Także ten... Notka miała być dłuższa, ale tyle czasu nie dodawałam, że stwierdziłam - a, wrzucę to, a następna część będzie dłuższa. Postaram się, aby kolejna notka miała około cztery strony w Wordzie, bo z reguły mają z dwie i pół lub trzy. Dodam już niedługo, bo znów zaatakowała mnie wena, a palce palą pod klawiaturą. Miłego czytania. :3
Hinata była bardzo onieśmielona. Nigdy
nie potrafiła nawiązywać nowych kontaktów. Teraz wszystko się jeszcze
pogorszyło – znajomość z Mikami, której więź wyraźnie zaznaczyła się na
psychice Hyuugi okazała się zwykłym oszustwem i wykorzystaniem. Tym bardziej
dziewczyna nie ufała czerwonowłosej kobiecie, chociaż ta przez paroma minutami
ją uratowała. Skąd miała wiedzieć, czy ona także nie jest wampirem lub nie robi
tego wszystkiego dla własnych korzyści?
Hinata odsunęła się lekko od postaci,
drżąc na całym ciele. Jej ręka osunęła się na gałęzi, tak, że Hyuuga się
zachwiała i prawie zleciała z drzewa. Czerwonowłosa wydawała się być zdziwiona
– najwidoczniej nic nie rozumiała. Przybliżyła się szybko do dziewczyny.
- Zaraz spadn…
- Zostaw mnie! – Szepnęła cicho, lecz
stanowczo Hyuuga, wprowadzając kobietę w stan osłupienia.
- Ale ja naprawdę nic ci nie zrobię,
no! – Zaprotestowała czerwonowłosa z nutką irytacji w głosie. – Jestem Kushina
Uzumaki, miło mi. – Wyciągnęła w jej kierunku rękę. Hinata spojrzała na nią
ostrożnie i przełknęła ślinę. Nie, zaraz, zaraz. Kushina Uzumaki… Kushina
Uzumaki…
- UZUMAKI? – Teraz to Hyuuga osłupiała
i wbiła wzrok w kunoichi. Ta uśmiechnęła się promiennie, ciesząc się, że w
końcu dziewczyna się jej nie boi. Cofnęła rękę, widząc, że Hinata jej nie
uściśnie i wstała.
- Potem wszystkiego się dowiesz, teraz
wypadałoby załatwić tych, którzy cię napadli.
- Tych? – Szepnęła dziewczyna. –
Przecież… przecież tylko Mikami…
- Żartujesz? – Prychnęła śmiechem
Kushina i wzięła się pod boki. – Owszem, to ich przywódczyni, ale przez to inni
będą chcieli się zemścić.
- Byakugan! – Wykrzyknęła cicho
Hinata, nie zadając większej ilości pytań. Zwróciła swoje oczy w stronę
walczących. Jej serce na chwilę zamarło. Zobaczyła postać leżącą na śniegu. To
wcale nie była wampirzyca, przeciwnie – mężczyzna. Blondyn.
- Nar… - Nie dokończyła. Kiedy
spojrzała w bok, Kushiny już tam nie było. Dziewczyna natychmiast się poderwała
i zacisnęła pięści. Owszem, bała się – ale czy to w porządku, że jej
przyjaciele walczą za nią, kiedy ona sama, w całkiem dobrej kondycji, siedzi
sobie w ukryciu. – To w ogóle nie jest w porządku. – Szepnęła i zdecydowanym
ruchem skoczyła w dół, robiąc obrót w powietrzu i miękko lądując na pokrytej
grubą warstwą śniegu ziemi. Otrząsnęła się białego puchu i wzdrygnęła z zimna.
Tsubaki pozbawiła ją bluzy, więc biegła w samej koszulce z krótkim rękawem i
spodniach. To zdecydowanie nie był dobry strój, ale cóż poradzić…
Wyskoczyła zza drzewa. Osłabienie
związane z paraliżem dawało o sobie znać. Hinata zachwiała się lekko. Kilkanaście
metrów dalej Sasuke walczył z Mikami. Wampirzyca była ranna, duża rana na
plecach barwiła wszystko dookoła na szkarłatno. Znów zaczął padać śnieg. Sasuke
odskoczył od kobiety i wyciągnął katanę. Sprawnym ruchem śmignął ostrzem w
kierunku Mikami, ale wyćwiczona w walce wampirzyca bez trudu uniknęła jego ataku.
