środa, 27 lutego 2013

"(...)Zaśmiał się Naruto i złapał dziewczynę za rękę.(...)"


Rozdział jak rozdział. Gomenasai! :C Długo nie dodawałam notek, bo i czasu nie było, i jakoś szczególnie wena nie dawała o sobie znać. Mam nadzieję, że się spodoba, i obiecuję poprawę. <3 

– Ech, Hinata-chan.
Hyuuga otworzyła oczy. Przetarła je i zamrugała. Niedaleko niej zauważyła twarz Naruto. Zmartwiony, wpatrywał się w nią. Chyba leżała na łóżku Ino, najbliższym drzwi. Od razu, z miejsca się zaczerwieniła i poderwała, aby grzywka zasłoniła jej zawstydzenie.
- Ocuciłaś się po dziesięciu minutach… w sumie, co się stało?
- A… ja… się… nie wyspałam! – Wytłumaczyła i wygładziła spódniczkę. Nic sobie nie robiąc z tego, że przed chwilą zemdlała i kręciło jej się w głowie, rzuciła. – Chodźmy na śniadanie.
- Na pewno nic ci nie jest? – Podszedł do drzwi i przepuścił ją pierwszą.
- Nie, nic, nic. Na pewno.
Chłopak wzruszył ramionami i ruszył korytarzem, zostawiając dziewczynę w tyle. Hinata uśmiechnęła się. Przy Naruto była zupełnie inną osobą, nie wiedziała co powiedzieć, plątała się w zdaniach i była niepewna siebie. Jednak to jej odpowiadało, a Naruto także nie pokazywał, aby mu to przeszkadzało. Zostawiła klucz w drzwiach, aby dziewczyny miały jak wejść i odłożyć rzeczy z łazienki. Podążyła za chłopakiem.

Ku jej zdumieniu, kiedy weszła do pomieszczenia, Sakura i Ino już siedziały przy stole. Wpatrzyła się w różowowłosą.
- Sakura-chan, co wy tu robicie?! Myślałam, że jeszcze nie wróciłyście z łazienki.
- Stwierdziłyśmy, że od razu pójdziemy na śniadanie – kiedy się myłyśmy, straciłyśmy poczucie czasu i nie wiedziałyśmy, czy to już po dziewiątej.
- Spotkałyście Sasuke? – Zaśmiała się Hinata, nie wspominając o minionych wydarzeniach przed ich sypialnią. Usiała obok Sakury.
- Nie… - Rzekła z żalem Ino. – Nikogo nie spotkałyśmy.
Dziewczyny pogrążyły się w rozmowie. Niedługo potem podano jedzenie, a zgodnie z obietnicą, Kiba i Naruto dostali podwójne porcje ramen. Posiłek trwał krócej niż wczorajsza kolacja. Kiedy naczynia zebrano, po pomieszczeniu rozległ się głos Iruki.
- Dzisiaj jeszcze nie będziemy jeździć po stokach, ale wybierzemy się na lodowisko i będziecie sunąć… - Nie dokończył, bo w jadalni rozległ się gwar. Niektóre pomruki wyrażały pozytywny odzew, inne negatywny. Duża część cieszyła się z takiego obrotu spraw.
- Cisza! – Kakashi wstał i widząc, że reszta milknie, usiadł znów i pogrążył się w lekturze nieodłącznego „Eldorado zakochanych”.
- Więc, mówiąc w skrócie, przygotujcie się, że wychodzimy o jedenastej piętnaście, czyli za godzinę z kawałkiem. Byle nie było spóźnialskich. – Dokończył Iruka.

