Na początku
wielkie przeprosiny. Długo (BARDZO DŁUGO) nic nie dodawałam ;_; Wynika to
jedynie z mojego lenistwa. Miałam czas, dużo czasu na opowiadanie, ale nie
chciało mi się. Ale spokojnie, dopadła mnie wena, akcja się rozkręca, może was
trochę udobrucham. Także... miłego czytania ziomy <3
– Oni naprawdę są idiotami. –
Westchnęła Hinata, otwierając drzwi. Ino, chrupiąca jakieś ciastka, upuściła
paczkę na ziemię. Faktycznie, Hyuuga wchodząca do pokoju w samej bieliźnie jest
niecodziennym widokiem, nawet jak na bujną wyobraźnię Yamanaki. Hinata
przeciągnęła się i stwierdziła, że coś jest nie tak. Spojrzała po sobie i
wytrzeszczyła oczy, wydając z siebie cichy jęk. Zaczerwieniła się na całej
twarzy i ukryła ją w dłoniach. Ino natychmiast do niej podbiegła, przy okazji
depcząc paczkę pełną korzennych ciastek i rozkruszając je bosymi stopami.
Złapała Hyuugę za ramiona i usadziła ją na swoim łóżku.
- Hinata-chan, co oni ci zrobili?!
Granatowowłosa kunoichi wytrzeszczyła
oczy. Natychmiast dotarło do niej, co powstało w małej główce przyjaciółki.
- N-nie, to nie tak! – Wiedząc, że
przed Yamanaką nic nie ukryje, opowiedziała jej ze szczegółami o zdarzeniach w
łazience. Ku jej zdumieniu, z każdym wypowiedzianym przez nią zdaniem twarz Ino
rozjaśniała się w uśmiechu coraz bardziej. W końcu blondynka wybuchła śmiechem.
- Ty to masz powodzenie… - Wykrztusiła
i zamknęła oczy.
- Jesteś bez serca! – Hinata uderzyła
lekko przyjaciółkę w plecy i prychnęła. – Ja tu ci się zwierzam, a ty
bezczelnie się śmiejesz.
- P-przepraszam…
Hinata westchnęła cicho. Swoją drogą
cieszyła się z tego, że istnieje mały płomyczek nadziei na uczucie Naruto
skierowane do niej. Nie wiedziała, co zaszło pomiędzy nią a Sasuke. Przez
krótką chwilę wydawało jej się, że są blisko siebie. Może to już przeszłość? A
może po prostu sobie wszystko ubzdurała i w tej chwili Uchiha się z niej
śmieje… Tak, to było do niego podobne.
Dziewczyna prędko ubrała się z piżamę
w żyrafy i przetarła oczy. Po całym dniu ciężkiej pracy marzyła o ciepłym i
miękkim łóżku.
- Chcesz spać, co? – Mruknęła Ino,
zbierając większe kawałki połamanych ciastek. Najwidoczniej ona nie zmęczyła
się tak skrajnie, aby tuż po zapadnięciu zmroku otulić się kołdrą i zasnąć.
- Hmm… niekoniecznie. – Uśmiechnęła
się Hyuuga i złapała swoją kołdrę. Przeciągnęła ją na łóżko Ino i usiadła obok
przyjaciółki. Zrobiła sobie gniazdko z pościeli i usadowiła się w nim wygodnie.
– Cały czas tylko się tobie zwierzam i zwierzam. Teraz twoja kolej. – Dodała i
wpatrzyła wyczekującym wzrokiem w Yamanakę. Ta wiedziała o co chodzi – czekała
ją rozmowa z Hinatą o Shikamaru.
- W-w sumie to… - Zaczęła. – W sumie
to nic takiego nie zaszło między nami… Tylko gadaliśmy…
- Taak, tylko rozmawialiście? W takim
razie wytłumacz mi twoje zawstydzenie. – Hyuuga pokazała jej język. Ino już
miała się bronić, kiedy rozległ się łomot do drzwi. Dziewczyny zamarły. Hinata,
chcąc nie chcąc musiała przerwać tę rozmowę. Była niezadowolona, chciała w
końcu pogadać z przyjaciółką o jej życiu miłosnym, bo dotychczas nie ruszyło z
miejsca ani trochę. Nie obchodziło jej, że u niej było zupełnie tak samo.
