuuga. - Jesteś naprawdę głupia. Kochasz Naruto-kun, prawda? - Sakura zarumieniła się, ale Hinata, nie czekając na odpowiedź, kontynuowała. - Skoro tak, to nie możesz siedzieć i płakać. W tej chwili odrzucił cię. Zauważ, że przez cały czas, i wtedy, kiedy Sasuke jeszcze był w naszej wiosce, i po jego odejściu, Naruto-kun cały czas był przy tobie i wspierał cię. 
- Wiem o... 
- Nie przerywaj mi. Więc cały czas stał u twojego boku, s-starając się o ciebie. - Te słowa przychodziły jej
z trudem. - A ty go olewałaś. Olewałaś jego starania. Był dla ciebie jak gracz na ławce rezerwowych podczas gry w piłkę, zawsze zwarty i gotowy aby pomóc. Wiedziałaś, że jeżeli nie znajdziesz sobie chłopaka, to Naruto-kun przybiegnie do ciebie jak piesek i do końca twoich dni adorator nie zniknie. - Sakura milczała. To, co mówiła Hinata, idealnie się zgadzało. Hyuuga kontynuowała. - Ale wiesz... Poza tym jesteś fajną dziewczyną... I myślę, że jeśli naprawdę ci zależy, to zasługujesz na Naruto-kun... Więc nie możesz tu siedzieć i się załamywać. - Podniosła głos. - Musisz wstać i w-walczyć, aby zdobyć go i... i... - Dla granatowowłosej to było już za dużo. Widać było po niej, że ta przemowa dużo ją kosztowała. Dla szczęścia przyjaciółki zdusiła w sobie płonące uczucie i zmusiła ją do walki. Spuściła głowę, zaczerwieniła się i zacisnęła pięści. Nie chciała się rozklejać. Nie teraz, nie tutaj, zresztą po co? Nagle poczuła ciepło. Podniosła wzrok. Sakura przytuliła ją do siebie. 
- H-hinata... Nie zasługuję na taką wspaniałą przyjaciółkę... 
Hyuuga zmarszczyła brwi. Nie była pewna, co do uczuć Sakury. Nie wiedziała, czy jej słowa były prawdziwe i czy mówiła to z głębi serca. Uścisnęła ją krótko i delikatnie odsunęła od siebie. 
- Ogarnij się, zaraz wyruszamy na misję. 
Różowowłosa kunoichi popatrzyła na nią ze zdziwieniem.
- Chyba sobie jaja robisz. Nigdzie nie idę, nie w tym stanie. 
- Naprawdę tak ci zależy na wyglądzie, chociaż idziemy na... misję? 
- Daj spokój, nie mam ochoty. - Machnęła ręką. 
- Dziewczyno, co się z tobą dzieje? To misja od samej hokage. 
- Cholera, nie dasz mi spokoju, co? - Zmrużyła oczy. - Dwadzieścia minut i będę gotowa. 
~Hinata.

piątek, 11 stycznia 2013

In-for-ma-cje.

Jutro wyjeżdżam i nie będzie mnie przez cały tydzień. Narty czekają, czekają i już nie mogą się doczekać. Co się z tym wiąże - przez siedem dni notek brak. Podczas wyjazdu coś tam wymyślę, więc po powrocie do kochanego laptopa na pewno coś się pojawi. Czekajcie na mój powrót (o ile ktoś w ogóle czeka xd) i trzymajcie kciuki, abym się nie połamała. 
Trzymajcie się, już was nie zanudzam. 
Hinata : D 

czwartek, 10 stycznia 2013

"(...)Usłyszała rozdzierający płacz. Nie wiedziała, od kogo pochodzi, ale serce podpowiadało jej, że powinna zaraz znaleźć tę osobę i pocieszyć.(...)"