- Chodźcie, już czas. – Powiedziała Ino, patrząc na Hinatę i Sakurę leniwie leżących na łóżkach. Granatowowłosa marudziła przy książce, a Haruno wpatrywała się w swoje odbicie w podręcznym lusterku. W końcu Hyuuga wstała i założyła bluzę. Od dziecka uwielbiała łyżwy, chociaż za bardzo nie potrafiła na nich jeździć, bo ojciec nie pochwalał tego sportu. Jego zdaniem Hinata powinna cały czas trenować, trenować i trenować. Nie podobało jej się to, ale była zbyt nieśmiała, aby zaprotestować i zrobić coś po swojemu. „Chyba moim postanowieniem noworocznym będzie stać się odważniejszą.” – Pomyślała. Nienawidziła tego, że ma tak mało pewności siebie. Miała ochotę zrobić tyle rzeczy, ale przez wewnętrzny opór do nawiązywania znajomości i rozmów musiała zrezygnować z wielu planów. Hyuuga wcisnęła buty i zrzuciła Haruno z łóżka.
Ta z pretensją w głosie powoli wstała.
- Myślicie, że ten wyjazd na łyżwy jest obowiązkowy? – Jęknęła i ponownie usiadła na łóżku.
- Chyba nie… – Rzekła Ino, rozczesując włosy i przeglądając się w podręcznym lusterku.
- … ale skoro za niego zapłaciłaś, to chyba nie opłaca ci się nie iść, nie sądzisz? Poza tym chyba będzie Sasuke… - Dodała Hinata ze śmiechem na ustach. – Chyba nie chcesz przegapić okazji spędzenia z nim dnia na lodzie? Ino może ci go zabrać, kiedy będziesz nieobecna.
Na te słowa Sakura poderwała się i klepnęła przyjacielsko Hyuugę po ramieniu. Zaczęła ubierać bluzę.
- Oj, Hinata, ona mogłaby zostać… - Jęknęła Yamanaka, smarując usta błyszczykiem. – Właśnie takie miałam plany, wszystko zepsułaś.
Granatowowłosa zaśmiała się pod nosem i rzuciła okiem na swoje odbicie w lusterku Sakury. Nigdy nie zwracała uwagi na swój wygląd, więc tylko przebiegła wzrokiem przez swoją twarz i włosy. Już była gotowa.

- Spokojnie, no spokojnie!
Kunoichi zastał y Irukę nieudolnie ogarniającego resztę gromady. Nastolatkowe gadali ze sobą i hałasowali, nie zważając na Umino. Hinata zostawiła Ino i Sakurę w swoim towarzystwie, a sama przepchnęła się przez tłum w poszukiwaniu Ten-Ten. W końcu ją znalazła… rozmawiającą z dwiema dziewczynami, o których brązowowłosa kunoichi opowiadała podczas wizyty w łazience. Wstydziła się podejść. Cofnęła się o krok w celu wtopienia się w tłum, ale tęczowo włosa ją zauważyła.
- Ten-ten-chan… - Zaczęła. Brązowowłosa kunoichi odwróciła się.
- Hinata-chan! – Uśmiechnęła się. – Chodź tu, chodź!
Hinata zagryzła wargę. „Nie! Miałam być odważniejsza!” – Stwierdziła z przekonaniem i podeszła do Ten-Ten.
- Ohayo! Jestem Aiko. – Zielonowłosa dziewczyna wyciągnęła do niej rękę. Nie była piękna, jej brązowe oczy ładnie błyszczały, ale miała szerokie usta. Mimo iż nie należała do ślicznych dziewczyn, to od jej twarzy bił wesoły blask, pełen sympatycznej aury i optymizmu. Hinata niepewnie się uśmiechnęła, lecz zdecydowanym ruchem uścisnęła jej rękę.
- A... J-ja… Jestem… - Tęczowo włosa wymamrotała coś pod nosem i wpatrzyła się w swoje buty.
- Ohayo! Mam na imię Hinata. – Zaśmiała się Hyuuga. Koleżanka Ten-Ten była jeszcze bardziej nieśmiała niż ona.
- Ruri… się nazywam. – Zagryzła wargę.
- Miło mi cię poznać. – Przywitała się Hinata. – Pozwólcie, że na chwilę ukradnę wam koleżankę. – Pociągnęła Ten-Ten na bok.
- S-słuchaj, one posiadają jakieś umiejętności? Bo nie wyczuwam ich chakry. – Ukradkiem zerknęła na Aiko, która zajęła rozmową Ruri. Tęczowo włosa najwidoczniej najlepiej czuła się w towarzystwie brązowookiej, z którą tu przyjechała.
- Nie… to zwykłe dziewczyny. A przynajmniej tak mi się wydaje. – Zastanowiła się Ten-Ten. – Ale spokojnie, są bardzo sympatyczne, nie sądzę, aby to były jakieś wampiry czy wiedźmy. – Wybuchła śmiechem, z ironią podkreślając ostatnie słowa.
- Mhm… - Przytaknęła Hinata, błądząc już myślami przy Mikami, która w niewiadomy sposób napełniała jej serce przerażeniem. Tak samo jak Ruri i Aiko, wydawała się zwykłą, nie mającą żadnych specjalnych umiejętności dziewczyną. Ale jednak coś w niej było nie tak… Nie, nie mogę tak myśleć. Po prostu jestem tchórzem.  – Skarciła się w myślach i wróciła do Ino i Sakury, zostawiając Ten-Ten wraz z jej nowymi przyjaciółkami. Ostatnio wydawało jej się, że brązowowłosa krzywo na nią patrzy z powodu tych dziwnych uprzedzeń do Mikami.