Wygramoliła się z pościeli i podeszła do wejścia, ostrożnie je otwierając.
Natychmiast oblała się rumieńcem.
- Etto… - Wyjąkała i wpatrzyła się w
swoje jakże interesujące stopy. W drzwiach stała cała gromada chłopaków –
Naruto, Sasuke, Kiba i Shino najwyraźniej przyszli ją przeprosić.
- Siema! – Wykrzyknęli chórem i
wręczyli osłupiałej Hinacie zawiniątko – pewnie ubrania, które zostawiła w
łazience. Dziewczyna zamarła, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. Do jej uszu
dobiegł chichot Yamanaki, która najwyraźniej nie miała zamiaru jej pomóc tylko
z bezpiecznej odległości obserwować rozwój wydarzeń.
- No więc, Hinata… - Zaczął Kiba,
drapiąc się z tyłu głowy.
- …chcieliśmy trochę odpokutować nasze
zachowanie… - Dodał Sasuke.
- …i zastanawiamy się… - Rzucił Shino.
- …czy nie chciałabyś pójść ze mną na
randkę! – Wykrzyknął uradowany Naruto.
- NARUTO! – Kiba, najwyraźniej
zbulwersowany, uderzył blondyna w plecy. Chłopak skrzywił się i wydał z siebie
jęk protestu. – Nie przyszliśmy tu po to!
- No jak nie? Mieliśmy jej to jakoś
wynagrodzić…
- No właśnie, MIELIŚMY. – Wyraźnie
podkreślił ostatnie słowo. – A nie ty MIAŁEŚ.
- Marudzisz. – Machnął ręką Uzumaki. –
Zresztą z kim chciałabyś pójść na randkę? Z nas? – Chłopak mrugnął do niej i
wybuchnął śmiechem. Hyuuga zaczerwieniła się jeszcze bardziej i wytrzeszczyła
oczy, przerażona, że pytają ją o zdanie. Zapadła cisza. Wszyscy wpatrywali się
w Hinatę.
- Boże, jakie te dziewczyny są
kłopotliwe. – Rozległ się głos skądś z głębi korytarza.
Ino niespodziewanie podsunęła im pod
nos pudełko z pospiesznie zawiniętymi papierkami.
- Dalej, losujcie.
- I-ino! – Zaprotestowała Hinata, ale
ninja już rozwijali karteczki.
- Mam gwiazdkę na środku mojej
karteczki, co teraz? – Rzucił Naruto.
- Moja jest pusta… - Mruknął Sasuke.
- Moja też… - Dodał smutno Kiba.
- Dobrze, w takim razie Naruto,
zabierasz gdzieś jutro Hinatę, a teraz proszę wypad, bo są tu zmęczone
dziewczyny. Aa, zapomniałabym – Złapała za ramię Uzumakiego. – Hinata lubi
kwiaty.
- Ino… - Zdążyła wyjąkać Hinata, bo
Yamanaka już popchnęła ją na łóżko.
- Dziewczyno, ty się musisz wziąć do
roboty! Bo jeśli się postarasz, to każdy ninja będzie twój. – Mrugnęła do niej
i zarzuciła na nią kołdrę. – A teraz do łóżka, bo jeśli chcesz wyglądać ładnie
na randce z Naruto, musisz się wyspać.
Zgasło światło. Pomieszczenie
pogrążyło się w ciemności. Jedynie ostatnie tlące się kawałki drewna
rozświetlały delikatnie podłoże.
- Słuchaj, Ino… a co z Sakurą, gdzie
ona jest? – Spytała z niepokojem Hinata po chwili ciszy.
- Jak przyjdzie, to najwyżej nas
obudzi. – Odpowiedziała Yamanaka, wchodząc pod kołdrę.
Hinata w zamyśleniu pogładziła złożone
w kostkę ubrania. Najwyraźniej przyjaciele bardzo się starali aby dobrze to
złożyć, ale jak widać coś im nie wyszło. Dziewczyna uśmiechnęła się mimo woli
po czym położyła głowę na poduszce. Przez długi czas nie mogła zasnąć. Po
burzliwych wydarzeniach nie tak łatwo oddać myśli w nicość i po prostu wyciszyć
umysł. Około drugiej w nocy zapadła w sen.