Hinata szła powoli przez miasto. Mimo iż według kalendarza wciąż trwało lato, dookoła dziewczyny wirowały różne kolory. Taniec czerwonych, złotych i brązowych liści wprawiał ją w świetny humor. Właśnie ze wszystkich pór roku najbardziej lubiła żółtą jesień. Słońce jeszcze grzeje, ciepłych barw więcej niż w lecie  a deszcz przecież nigdy nikomu nie zaszkodził.W końcu doszła do polany, na której umówiła się z Sakurą, jednak jej jeszcze nie było. Stanęła w miejscu, podniosła głowę do góry i wpatrzyła się w niby prosty, ale jednak fascynujący ruch kolorowych liści. Ruch obok niej zwrócił jej uwagę i skupiła wzrok na przechodzącej osobie. Co Uzumaki robił w tym miejscu?
- Naruto-kun... - Zaczerwieniła się na sam widok chłopaka. Widząc, że nie zwraca uwagi na jej obecność, zmarszczyła brwi. 
- Naruto-kun! - Powtórzyła i podbiegła do blondyna, łapiąc go za ramię. Nerwowo obrócił głowę w jej stronę. 
- Co do...? O, witaj, Hinata. - Uśmiechnął się niewyraźnie, a ona zawstydziła się jeszcze bardziej. - Nie, nic się nie stało. - Uprzedził jej pytanie. 
- Na pewno? - Zdziwiła się. - Nie, nie, czekaj. W-widzę, że coś jest nie tak. 
Chłopak bił się z myślami. Chciał komuś powiedzieć o zaistniałej sprawie, ale jak na razie nie miał ochoty na zwierzenia. 
- Wszystko w porządku. - Wymusił radosny uśmiech. Delikatnie strącił jej rękę ze swojego ramienia i ruszył dalej. Obrócił głowę. - Ale dzięki za troskę. 
Granatowowłosa kunoichi zakłopotała się. 
- S-skoro tak sądzisz. - Mimo swojej nieśmiałości nie chciała kończyć rozmowy. - Widziałeś może Sakurę-chan? 
Uzumaki na samo usłyszenie tego imienia zesztywniał.
- Umawiałyśmy się tutaj, idziemy razem na mis-
- Nie sądzę, aby w tym momencie Sakura byłaby w stanie wyjechać gdziekolwiek. - Burknął nieprzyjaźnie i szybkim krokiem zniknął za drzewem. Obecnie chyba nad sobą nie panował.
- Co? - Hyuuga wyciągnęła rękę w kierunku, w którym poszedł chłopak. - Za-zaczekaj!
Jednak po jinjurikim nie było śladu. 


Mimo swojej (z pozoru) delikatnej natury, Hinata potrafiła się naprawdę zdenerwować. A już szczególnie na Sakurę. "Co ona sobie w ogóle myśli?! Znika na parę godzin, po czym wszyscy jej szukają, a potem w jakiś sposób martwi Naruto-kun... A teraz nie zjawia się na ważną, tajną misję!". Granatowowłosa kunoichi miała po prostu dosyć. Ignorowała piękną pogodę, bezchmurne niebo i wirujące liście. Teraz szła zdecydowanym krokiem. Każdego, kogo napotkała, przeszywała morderczym wzrokiem. Dzieci uskakiwały z przestrachem, a dorośli pukali się w głowę. "Sakura, Sakura, Sakura, gdzie jesteś?!". I nagle stało się coś, przez co cała złość minęła, dziewczyna stanęła bez ruchu i napełniła się współczuciem. Usłyszała rozdzierający płacz. Nie wiedziała, od kogo pochodzi, ale serce podpowiadało jej, że powinna zaraz znaleźć tę osobę i pocieszyć, nieważne kim ona była. Skoncentrowała chakrę w stopach i zdecydowanie odbiła się od podłoża, lądując na jednym z budynków. Wkrótce, skacząc po dachach, znalazła źródło tego smutnego szlochu. Zmarszczyła brwi, ponieważ to była właśnie... różowowłosa kunoichi. Hinata westchnęła i zaraz znalazła się obok Sakury.  Nic nie powiedziała, tylko jednym ruchem objęła dziewczynę.
- Nie, nie zasługuję na współczucie! - Zerwała się i zaczerwienionymi oczami szybko spojrzała na zdziwioną Hyuugę. 
- Sakura-chan? C-co się stało? - Białooka cały czas kucała i zdziwionym wzrokiem spoglądała na smutną istotkę, która w tej chwili górowała nad nią. Jej oczy ponownie napełniły się łzami. Hinata przestraszyła się nie na żarty, poderwała się i stanęła przed Sakurą. Tej nie pozostawało nic innego, jak wszystko wyjaśnić. 
- Bonarutochciałwynagrodzenia. - Zastanowiła się. więcgopocałowałamionmnieodrzuciłimiałamotopretensjeionstwierdziłże - Tu wzięła głęboki oddech. - sięzmieniłamijamunieprzyznałamracjiwięconsięzdenerwowałipowiedziałmiprawdę - Znów musiała zaczerpnąć powietrza, a Hinata wpatrywała się w nią szeroko otwartymi oczami. - coomniemyśliijazrozumiałamżemiałracjęalejużposzedłitojeststraszneiniewiemcozrobić! - Dokończyła jednym tchem. 
- Pocałowałaś... P-pocałowałaś go? - Hinata zaczerwieniła się i zagryzła wargę.
- Z mojego wywodu zrozumiałaś tylko tyle?! To żałosne zdanie, które nigdy nie powinno się pojawić?! 
- Więc Naruto-kun jest już zajęty... - Zacisnęła usta. - Rozumiem. - Odwróciła się. To bolało, pomimo tego że Uzumaki miał prawo całować kogo tylko chce, gdzie chce i kiedy chce. Miała jakąś cichą nadzieję, że pomiędzy nimi coś będzie. Ale skoro Sakura skradła jego pierwszy pocałunek... wszystko było stracone. Zacisnęła pięści. - Sakura-chan, idziemy na misję. 
- Ale nie pójdę w takim stanie! - Kunoichi zrobiła wielkie oczy. 
- Dobrze, w takim razie idę do Tsunade-sama i znajdę kogoś odpowiedniejszego. - Zniknęła za rogiem.
- H-hinata-chan?...
~Hinata.