- No tak, więc powybierajcie sobie swoje numery łyżew i zabierajcie się do roboty! Całe lodowisko jest dla was. – Rzekł Kakashi, rzucając się w kierunku stosu specjalnych butów.
- Macie czas do… - Iruka urwał, bo gwar nastolatków zagłuszył jego wywód. Kakashi spojrzał na niego ze współczuciem – nikt nigdy go nie słuchał. Ale owe współczucie po chwili minęło, widząc, że Umino nic sobie z tego nie robi i śmieje się z młodych ludzi, którzy już powoli (wśród pisków i krzyków) wjeżdżali na lód.
Podczas zakładania łyżew, Hinata usłyszała szept Sakury.
- Hinata, widzisz gdzieś Sasuke?
Hyuuga rozejrzała się po placu, na który przed dziesięcioma minutami dotarli.  Jej wzrok skupił się na roześmianej twarzy Naruto.
- Nie, nigdy nie jeździłem na łyżwach. Myślę, że to będzie porażka, Kiba. – Blondyn stał przed Inuzuką. Łyżwy już dawno założył, teraz podpierał się o pień drzewa. Hyuuga momentalnie zapominając o pytaniu Sakury (Haruno z otwartymi ustami została, siedząc na pniu), poderwała się z niezawiązanymi butami i podbiegła na płozach łyżew do Uzumakiego.
- Naruto-kun! Jestem pewna, że nie będzie tak źle! – Wykrzyknęła, stając obok Naruto, przy okazji na niego wpadając. Kibie rozszerzyły się źrenice, dziewczyna pojawiła się w mgnieniu oka, a teraz chwiała się na łyżwach wątpliwej równowagi. Naruto z uśmiechem pomógł jej odzyskać stabilność. Inuzuka się wściekł. Przed chwilą przyjaźnie rozmawiał z Uzumakim, a teraz on ma czelność dotykać Hinatę? Kiba warknął coś niezrozumiałego pod nosem.
- Co, pomożesz mi? – Wybuchnął śmiechem Naruto. Hinata otworzyła szeroko oczy, zarumieniła się i spojrzała niepewnie na chłopaka.
- Ale… Ja też nie jestem w tym zbyt dobra… - Uśmiechnęła się nieśmiało.
- No nic, jakoś damy radę. – Chłopak klepnął ją przyjacielsko po ramieniu. Kiba zrobił się czerwony ze złości, skrzyżował ręce na piersiach i odwrócił się. Hinata była zbyt pochłonięta wpatrywaniem się w Uzumakiego, aby to zauważyć.
- Idziemy, Hinata! – Zaśmiał się Naruto i złapał dziewczynę za rękę. Pociągną ją w stronę lodowiska. Hyuuga zarumieniła się jeszcze bardziej. Poddała się chłopakowi i pozwoliła mu poprowadzić oboje. Wydawało jej się, że to takie romantyczne.
~Hinata.  

piątek, 15 lutego 2013

"(...)Hinata gwałtownie otworzyła oczy i poderwała się z miejsca. W drzwiach stał Naruto. Był ubrany w spodnie i koszulę, ale nadal wyglądał, jakby spał na stojąco.(...)"


Hinata zakręciła wodę. Owinęła się ciasno ręcznikiem i westchnęła cicho, czując chłód wpływający pod materiał. Odsunęła zasłonę. Dźwięk lecących strumieni w osobnej kabinie świadczył o obecności Sasuke, natomiast Kiba stał przy umywalkach.
- Kiba-kun, obróć się. – Poprosiła Hinata i wyszła na chłodne kafle, których zimna temperatura kłuła jej stopy niczym lodowe igiełki. Chłopak kiwnął głową i posłusznie odwrócił się od dziewczyny plecami. Ta przemknęła za nim i zamknęła się w kabinie toaletowej. Sasuke nucił jakąś sprośną piosenkę. Hinata nie czuła się dobrze w towarzystwie dwóch mężczyzn. Wstydziła się. Bo kto to widział, aby chłopak i dziewczyna myli się w tym samym czasie w tym samym pomieszczeniu?! Muszę porozmawiać z mistrzem Kakashim. – Przemknęło jej przez głowę, kiedy zakładała rajstopy i niebieską spódniczkę. Wcisnęła się w biały sweter.
- Jak dobrze… - Mruknęła, kiedy jej ciało powoli ogarnęło ciepło. Wyszła z kabiny i skierowała się do umywalek, gdzie tym razem stał Sasuke. Podeszła do lustra i zaczęła rozczesywać swoje granatowe, długie do pasa włosy.
- Tchórzofretka.
- O co ci chodzi tym razem?! – Oburzyła się, wbijając w niego wzrok.
- Bałaś się przejść obok Kiby w samym ręczniku? – Uśmiechnął się szyderczo. Dziewczyna zaczerwieniła się i pufnęła ze złością.
- On jest chłopakiem, ja dziewczyną. Chyba że jesteś na tyle ślepy, że tego nie zauważyłeś.
- Ale jest także twoim kolegą z drużyny! – Zaakcentował ostatnie słowa i chlusnął wodą w twarz.
- Wiesz co? Brak mi słów. Lepiej już go zostaw.
- A co ty go tak bronisz? – Burknął Uchicha, nie patrząc na dziewczynę. Hinata podeszła do drzwi i nacisnęła klamkę.
- Bo jest moim kolegą z drużyny. – Zacytowała go z sarkazmem i pokazała mu język, wychodząc z łazienki.