Było już grubo po południu, gdy powoli
zaczynało się ściemniać. Dziewczyny leniwie spędziły dzień – ci, którzy
chcieli, szli na łyżwy, a ci, którzy woleli zostać, siedzieli w pokoju. Hinata miała
już dość lodowiska, więc została. Yamanaka zostawiła ją, aby w godzinach
porannych rozwijać swoją miłosną relację z Shikamaru. Jak Hyuuga zauważyła,
Sakura wróciła na noc do pokoju – rano ujrzała jej różowe włosy rozsypane na
poduszce. Udało jej się zamienić z Haruno parę słów – nie pytała jednak o
szczegóły jej zniknięcia. Najwyraźniej nie była skłonna do zwierzeń.
Hinata podeszła do okna. Położyła
złożone w kostkę sukienkę oraz sweter, które miała zamiar założyć na wyjście z
Uzumakim. Oparła łokcie na parapecie i wpatrzyła się w leniwie spadające płatki
śniegu. Zastanawiała się, co też Naruto przygotował. W głowie jej się kręciło
na myśl, że ma spędzić z nim sam na sam parę godzin. Co też…
Jej wzrok przykuła dziwna fala płatków
śniegu, które zaczęły wirować w zastraszającym tempie wokół własnej osi w dużej
grupie. Wydawało jej się, że odbywają magiczny taniec, który znaczył coś
niezmiernie ważnego. Nie myśląc zbyt dużo, dziewczyna wybiegła z pomieszczenia.
Nie zabrała żadnej kurtki czy płaszcza, otworzyła drzwi frontowe tak, jak była
– w butach i w bluzie. Natychmiast pomknęła w stronę tylnej ściany budynku.
Chłód szczypał ją w twarz oraz nieosłonięte kostki. Odczuwała na własnej
skórze, jak lodowaty jest śnieg. Nagle stanęła jak wryta. Parę metrów od niej,
pojawiła się piękna kobieta. Wydawało się jej, że postać powstała z wirujących
płatków śniegu, które – dopiero teraz to zauważyła – nie były zwykłe, tylko w
kształcie sześcioramiennych gwiazdek. Kobieta chyba nie zauważyła Hinaty. Miała
na sobie śnieżnobiałą, bardzo długą, ciągnącą się za nią suknię z masą tiulu i
koronki. Jej włosy były czarne jak heban, a zarówno tęczówki, jak i usta były
krwistoczerwone, które wyraźnie odcinały się od bardzo bladej skóry. Wyglądała
na wysoko urodzoną, dumną pannę. Kobieta chwyciła w delikatne ręce tiul swojej
sukni i lekkim krokiem, nie pozostawiając żadnych śladów na śniegu, ruszyła w
stronę lasu. Na jej twarzy, nie wiadomo dlaczego, pojawił się radosny uśmiech. Hinata
zamarła. Jej nogi same zaczęły się poruszać. Nie miała absolutnie żadnej władzy
nad swoim ciałem. Mimowolnie szła w głąb lasu, podążając za kobietą.
Płynęły minuty. Hinata czuła, jak jej
ciało marznie, jednak nie mogła nic z tym zrobić. Zamknęła oczy, próbując
skupić chakrę w swoich stopach i zatrzymać działanie tajemniczego zaklęcia, ale
nic z tego – nogi cały czas niestrudzenie się poruszały. Coraz szybciej.
Wkrótce Hyuuga szła tuż za plecami kobiety. W pewnym momencie dama się
zatrzymała i powoli obróciła. Na jej bladych policzkach wykwitły rumieńce, a
twarz rozjaśniła się w uśmiechu. Nogi Hinaty także przestały pracować. Stanęła
bez ruchu, nadal nie mając kontroli nad swoimi ruchami. Kobieta przybliżyła się
do dziewczyny i odgarnęła wirujące włosy z jej twarzy.
- Witaj.
- Kim jesteś? – Wykrzyknęła Hyuuga,
czując dreszcze w momencie dotknięcia przez damę.
- Mam na imię Tsubaki… - Szepnęła. –
No no, nieźle, możesz mówić, tak? Może lepiej będzie cię zachować, a nie
spożywać?
- C-co masz na myśli? – Wzdrygnęła się
Hinata, czując kolejną falę dreszczy pod dotykiem kobiety. Tsubaki rozpięła jej
bluzę i odrzuciła ją na śnieg, pozostawiając dziewczynę na pastwę lodowatego
wiatru.