Nie wiem, jakoś nie podoba mi się ten rozdział. Ale sami oceńcie. ^.-

poniedziałek, 7 stycznia 2013

"(...) Zawsze byłam u ciebie na pierwszym miejscu! Liczyłam się tylko ja! Złożyłeś mi obietnicę! Co się z tobą stało?! (...)"

- Sakura-chan? - Wydyszał Naruto, delikatnie odsuwając dziewczynę od siebie. - Co ty robisz?
- Nie podoba ci się? - Zamruczała różowowłosa, ponownie przybliżając swoje wargi do ust Uzumakiego. Jednak on zaprotestował, trzymając jej ramiona na odległość swoich rąk. Wyrwała mu się i znów zaatakowała jego twarz, zachłannie wpijając swoje usta w jego. 
- Sakura! - Krzyknął jinjuriki, teraz odpychając ją od siebie mniej delikatnie. - Nie o takie wynagrodzenie mi chodziło. 
- Przecież zawsze o tym marzyłeś... - Zmrużyła oczy. - Czyż nie? 
- Tak, to prawda. Dobrze, że mówisz o tym w czasie przeszłym. 
- Odkochałeś się? - Parsknęła ironicznym śmiechem. - Nie sądzę. 
- Byłaś moją pierwszą miłością, ale to już przeszłość! Zwykłe zaślepienie! 
Różowowłosa ninja była w szoku. Czy on sobie żarty stroi? Przez tyle lat była przekonana, że Uzumaki jest stuprocentowo i nieodwołalnie zakochany. Zawsze, kiedy flirtowała z innymi chłopakami, wiedziała, że ma jeszcze kogoś w kolejce i nigdy nie zostanie bez adoratora. Czy to miało się teraz zmienić?!
- Nie chrzań! - Krzyknęła. - Zawsze byłam u ciebie na pierwszym miejscu! Liczyłam się tylko ja! Złożyłeś mi obietnicę! Co się z tobą stało?! 
Teraz Naruto nie wierzył w to, co słyszy. 
- To ty się zmieniłaś. Rozumiesz w ogóle, co mówisz? - Powiedział cicho.
Sakura milczała. Skrzyżowała ramiona, czekając na to, co Uzumaki powie. 
- Po trochu się zmieniałaś. Uważałem, że to po prostu trudny okres w twoim życiu i tyle. Ale nie rozumiem tego, co w tej chwili mówisz. - Kontynuował cichym głosem. - Sakura-chan, zawsze byłaś dla mnie ważna, uważałem cię za kobiecy ideał, piękna, mądra, silna i niezależna. Ale kogo widzę przed sobą teraz? - Blondyn przejrzał na oczy. - Gołym okiem widać, że myślisz tylko o sobie i uważasz, że prawo do zmieniania zdania posiadasz tylko ty. - Chłopak był zszokowany natłokiem nowości, które z wolna nabierały kształtu w jego głowie. - Tak, odkochałem się. Parę miesięcy temu. Sakura-chan, nadal jesteś dla mnie ważną i cenną przyjaciółką, ale nic poza tym. Wydawało mi się, że można powierzyć ci każdą tajemnicę, więc zrobiłem to i teraz znasz mnie na wylot. 
- Tak mi się przynajmniej wydawało. - Przerwała mu różowowłosa. - Byłam pewna, że będę twoją muzą aż do końca życia i to się nie zmieni. Jednak jesteś inny. - Wbiła w niego oskarżycielski wzrok. 
- Ja jestem inny!? Kto tu jest inny?! Ufałem ci, i nadal jestem pewien, że nigdy z nikim nie podzielisz się moimi tajemnicami. Ale zastanów się. Czy ja kiedykolwiek cię zawiodłem? 
- Tak, w tej chwili. - Rzekła bezczelnie. 
- Wspaniale, po prostu cudownie! - Wydarł się jinjuriki. - Sakura-chan, naprawdę się na tobie zawiodłem. 
- W takim razie czemu gdy mówisz o mnie, dodajesz "chan"? - Spytała wrednym głosem. 
Uzumaki spojrzał na nią ciężko. 
- Bo po przebywaniu z tobą, a raczej z tobą z przeszłości, weszło mi to w krew. - Chłopak odwrócił się na pięcie i odszedł szybkim krokiem z miejsca tej nieprzyjemnej i niespodziewanej wymiany zdań. 
Dziewczyna dziesięć minut stała, po czym opadła na kolana, a jej oczy napełniły się łzami. 
- Co ja zrobiłam? - Wyszeptała, chowając twarz w ramionach. - CO JA DO CHOLERY JASNEJ WYCZYNIAM?! 