Wyskoczyła wysoko w górę, błyskawicznie chwytając się gałęzi drzewa i wskoczyła
na pniak. Sasuke poszybował za nią. Zaklął cicho pod nosem. Wcześniej Naruto
poświęcił się i potraktował wroga ransenganem, nie zważając na obronę własnego
siebie i odsłaniając zupełnie swoje ciało. Wtedy Mikami oberwała, ale oddała mu
ze zdwojoną siłą, tak że stracił przytomność. To było bardzo dziwne, skoro
zawsze ninja był wytrzymały. Ale cóż, z taką bestią spotkał się chyba po raz
pierwszy. Hyuuga zacisnęła pięści i zaczęła biec w kierunku pary walczących. Szybkim
wzrokiem przebiegła między drzewami, patrząc, czy nie ma nowych wrogów.
Zagryzła wargę i skoczyła za wampirzycą.
- Głupia?! – Wrzasnął Uchiha,
osłaniając ją własnym ciałem przed atakiem Mikami. Teraz na jego barku
powiększała się czerwona plama. Syknął z bólu i w końcu trafił wampirzycę,
która odleciała na parę metrów, wyjąc z wściekłości. Ninja złapał się za ranny
bark. Sasuke Odwrócił się do Hinaty. Zdjął swoją bluzę i założył ją na
zmarznięte ramiona dziewczyny. – Zakładaj to i spieprzaj, jesteś osłabiona!
W ostatniej chwili zablokował atak
Mikami kataną. Kobieta szła powoli w jego stronę, ociekając krwią i warcząc coś
pod nosem. Hyuuga cofnęła się o krok. Nie mogła tak stać i czekać, aż ktoś ją
uratuje. Przybrała postawę bojową. Przebiegła obok Sasuke i zaatakowała
wampirzycę. Nie miała kunaiów – wszystkie zostały gdzieś daleko, kiedy Tsubaki
ciągnęła ją w środek lasu. Błyskawicznym ruchem uderzyła kobietę w brzuch.
Mikami kaszlnęła krwią i osunęła się na gałąź.
- RASENGAN!
Przed oczami Sasuke i Hinaty mignął
Naruto. Najwyraźniej pospiesznie opatrzony przez Kushinę znów ruszył w wir
walki. Teraz, dysząc ciężko, klękał obok Mikami, ręką wciąż sięgającą okolic
jej brzucha, gdzie trafił wirującą kulą chakry. Hinacie ten widok zamazał się
przed oczami. Zachwiała się. Poczuła, że ktoś podtrzymuje ją od tyłu.
Wszystko zawirowało. Nie stała już na
drzewie, leciała w powietrzu, aby znów spaść na śnieg. Przed nią pojawiła się
twarz Kushiny.
- Co?...
- Idziemy stąd! Natychmiast! –
Usłyszała od czerwonowłosej. Hinata rozszerzyła oczy i zaczęła nieudolnie się
wyrywać.
- Nie mogę ich tam zostawić!
- O rany, Hinata-chan! –
Zniecierpliwiła się Kushina. Podniosła ją sprawnym ruchem do góry. Jak na swoją
budowę, była bardzo silna. – Przecież to Naruto i Sasuke. Poradzą sobie.
Hyuuga uśmiechnęła się słabo. No tak,
znając chłopaków, wybiją całą watahę wampirów zanim zdążę mrugnąć. Dziewczyna
odwróciła się ostatni raz. Chciała mieć pewność, że to już prawie koniec i
ninja zaraz do niej dołączą.
To, co zobaczyła, zmroziło jej serce.
Straciła przytomność.
Hinata obudziła się, dysząc ciężko.
Miała straszne koszmary, śniło jej się, że Sasuke i Naruto są rozszarpywani
przez żądne krwi wampiry i to na nią zaraz przyjdzie pora. Miała jeszcze przed
oczami wizję zabarwionego na szkarłatno śniegu i twarz jakiejś czerwonowłosej
kobiety. Hyuuga podniosła się powoli i poczuła, jak z jej ramion zsuwa się
jakaś duża bluza.
I wtedy dotarło do niej, że to
wszystko stało się naprawdę.