Hinata weszła do sypialni. Teraz słońce nie padało tylko na jej łóżko, ale ładnie oświetlało całe pomieszczenie. Mimo tego, było tu strasznie zimno. Dziewczyna usiadła na rozkopanej pierzynie i wpatrzyła się w zimowy krajobraz za oknem. Złote promyki, grzejące szczyty gór, dodawały białemu puchowi blasku, tak że iskrzył się, rozjaśniając okolicę dookoła. Jego blask oślepiał Hinatę, oczy bolały ją od samego patrzenia. Odwróciła wzrok. Sakura zaczęła się poruszać,  po chwili podniosła się do siadu i niemrawo przetarła oczy.
- Hinata, ktoś był w łazience?
- Kiba. I… - Nie mówiła dalej. Sakura z rozczarowaniem opadła na poduszki.
- I to wszystko?
- …i Sasuke.
- O w mordę! – Różowowłosa natychmiast wyskoczyła z łóżka i gorączkowo przeczesała ręką włosy. – Jeszcze tam jest?!
- Nie wiem, był, kiedy wyszłam stamtąd trzy minuty temu. – Uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Hm… A miał koszulę?! – Wykrzyknęła Sakura, przeszukując torbę w celu znalezienia jakiegoś ładnego ciuchu.
- Miał. – Wybuchła śmiechem, obserwując mimikę twarzy Sakury.
- Cóż, trudno! – Westchnęła z rozczarowaniem.
- Ale może już nie ma. – Ino ni stąd, ni zowąd pojawiła się obok różowowłosej.
- No to na co czekacie?! – Wykrzyknęła Hinata z uśmiechem na twarzy. Przyjaciółki w mig wybiegły z pokoju, gubiąc skarpetki.
Dziewczyna podeszła do kominka i spojrzała na ładnie ułożony stos drewna. Aż prosił się, aby go zapalić. Hinata kucnęła. Podłożyła papier i płonącą zapałkę. Obserwowała płomyk, z początku słaby, a potem coraz bardziej czerwony i większy. Nagle pomyślała, że właśnie tak wyglądała jej miłość do Naruto. Na początku nic do niego nie czuła, ale kiedy pomógł jej, uczucie powoli zaczęło płonąć. Mimowolnie zamknęła oczy i wyciągnęła ręce w pobliżu ognia. Miłe ciepło ogarnęło jej dłonie, mogła na krótką chwilę zapomnieć o problemach, zarówno większych, jak i tych mniejszych. Myślała teraz o zbliżających się świętach. Wypadałoby przygotować jakieś… coś. I nie tylko dla rodziny, dla przyjaciół też. Należało im się.
- Etto…
Hinata gwałtownie otworzyła oczy i poderwała się z miejsca.  W drzwiach stał Naruto. Był ubrany w spodnie i koszulę, ale nadal wyglądał, jakby spał na stojąco. Jego rozczochrana grzywka przykrywała czoło, a nieogarnięte spojrzenie obserwowało Hinatę. Dziewczyna zaczerwieniła się. Był po prostu zbyt przystojny Uczucie, które ostatnio trochę przygasło, znów zapłonęło wesołym ogniem. Hinata, rumieniąc się coraz bardziej, nerwowo wygładziła spódniczkę i podeszła do drzwi.
- O-Ohayo, Naruto-kun. – Wyjąkała, odważając się na spojrzenie w jego stronę.
- Cześć, Hinata. Słyszałem od Sasuke… - Ziewnął. - …że masz mydło.
Hinata rzuciła w jego stronę płochliwe spojrzenie. Więc… więc przyszedł tu tylko po to? No tak, czego ona się spodziewała, że ją zaprosi na randkę? Ale… muszę docenić to, że przyszedł właśnie do mnie, a nie do jakiejś innej dziewczyny.
- Oczywiście! Oczywiście! Już daję! – Uśmiechnęła się i prędko rzuciła w stronę kosmetyczki. Przetrząsnęła ją szybko.
- Spokojnie… Mamy czas. – Uśmiechnął się. Ta zamarła, patrząc na niego z szeroko otwartymi oczami. Po chwili jej twarz rozjaśniła się, spuściła wzrok i przytaknęła cicho. Wyjęła mydło z kosmetyczki i podeszła do drzwi. Nie patrząc na Naruto, wyciągnęła w jego stronę rękę. Ten rumieniec był całkowicie niekontrolowany, nie panowała nad nim.