Naruto na początku szedł szybko. Potem jeszcze bardziej przyśpieszył. Po prostu nie panował nad emocjami i musiał się na czymś wyżyć. Zaczął biec przed siebie. Wciąż nie miał dość, aż w końcu znalazł się na polanie, zrzucił z siebie bluzę i zaczął walić pięściami w pień. Nie rozumiał. Nic nie rozumiał. Przyjaciółka? Czy to ta sama Sakura? 

Hinata najzwyczajniej w świecie rozsunęła drzwi od domu.
- Witaj tato.- Powitała ojca.
- Witaj Hinato. - Mężczyzna spojrzał na jej zarumienioną twarz. - Coś się stało?
- Nie, wszystko jest w najlepszym porządku! - Zapewniła. - Wyruszam na misję. Jeszcze dzisiaj. 
- Wspaniale. - Wyraz jego twarzy był nieodgadniony.
- To misja od samej hokage. Dwutygodniowa.
- Od Tsunade? - Pan Hyuuga oczywiście pominął Sakurę. - To powód do dumy. Ale, chwileczkę... wyruszasz razem ze swoją drużyną? - Był nadopiekuńczy i jakoś nie uśmiechało mu się oddanie córki w łapy  dwóch chłopaków w jej wieku na dwa tygodnie.
- Nie, tato, wypełniam ją razem z Sakurą Haruno.
- Tak lepiej. Sprawuj się dobrze.
- Tak, ojcze. - Mruknęła. Do łazienki kierowała się tyłem, aby Pan Hyuuga nie zauważył podłużnej, głębokiej szramy na jej plecach. Dziwne, że nikt z jej towarzyszy nie zorientował się o niej. Najwyraźniej nie zwracali na mnie uwagi. - Pomyślała boleśnie i zasunęła drzwi od łazienki. Prysznic wzięła, zaciskając zęby, ponieważ woda obmywająca ranę bardzo szczypała i bolała, ale jakoś wytrzymała. Po kąpieli musiała ją odkazić i opatrzyć, co nie było łatwe, ponieważ szrama znajdowała się na jej plecach. Następnie ubrała się i spakowała. Chwilę patrzyła na zdjęcie Kiby i Shino. Bardzo lubiła tych szczerych i miłych chłopców, a szczególnie młodzieńca z kłami na twarzy. Uśmiechnęła się i żegnając ojca, wyszła z domu.