Dziewczyna poderwała się i na oślep przebiegła
pogrążony w ciemnościach pokój. Przed chwilą leżała na ziemi w jakiejś
pościeli, a zatem nie była to jej sypialnia. Uderzyła się biodrem o kant
stolika po czym wpadła na drzwi. Przeklinając w duchu ból pulsujący w prawym
udzie, nacisnęła klamkę i wypadła z pomieszczenia. Nie mogła sobie wybaczyć, że
zostawiła chłopaków samych… przeciwko całej armii wampirów. To był ostatni
widok, jaki spostrzegła przed straceniem przytomności.
Idący w szeregu, otoczeni przez
złowrogą aurę. Panowie śmierci, niezależni od przebiegu lat, ciągle straszni i
piękni. Niezmienni. Przerażający. Wściekli.
Hinata oparła się o ścianę i złapała w
okolicy serca. Przełknęła ślinę i zamknęła oczy. Miała za słabą psychikę na
takie rzeczy. Westchnęła cicho i przyspieszyła kroku. Brązowe drzwi zbliżały
się. Dziewczyna zaczęła biec. Bała się – nie tego, że czekają na nią złowrogie
istoty, ale tego, czy przyjaciołom nic się nie stało. Przetarła oczy i zagryzła
wargę. To wszystko przez nią – gdyby wcześniej oparła się mocy Tsubaki i nie
poszłaby za nią, nic by się nie stało. Przepełniona poczuciem winy, gwałtownie
wpadła do pierwszego lepszego pomieszczenia.
- Sasuke! – Wydarła się. Stał tam,
wprawdzie obandażowany tu i ówdzie, ale cały i zdrowy. Kamień spadł jej z
serca. Nie mogła się powstrzymać. Kiedy odwrócił się, zaskoczony, już został
przyciśnięty do ściany przez Hinatę. Dziewczyna przytuliła się do niego,
chowając twarz pod włosami.
- Boli, kretynko! – Syknął z bólu.
Uśmiechnął się. Widział tylko czubek jej głowy – co jak co, ale był od niej
wyższy o paręnaście centymetrów.
- Idioto! – Krzyknęła, nie poluźniając
uścisku. – Mogliście wszyscy zginąć!
- Coo?! – Spojrzał na nią, wzrokiem
pełnym irytacji i zarazem rozbawienia. – Ja ci tu ratuję życie, a ty tak się
odwdzięczasz? – Pacnął ją dłonią w głowę.
- Idiota. – Szepnęła stłumionym głosem.
Kiedy to powiedziała, błyskawicznie się od niego odsunęła, chowając ręce za
plecami. W sumie nie chciała tego robić, było jej dobrze, ale jednak czuła się
zakłopotana. – Gdzie Naruto-kun? Gdzie inni? – Spytała szybko, tuszując swoje
zawstydzenie. – Co się w ogóle stało?!
- Masz czerwone uszy. – Wybuchnął
śmiechem i podrapał tył głowy. – I moją bluzę.
- A! Tak! Dzięki! – Spojrzała po
sobie. Opatuliła się nią jeszcze bardziej i pokazała język chłopakowi. Była
ciepła i męsko pachniała. Dodatkowo wyglądała w niej jak mały elf, bo bluza nie
była na jej rozmiary.
- Chodź. – Chwycił ją za ramiona i
obrócił w przeciwną stronę. Poprowadził do drzwi. – Naruto leży w pokoju obok.
- Co?! – Spojrzała na niego z
przerażeniem. – C-co mu się stało? – Ukryła twarz w dłoniach. – To wszystko
moja wina… gdybym tylko nie poszła za tą wampirzycą…
- Dobra dobra, pogadamy później. –
Przerwał jej i wyprowadził z pomieszczenia. – A temu idiocie nic nie jest,
wiesz, że jak się zmęczy to szybko z łóżka nie wyjdzie.
Hyuuga odetchnęła z ulgą. Jednak miała
tyle pytań, tyle przemyśleń i tyle obaw, że nie mogła czekać. Zatrzymała się,
odwróciła w kierunku ninjy i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Słuchaj… skąd wiedzieliście, gdzie
mnie szukać? – Oparła się o ścianę i przygryzła wargę.
- A po jaką cholerę szłaś do lasu? –
Odpowiedział pytaniem na pytanie Sasuke. Usiadł po turecku na podłodze i także
skrzyżował ręce na piersiach. Hinata zaśmiała się cicho i opadła na podłogę
obok niego. Objęła nogi dłońmi i oparła brodę o kolana.