- Pro… - Nie dokończyła.
- NARUTO! DEBILU!
Blondyn wytrzeszczył oczy i zgiął się wpół, wypuszczając z ręki mydło. Trafiło ono w czubek głowy Hinaty, a następnie przekoziołkowało nad jej włosami i spadło gdzieś na ziemi. Naruto odwrócił szybko głowę i dostrzegł wściekłego Kibę z pulsującą żyłą na czole. Był w piżamie.
- K-kiba-kun… - Wyjąkała Hinata, wpatrując się z przerażeniem w chłopaka z kłami na twarzy.
- Ale co ja zrobiłem… - Podniósł głos Naruto i rzucił się z pięściami w stronę Kiby.
- Nachodzić tak biedną Hinatę, kiedy jest sama w pokoju! Wstydziłbyś się!
- Mogę się dołączyć do piżama party? – Rozbawiony głos Kakashi’ego rozbrzmiał po korytarzu. Hinata nic nie mówiła, cofnęła się lekko do pokoju, następując na leżące mydło. Poślizgnęła się i z wrzaskiem wywaliła się na plecy. Co gorsza, nikt nie zwrócił na nią uwagi, chociaż jej osoba była przedmiotem ich kłótni.
- Co się dzieje? – Spytał Kakashi, podchodząc do Kiby i Naruto.
- Ja sobie przyszedłem do Hinaty pożyczyć mydło…
- Przyłapałem go, jak nachodził Hinatę w pokoju! – Wszedł mu w słowo Kiba i wskazał na niego oskarżycielsko palcem. Kakashi westchnął ciężko.
- Zawsze z wami jakieś problemy. Naprawdę nie macie się o co kłócić?
- A-ale… On ją nachodził! – Kiba znów chciał wskazać chłopaka, ale jego już tam nie było. Zdezorientowany, obejrzał się dookoła, a potem ze złością i zazdrością zaobserwował, że Naruto właśnie pomaga Hincie wstać. Ku jej wyraźnemu zadowoleniu.
- Właśnie widzę, jak ją nachodzi. Może inaczej. Hinata, jak to było?
Naruto przyprowadził dziewczynę obok szarowłosego ninjy.
- J-ja… - Wyjąkała dziewczyna, nie chcąc urazić Kiby.
- Nie stresujcie biednej Hinaty-chan… - Znikąd Ten-Ten pojawiła się przy dziewczynie i objęła ją ramieniem. – Ważne, że nic jej nie jest, umówmy się po prostu, że nikt nie ma wstępu do jej pokoju, tak?
- Wspaniale, widzę że mimo moich obaw umiecie sobie poradzić. I lepiej się pospieszcie, za dwadzieścia minut śniadanie. Czeka nas pracowity dzień… Przynajmniej dla mnie. Nie wiem jak dla was, lenie. Ale jeśli się spóźnicie, ramen nie będzie. – Puścił im oczko i odwrócił się na pięcie, aby za chwilę zniknąć na zakręcie korytarza.
- No pięknie… - Westchnął Kiba, bo czym znów zmarszczył brwi. – A ty,  idioto, słyszałeś?! Nie masz wstępu do jej pokoju!
- Ale co ja zrobiłem?! – Wykrzyknął zdumiony Naruto, rozkładając ręce w geście bezradności.
- A co może robić chłopak u dziewczyny z samego rana?
- Kiba-kun… - Powiedziała cicho Hinata. – Mydło chciał pożyczyć…
- JASNE! OCZYWIŚCIE! – Wybuchnął chłopak z kłami na policzkach. – Na pewno! Hinata-chan, to jest… to jest oszust! Podstępnie przychodzi ci do pokoju, żeby…
- Przyznaj się, po prostu zazdrościsz że to on tutaj przyszedł, a nie ty. – Zaśmiała się Ten-Ten i poklepała Kibę po ramieniu. Popchnęła go w przeciwną stronę. – Idź już lepiej, bo do rękoczynów dojdzie.
Chłopak, protestując, jeszcze chwilę siłował się z Ten-Ten, ale wkrótce poddał się i na koniec rzucił w kierunku Naruto. – Tylko ją tknij!
- Dobra, dobra. – Machnął mu ręką na pożegnanie.
Hinata spojrzała na niego nieśmiało. Oparty o drzwi, w rozczochranej grzywce, patrzył na nią z uśmiechem.  Jejku, jejku, jejku, jejku, jejku. Taki przystojny – Pomyślała. To było dla niej za dużo, po prostu zbyt dużo! Byli całkiem sami, on patrzył na nią, jeszcze tak uroczo się uśmiechał… Zemdlała.
~Ruri.