"(...)Przybrała maskę i uśmiechnęła się. - Wspaniale! Z dziewczyną na pewno będzie mi raźniej.(...)"

Światło słoneczne wybudziło Hinatę ze stanu chwilowego odpłynięcia. Chwilę musiała oprzytomnieć i ułożyć sobie w myślach zdarzenia. Nagle, orientując się, co naprawdę się stało, poderwała się i w jej dłoni pojawił się kunai. 
- Byakugan! 
Gorączkowo zaczęła się obracać wokół własnej osi i poruszać raz w jedną, raz w drugą stronę. Nie zauważyła kompletnie nic podejrzanego, poza nieżywymi ciałami mężczyzn, którzy ją zaatakowali. Zmrużyła oczy i spojrzała na pod światło. Jestem w lesie od około godziny - pomyślała, wnioskując po położeniu słońca. Jeszcze raz przeczesała wzrokiem wspomaganym Byakugan'em drzewa i powoli ruszyła w stronę wyjścia z lasu.

Tsunade zmarszczyła brwi, wysunęła język i wcisnęła pieczątkę na jakimś liście. Podpisała się, wstała i zwinęła papier w kostkę, wsunęła do koperty i zakleiła woskiem. 
- Mistrzu... Czy naprawdę muszę wypełnić tę misję sama? Chyba dam radę, ale skoro jest to długa i wyczerpująca podróż, wolałabym mieć wsparcie.
Sakura naciągnęła w zamyśleniu swoje czarne rękawiczki i schowała kopertę do torby. 
- Dasz radę. - Rzekła hokage, ale nie był to przekonujący ton. Tsunade usiadła przy biurku i przejrzała listę.- Drużyna Kakashiego zaraz wyrusza na misję... co by tu teraz wymyślić, żeby zaufana osoba... Hm...
Różowowłosa wyjrzała przez okno i poruszyła się niespokojnie.
- Pewnie wszyscy mnie szukają. Mogę wyjść na chwilę i wytłumaczyć swoją nieobecność?
- Nie, nikt nie może dowiedzieć się o tej misji. Nie bądź w gorącej wodzie kąpana. Zaraz coś wymyślę. 
Sakura wypuściła powietrze i zaczęła przechadzać się po pomieszczeniu. 
- A tak w ogóle, Mistrzu, to czemu nikt oprócz wypełniających misję nie może o niej wiedzieć? - Stanęła w miejscu.
Tsunade spojrzała na nią ciężko. 
- Mówiłam ci już, że list jest bardzo ważny. Ta informacja nie może wycieknąć poza nasze kręgi. Wybrałam ciebie, ponieważ ufam ci i wierzę, że jesteś na tyle silna psychicznie i fizycznie, że dasz radę dostarczyć list w wyznaczone miejsce. Nie chcę wysyłać tam gołębia, ponieważ taki środek dostarczania wiadomości można łatwo przechwycić. - Wytłumaczyła powoli i wyraźnie. - Ale jednak masz rację, medycznych ninja nie mamy w nadmiarze i przydałaby ci się osoba, która mogłaby cię chronić. Czy uważasz, że Hinata jest na tyle silna, aby ci towarzyszyć?
- Hinata? - Na sam dźwięk jej imienia Sakura się skrzywiła. Od pewnego czasu różowowłosa zaczęła poważnie interesować się Naruto. Z tego, co widziała z drogi, Hyuuga przyszła na ramen razem z Uzumakim i najwyraźniej chłopak był z tego powodu zadowolony. Była bardzo, ale to bardzo zazdrosna. Chociaż, może ta sytuacja pomogłaby odseparować tych dwoje od siebie? - Tak, myślę, że ma wystarczające umiejętności. - Przybrała maskę i uśmiechnęła się. - Wspaniale! Z dziewczyną na pewno będzie mi raźniej. 
Hokage przez chwilę patrzyła badawczo na Sakurę. Zdziwił ją jej nagły przypływ entuzjazmu, ale najwyraźniej bardzo lubiła Hyuugę i jej obecność jej odpowiadała. 
- Dobrze, w takim razie biegnij ją poinformować. 
- Ale chwileczkę, gdzie mamy dostarczyć ten list? - Haruno znacząco wskazała na swoją torbę.
- A, właśnie. Co się dzisiaj ze mną dzieje? Tak istotna wiadomość... Chyba za dużo sake wczoraj... - Rzekła sama do siebie. - Nieważne. Wasz cel znajduje się około tygodnia drogi stąd na zachód od lasu.  Przez kolejne 10 minut dawała jej instrukcje, po czym Sakura wyszła przez okno z gabinetu.