- Sama nie wiem…
- Byłaś umówiona z Naruto. –
Stwierdził z dziwną nutką w głosie. – Stchórzyłaś? – Dodał.
- Nie! – Zaprotestowała gwałtownie
Hinata i z niewiadomego powodu zaperzyła się. Podniosła głowę. – I w ogóle kto
powiedział, że mam ci się spowiadać?!
Uchiha nic na to nie powiedział. Nie
mogła nic odczytać z jego twarzy – oczy ukryte pod ciemną grzywką i usta
pozbawione wyrazu. Hinata zawstydziła się swojego zachowania. W końcu taki już
był, ironiczny. Starał się jej pomóc, a ona zareagowała tak gwałtownie. Jej
głowa znów opadła, a twarz zasłoniły włosy.
- W sumie to już miałam wychodzić, ale
spojrzałam przez okno i pojawiła się kobieta po czym weszła do lasu i…
- Moment, moment. – Przerwał jej
Sasuke. – Pojawiła się ni stąd, ni zowąd, czy jakoś wyszła skądś?...
- No… Przy drzewach śnieg zaczął
bardzo szybko wirować, po czym ona się pojawiła. Miała bardzo długie, ciemne
włosy, bladą cerę i krwistoczerwone oczy. Pamiętam też białą sukienkę z masą
tiulu, taka obszerna, duża… – Zaczęła gestykulować, pokazując w powietrzu różne
kształty. Uchiha, o dziwo, przyglądał się temu z uwagą, chcąc zapamiętać jak
najwięcej szczegółów. Kiedy skończyła mówić o wampirzycy, przeszła do wydarzeń.
Kiedy to nogi same poniosły ją za Tsubaki, o tym, co kobieta z nią zrobiła
(kiedy szybko wspomniała o niespodziewanym pocałunku, Sasuke syknął) i o tym,
że została uratowana. Kiedy przeszła do Kushiny, zamilkła. Po chwili ciszy
odezwała się cicho.
- Ona naprawdę jest matką Naruto-kun?
- Ta. – Mruknął. Hyuuga spojrzała na
niego ukradkiem. Nie patrzył na nią, jego wzrok błądził gdzieś po przeciwległej
ścianie. Przecież… doświadczył tragedii. Jako małe dziecko. Rodzony brat
wymordował całą rodzinę. Przez tyle lat był zupełnie sam… Nie rozumiany przez
nikogo, zamknięty w sobie, milczący i chłodny. Po latach rozpoczęła się jego
rywalizacjo-przyjaźń z Naruto, ninją, który przez utratę rodziców wydawał się
go rozumieć. Jednak… teraz Uzumaki odzyskał matkę, a Sasuke znów stał się jedynym pokrzywdzonym.
Pozbawionym ciepła rodzinnego, tego wszystkiego, czego powinien doświadczyć już wcześniej. Może znów zamknie
się w sobie? Stanie się wyniosły i milczący? Hinata podniosła głowę, spojrzała
na Uchihę i zaczerwieniła się po uszy. Chciała powiedzieć mu, że ona jest razem
z nim i że może liczyć na każdego dookoła, mimo uprzedzeń i innych przeszkód.
Zagryzła wargę i odezwała się cicho. Uchiha zwrócił na nią swój zdziwiony
wzrok.
- Wiesz, Sasuke… Zawsze możesz…
możesz…
Te słowa jakoś nie chciały przejść jej
przez gardło. Granatowowłosa chciała to jakoś przekazać, powiedzieć czy
pokazać, ale przez swoją nieśmiałą naturę była zbyt zakłopotana. Sasuke
uśmiechnął się i już chciał coś powiedzieć, kiedy pełen ulgi, znajomy głos
rozległ się po korytarzu.
- Hinata-chan! – Zdyszana Ino wybiegła
zza zakrętu korytarza. Zmierzyła podejrzliwie wzrokiem Uchihę i pociągnęła
zdziwioną Hyuugę za rękę. – No chodź, chodź, już nie musisz znosić tego
palanta, idziemy.
- Ale… Ej no, Ino… - Jęknęła Hinata,
boleśnie ciągnięta przez Yamanakę w przeciwną stronę. Rzuciła ostatnie,
przepraszające spojrzenie w kierunku Sasuke i została wyprowadzona z korytarza.
~Hinata.
Łaaa <3 Musiałam dodać ten obrazek z Sasuke bez koszulki. Taki seksowny :3