sobota, 9 lutego 2013

"(...)Mokre kropelki zrobiły z kafelków istną ślizgawkę i zanim dziewczyna zasunęła zasłonę, posunęła się jej noga i Hinata wyleciała z krzykiem z kabiny na podłogę w łazience, przy okazji uderzając boleśnie głową o posadzkę.(...)"


- Jaki piękny dzień. – Stwierdziła Hinata. Leżała w łóżku, przykryta pod brodę pierzyną. Ciepło ogarniało jej ciało, miała ochotę zamknąć oczy i spać dalej. Oddychała głęboko, obserwując podnoszącą się i opadającą kołdrę w rytm napełniających się powietrzem płuc i odwrotnie. Ciepłe promyki słońca obudziły ją parę minut temu. Żółte smugi światła tańczyły po pokoju, lecąc wprost na twarz Hinaty. Dziewczyna niechętnie odsunęła pierzynę i poczuła, jak chłodne powietrze wpływa pod jej piżamę. Mimowolnie się skuliła i spojrzała na zegar. Dochodziła ósma, wczoraj Kakashi ogłosił, iż śniadanie będzie o dziewiątej i ci, którzy się spóźnią, po prostu będą mieli problem, bo dzisiaj miał być naprawdę pracowity dzień i trochę siły się przyda. Ino i Sakura jeszcze spały. Zielonooka rozkopała kołdrę, tak że jedna noga i jedna ręka zwisały bezwładnie z łóżka, natomiast blondynki kompletnie nie było widać, tak opatuliła się kołdrą. Hinata uśmiechnęła się. Czuła, że musi obudzić obie przyjaciółki, ale nie miała serca. Wzięła ubrania i zamknęła drzwi za sobą, podążając do łazienki.