Hinata po kilkunastu minutach, zdyszana, znów znalazła się przy Ichiraku-ramen. Tam czekali wciąż Naruto i Kakashi. 
- Nie znalazłaś. - Spojrzał na nią szarowłosy..
- N-nie... - Złapała głęboki oddech. 
- Nic się nie stało? - Naruto wstał i położył jej rękę na ramieniu. Pod jego dotykiem Hinata zaczerwieniła się, spóściła głowę i niepewnie uśmiechnęła. Przez chwilę miała ochotę opowiedzieć mu wszystko, co ją spotkało, ale coś ją tknęło. Czy na pewno wyznanie prawdy byłoby dobrym posunięciem? Nie chciała mieszać niebieskookiemu i przeszkadzać w misji, na którą mieli jutro wyruszyć. 
- N-nie, nic się nie stało, p-po prostu się śpieszyłam. - Zawsze rozmawiając z Uzumakim, jąkała się. 
- No to w porządku. - Chłopak uśmiechnął się szeroko do Hinaty. Ta zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Czy w końcu zaczął zwracać na mnie uwagę? Może... może Sakura się nim nie interesuje? - Przez głowę przemknęła jej ta pełna nadziei i optymizmu myśl. 
- Dobra, dość pogaduszek, musimy znaleźć Saku... - Nie dokończył Kakashi.

- Jestem! - Śpiewnie wykrzyknęła różowowłosa. 
- Gdzie byłaś, Sakura-chan? - Naruto uśmiechnął się na powitanie. - Martwiłem się.
- Wybaczcie, ale mam misję od hokage. Niestety, nie mogę wam powiedzieć, gdzie się kieruję. 
- Czyli nie będziesz mogła pójść z nami na misję? - Zrozumiał Kakashi.
- Niestety, nie... Aha, i hokage kazała mi zabrać ze sobą towarzysza. Wybrałam ciebie, Hinato. - Uśmiechnęła się przymilnie.
- M-mnie? - Zdumiała się Hyuuga, podnosząc głowę. - Naprawdę?! 
Sakura potwierdziła skinieniem głowy i wyszczerzyła zęby. Przez chwilę Hinata była trochę zawiedziona, że nie pójdzie na misję z Naruto, ale poczuła się doceniona. 
- Będzie ci potrzebne dużo rzeczy, ponieważ nasze zadanie nie trwa dwóch dni. Razem z dotarciem i powrotem... będą około dwa tygodnie.
Hyuuga zrobiła wielkie oczy. Jestem naprawdę zaszczycona. Na pewno Sakura go nie kocha, bo utraciła szansę spędzenia z nim czasu na misji! - Pomyślała i nieśmiało się uśmiechnęła. 
- Wspaniała wiadomość. To ja lecę się spakować. - Spojrzała odruchowo na Uzumakiego, odwróciła się i znikła w jednej z uliczek. Kakashi wyciągnął "Eldorado Zakochanych".
- To ja lecę, Naruto, jutro wyruszamy. Bądź gotowy na dziesiątą rano. Pa, Sakura.
Uzumaki mruknął coś niezrozumiałego, a szarowłosy się ulotnił. 
- Coś ty taki milczący? - Spytała się Sakura.
- Miałem nadzieję, że w końcu wyruszymy razem na misję. 
Zaczęli spacerować uliczkami. Sakura głośno wypuściła powietrze. Jej twarz była nieodgadniona. 
- Wynagrodzę ci to. - Stanęła w miejscu. 
- Kiedy? - Spojrzał na nią zbolałym wzrokiem.
- Teraz... - Wyszeptała, wspięła się na palce, objęła go ramionami i namiętnie pocałowała.
~Hinata.