- Hm, hm, ciało też niczego sobie. –
Szepnęła kobieta, obchodząc ją naokoło. Co we mnie wstąpiło, żeby wybiec na
dwór? – Pomyślała gorączkowo Hyuuga. Była pewna, że Naruto czeka w umówionym
miejscu i myśli, że stchórzyła. Jej rozmyślania przerwał ponowny widok Tsubaki
przed sobą. Kobieta była blisko, bardzo blisko. Hinata czuła tajemniczy, ciężki,
ale zarazem ponętny zapach jej ciała.
Hyuuga otworzyła szeroko oczy, czując
miękkie wargi Tsubaki na swoich ustach.
- Co ty robisz?! – Zaprotestowała
Hinata, odzyskując czucie w rękach i nogach i odskakując gwałtownie do tyłu.
Mogła się swobodnie poruszać, ale była bardzo osłabiona. Ledwo stała. Cholera!
Dlaczego jej pierwszy pocałunek musi być z kobietą?!
- Wypuszczę cię. – Powiedziała także
szeptem Tsubaki. – Pod pewnymi warunkami. – Uśmiechnęła się lekko i chwyciła
Hinatę za jej bluzkę. Dziewczyna zaczęła się szarpać, ale nie miała tyle
nadludzkiej siły co tajemnicza kobieta, która jednym ruchem przeciągnęła jej
ciałem po śniegu na odległość paru metrów. Zaczęła ciągnąć Hinatę w
nieokreślonym kierunku.
Co ona chce ze mną zrobić? Gdzie mnie
ciągnie? – Takie myśli szybko przelatywały w głowie Hyuugi, Cholernie się bała,
bo nie dość, że Tsubaki była niebezpieczna w kwestii siły, to chyba była
lesbijką.
- Podobają mi się faceci, ty
psychiczna babo! – Wydarła się. Kobieta spojrzała na nią.
- Wiem. Niestety. Jednak nie od ciebie
zależy, co z tobą zrobię, ślicznotko.
- Co chcesz mi zrobić? – Teraz Hinata
była przerażona nie na żarty. Nie dość, że nie miała ani krzty siły, to jeszcze
kobieta chciała najprawdopodobniej ją gdzieś zamknąć.
- Powiedzmy… Że się z tobą zabawię.
Hinata wolała nie pytać, o co jej
chodzi.
Przed nimi stanęła rozbawiona
dziewczyna. Miała długie, ciemne włosy, wijące się na plecach oraz duże,
roześmiane oczy.
- Widzę, że znowu najpierw bawisz się
ofiarą? – Powiedziała Mikami, krzyżując ręce na piersiach. Ona także nie miała
na sobie normalnych ciuchów – ciągnęła się za nią taka sama biała sukienka,
jaką miała na sobie Tsubaki.
- M-Mikami… - Szepnęła Hinata. No,
pięknie. Pojawiła się kolejna osoba, której się panicznie boję. – Westchnęła w
duchu.
- Nie sądzisz, że lepiej byłoby ją
zabić? – Dziewczyna pochyliła się nad Hyuugą. – Suzuno jest do twojej dyspozycji. Jestem
głodna. – Podkreśliła dwa ostatnie słowa. Wtedy jej oczy zabłysnęły krwistą
czerwienią, a twarz wykrzywiła się w psychodelicznym uśmiechu. – Idź do
świątyni, Tsubaki-chan, Suzuno się tobą… zaopiekuje.
Było widać, że Mikami jest pewnym
autorytetem wśród tego towarzystwa. Lekko zaczerwieniona Tsubaki ukłoniła się i
w ułamku sekundy… zniknęła.
Hinata cofnęła się, wpadając w zaspę.
Mikami nieubłaganie się zbliżała. W końcu stanęła około metr przed przerażoną
kunoichi.
- Kim ty jesteś? – Szepnęła Hyuuga,
zakrywając usta dłonią.
- Zaraz umrzesz. – Uśmiechnęła się promiennie
Mikami. Wyglądało to szczególnie przerażająco, zważywszy na to, co dziewczyna
właśnie powiedziała. – Zaraz umrzesz – pokiwała jej palcem przed twarzą – więc mogę
ci co nie co powiedzieć. – Uśmiechnęła się, odsłaniając… wampirze zęby.