Otworzyła drzwi. Spostrzegła zaparowane lustra, najwidoczniej ktoś już tu był. Dźwięk wody lecącej z prysznica pozbawił Hyuugi pewności siebie. Zagryzła wargę.
- Cześć. – Rzuciła w przestrzeń, kładąc kosmetyczkę i ręcznik na blacie obok umywalek. Woda przestała lecieć, dziewczyna usłyszała jakiś ruch i odsuwaną zasłonę. Odwróciła się ostrożnie i po chwili odetchnęła z ulgą.
- Witaj, Hinata! – Uśmiechnęła się Ten-Ten, wychodząc spod prysznica. Hyuuga pierwszy raz widziała ją w rozpuszczonych włosach, teraz zresztą mokrych, najwyraźniej umytych. Brązowowłosa była owinięta w niebieski ręcznik. Podeszła do białookiej. – Wstałam godzinę temu, dziewczyny nie chciały dać mi spokoju. Rzucały we mnie poduszkami, śmiały się i hałasowały, tak że nie mogłam spać. W sumie są fajne. – Wytłumaczyła, patrząc na swoje odbicie w lustrze.
 - Właśnie, z kim ty jesteś w pokoju? – Spytała Hinata, rozczesując swoje długie, lśniące kosmyki. – Kiedy ja przed chwilą wychodziłam, Ino i Sakura jeszcze spały.
- Wepchnęłam się jakimś dziewczynom do pokoju. – Zaśmiała się Ten-Ten i wyjęła szczotkę do zębów z kosmetyczki. – Jedna ma zielone włosy i nazywa się Aiko, a druga całkiem tęczowe i ma na imię Ruri. – Nałożyła sobie dużo pasty na szczoteczkę i zaczęła myć zęby.
- Słuchaj, Ten-Ten. – Nagle Hinata uczepiła się ramienia dziewczyny i zagryzła wargę. – Zauważyłaś może w nich coś dziwnego?
Brązowowłosa spojrzała na nią zaskoczonym wzrokiem. Piana zaczęła ściekać do umywalki. Dziewczyna szybko wypłukała usta i wytarła dolną część twarzy ręką.
- Dziwnego? Nie… - Zastanowiła się. – Nie licząc tego, że Aiko nigdy nie jadła ramen, to nic takiego. – Wybuchła śmiechem, ale zaraz spoważniała, widząc zdenerwowaną twarz Hinaty. – A coś się stało?
- Bo widzisz… - Zaczęła dziewczyna,  jednak zacięła się, widocznie bijąc z myślami. – Bo widzisz, spotkałam taką dziewczynę, nigdy jej wcześniej nie widziałam. Dziwnie się zachowywała, bałam się jej.
Ten-Ten z uwagą słuchała Hinaty. Nigdy nie lekceważyła jej obaw.
- Rozmawiałaś z nią wczoraj na stołówce. – Dodała granatowowłosa. Ten-Ten aż podskoczyła.
- Mikami?! Chcesz mi powiedzieć że to ona cię przestraszyła? – Zaśmiała się, klepiąc dziewczynę po ramieniu. – Ona jest bardzo miła i przyjazna, musiało ci się zdawać. – Dodała, zakładając granatowy szlafrok. – Naprawdę, jestem pewna że Mikami nie zrobi ci krzywdy. – Podeszła do drzwi i otworzyła je. – Ja już lecę, za godzinę śniadanie. Cześć!
Zostawiła Hinatę samą, bijącą się z myślami. Nie uwierzyła jej, mimo że rozmawiała z Mikami tylko raz. Oczywiście w stosunku do białookiej też była bardzo miła, ale jednak emanowała taką… niebezpieczną aurą, której Hinata nie mogła rozgryźć.
- Cóż, zobaczymy, co będzie dalej. – Rzekła sama do siebie. Zdjęła koszulkę i spodnie, zostawiając w samej niebieskiej bieliźnie. Podeszła do kabiny prysznicowej i postawiła nogę w brodziku.
Dźwięk otwieranych drzwi. Otworzyły się, a do łazienki wszedł Kiba.
- Kiba-kun! – Wykrzyknęła i jak mogła najszybciej, wskoczyła do kabiny. Mokre kropelki zrobiły z kafelków istną ślizgawkę i zanim dziewczyna zasunęła zasłonę, posunęła się jej noga i Hinata wyleciała z krzykiem z kabiny na podłogę w łazience, przy okazji uderzając boleśnie głową o posadzkę.
- Hinata?... Ej, Hinata! – Usłyszała Kibę.
- Boże, jaka niezdara. – Głos… Sasuke rozbrzmiał drwiąco po łazience. Dziewczyna otworzyła gwałtownie oczy i spostrzegła nad sobą twarz chłopaka z kłami na policzkach tuż przy swojej twarzy.
- Hinata, ej, Hinata! – Wykrzykiwał w kółko, podczas gdy Sasuke ukucnął obok nich i powoli odsunął głowę Kiby od twarzy dziewczyny.
- Koleś, nie tak blisko… - Burknął pod nosem. Kiba spojrzał na niego wrogo. Hinata zorientowała się, że leży na podłodze w samej bieliźnie, podczas gdy brzuch i nogi były całkiem odsłonięte. Zaczerwieniła się.
- Żyję, żyję, spokojnie! – Poderwała się do siadu, a następnie stanęła chwiejnie. – Nic mi nie jest! – Ponownie położyła nogę w kabinie, jednak chłopak z kłami na policzkach zatrzymał ją.
- Na pewno?
- Mocno walnęłaś w te kafelki… - Rzucił Sasuke, obserwując ukradkiem jej ciało.
- Ty cholerny zboczeńcu! – Twarz Hinaty pojawiła się tuż przed nim. – Nie patrz się tak na mnie! – Wymierzyła mu mocny cios w policzek,  podczas gdy sama się zaczerwieniła. Chłopak wytrzeszczył oczy i zachwiał się, a Hinata wróciła z powrotem do kabiny, z głośnym szelestem zasuwając zasłonę. Usiadła na mokrych kafelkach i skrzyżowała ręce. Dobiegł ją urywek rozmowy, bo kolorowa zasłona dość dobrze tłumiła dźwięki.
- Ty palancie! Jak możesz!
- Bo niby ty się nie patrzyłeś! – Zbuntowany głos Sasuke zaatakował argumenty Kiby.
- Ale ja mogę! Jest z mojej drużyny! – Zaoponował chłopak z kłami na policzkach.
- A o co my się w ogóle kłócimy? – Prychnął Uchicha. – Mi nie zależy.
- I bardzo dobrze!  Cieszę się niezmiernie! A teraz cisza, potrzebuję spokoju! – Wydarła się Hinata. – Więc albo się nie kłócicie, albo wypad! - Ninja zamarli. Hinata rzadko wybuchała, teraz musiała się naprawdę wkurzyć. Posłusznie zaprzestali konwersacji.
- Straszna… - Wyszeptał Kiba. Na te dziesięć minut jego nienawiść do Uchichy jakby zanikła. Sasuke wzruszył ramionami i zajął się swoimi sprawami.
Dziewczyna odkręciła gorącą wodę. Lała się strumieniami, bezpowrotnie wypędzając chłód z ciała Hinaty. Granatowowłosa spieniła gąbkę. Po kabinie rozprowadził się przyjemny, orzeźwiający zapach płynu do mycia. Dziewczyna pilnowała, aby zasłona cały czas była na swoim miejscu i nie odsuwała się w jedną czy w drugą stronę. Po spłukaniu piany Hinata jeszcze parę minut rozkoszowała się gorącą wodą, zapominając o urzędujących w łazience chłopakach. 
~Hinata.

sobota, 2 lutego 2013

"(...)Naruto. Zabrałeś. Mi. Mój. Ramen. Zginiesz. Marnie.(...)"