- Dobra, dobra, już wszystko wiem! –
Wykrzyknęła Hinata. Odwróciła się, potknęła, wpadła w zaspę, wyszła z niej i
rzuciła się do ucieczki. Wyglądało to nieco… zabawnie, szczególnie że wkrótce
zderzyła się z wampirzycą, która korzystając ze swych nadprzyrodzonych mocy mogła
poruszać się nadzwyczaj szybko. Z psychodelicznym uśmieszkiem Mikami
przybliżyła swoje usta do szyi Hinaty. Wyczuła punkt z najgorętszą krwią i
wysunęła swe wampirze zęby. Hyuuga przygotowała się na najgorsze. Zamknęła
oczy. W ogóle nie wyczuwała chakry, nie mogła jej zebrać, nie mogła nawet
zebrać myśli. Pomyślała, że… że właściwie wbicie zębów w jej szyję zajmuje
wampirzycy strasznie dużo czasu.
Rozejrzała się. Mikami leżała parę
metrów dalej, sycząc cicho i zabarwiając śnieżnobiały śnieg swoją własną krwią.
Nieopodal stał…
- Sasuke! – Wykrzyknęła słabo Hinata i
ruszyła w stronę ninjy. Co on tu, do cholery robił?
- Szybko! – Wrzasnął Uchiha i złapał
ją za bluzkę. Wciągnął dziewczynę na drzewo, po czym znów skoczył na śnieg.
Syknął i uchylił się od ataku wampirzycy, która mimo silnego ataku Chidori…
nie, zaraz, to nie było Chidori! To był Rasengan!
- N-Naruto-kun? – Szepnęła Hinata i
rozejrzała się po okolicy. Faktycznie… Uzumaki stał za drzewem i wbijał w nią
wzrok trzymając palec przy ustach, sygnalizując, że dziewczyna ma być cicho. To
nie było w jego stylu… ninja normalnie rzucił by się w wir walki!
Ale to naprawdę był Naruto. Kiedy
wydawało się, że Mikami zaraz dorwie Sasuke, chłopak zaatakował ją od tyłu
kunaiem. Ta znów syknęła i wzbiła się do góry. Zrobiła coś, czego żaden z
przyjaciół się nie spodziewali – cisnęła ostrzem w osłabioną Hinatę. Dziewczyna
wiedziała, że jeśli wampirzyca poczuje więcej krwi, już nic jej nie powstrzyma
i ninja będą musieli odciągać ją od ciała Hinaty.
- No co robio, co robio. – Hyuuga usłyszała
zirytowany głos tuż nad sobą. – Przyszłą żonę mojego syna tak nożem katować?
Czerwonowłosa postać w ostatniej
chwili pociągnęła ją do góry, ochraniając przed nożem, którego ostrze wbiło się
w grubą gałąź. Przyszłą żonę? Co?
- No co tak patrzysz? – Kobieta o
czerwonych włosach uśmiechnęła się promiennie i przekrzywiła głowę. – Bardzo lubisz
Naruto-kun, no nie?
~Hinata.
O ja!! Kushina wkracza do akcji i ratuje swoja przyszlom sznowom!! Super!!!
OdpowiedzUsuńYATTA!!!!! Nareszcie w akcje wkraczają moi ulubieńcy!! Jeszcze tylko blondyn i mogę w spokoju umrzeć >.<. A tak btw. To skąd Kushina wie że Hinata lubi Naruto? No a tak ogólne co do notki to fajna, jedyne co mi się nie podobało to ten moment lesbijski (już myślałam że zgwałcą naszą Hincie ;__;) To na podsumowanie pisz szybko next. ^^ I weny oczywiście życzę. (I żeby następna notka pojawiła się jak najszybciej, wcale nie dlatego że chce mego męża *__*)
OdpowiedzUsuńJeee kolejny rozdział nie wiem czy skomentowałam wczesniejsze jak nie to sorry = D no powiem że kushiny tu się nie spodziewalam ^^ czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńSuper! czekam na więcej! ale wciąż liczę na ciekawe sceny z Sasuke... :3
OdpowiedzUsuńGenialne, już nie mogę się doczekać kolejnej notki! :)
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam za takie opóźnienia! Już wkrótce spodziewajcie się nowej notki ;)
OdpowiedzUsuń