Jadalnia była dość duża, widocznie przystosowana do licznych turystów i gości. Wszystkie stoły ustawione były pod standardowo drewnianymi ścianami. Większość chłopaków już przyszła, siedzieli przy pustych talerzach i niecierpliwie stukali pałeczkami o blat. Sakura rzuciła niechętnie wzrokiem, jedynie ożywiła się, widząc wchodzącego do pomieszczenia Sasuke. Oczywiście zarówno ona, jak i Ino, chciały siedzieć obok niego, jednak wydawało im się dziwne siedzieć same dwie w towarzystwie chłopaków, więc tylko przeszły obok, machając biodrami i rzucając w jego stronę zmysłowe spojrzenia. Hinata spojrzała na nie ze zdumieniem. Nie miała pojęcia, co widzą w takim ponurym typie. Podeszła w stronę stołu, przy którym Ten-Ten prowadziła ożywioną rozmowę z jakąś brunetką.
- Cześć, Ten-Ten… - Hyuuga usiadła obok dziewczyny. Jednak podskoczyła lekko, uświadamiając sobie pewien fakt. – Zaraz, ty nie miałaś zostać w naszej wiosce i wyruszyć na jakąś misję?!
Szatynka uśmiechnęła się smutno.
- Tak, faktycznie, miałam razem z Nejim wypełnić misję dotyczącą śladów obcych shinobi w lesie na obrzeżach Konohy . –Słysząc te słowa, Hinata wzdrygnęła się i natychmiast obróciła w stronę stołu chłopaków. Jednak Sasuke siedział do niej plecami, najwyraźniej pogrążony w rozmowie. – Wiesz coś na ten temat? – Ten-Ten przywróciła ją do porządku, marszcząc brwi.
- N-nie, nie miałam o tym pojęcia. O-obróciłam się, bo wydawało mi się, że coś słyszałam. To znaczy… Nieważne. Mów dalej. Pojechałaś z nami, bo?...
Dziewczyna uśmiechnęła się na samo wspomnienie.
- Neji stwierdził że po ostatniej, długiej misji jestem wyczerpana i powinnam odpocząć. Próbowałam oponować, ale on już wziął Lee, który od początku palił się do tego zadania. Więc w ramach odpoczynku postanowiłam pojechać tutaj z wami. Miałam szczęście, ledwo zdążyłam, kiedy wszyscy zostali przeniesieni, ja dopiero wbiegłam na plac. Wyjątkowo zgodzili się na mój przejazd, musieli jeszcze przetransportować bagaże.
- Neji jest opiekuńczy… Cieszę się, że jesteś tu ze mną. Ale myślę, że on też byłby rad z twojej obecności.
Ten-Ten zaczerwieniła się.
- O-o czym ty mówisz?! – Wyjąkała, oglądając swoje paznokcie.
- Och, przecież gołym okiem widać, że…
Jej głos zamilkł, ponieważ do pomieszczenia weszli kucharze. Pierwsze dania (ku wielkiemu rozczarowaniu Naruto i Kiby) trafiły na stół dziewczyn. Od razu zaczęły nakładać sobie gorące produkty. Była tu wielka różnorodność jedzeniowa – od ryżowych straw, przez ramen i sałatki do mięs i ryb.
- Idatakimasu! – Usłyszały za sobą radosny okrzyk Uzumakiego, który zdążył podebrać ramen którejś z kunoichi i zabierał się do jedzenia. Nie trafił jednak pałeczkami w miskę z ulubionym daniem, ponieważ Kiba zabrał mu potrawę i właśnie celował w makaron. Uderzył sztućcem o stół. Zdezorientowany, rozejrzał się w prawo i w lewo. Sasuke właśnie pochłaniał jego porcję.
- Osz ty! Uchicha, to mój ramen! – Oburzył się i wyciągnął ręce w kierunku chłopaka. Naruto całym swoim ciężarem powalił Inuzukę na blat.
- Ukradłeś mi miskę, po czym ją sobie przywłaszczył…
Urwał. Powoli obrócił głowę w kierunku drugiego stołu. Tuż nad nim stała Ino, lecz nie była to zwykła Ino, dookoła niej zebrały się czarne chmury, a na czole drgała czerwona żyła.
- Naruto. Zabrałeś. Mi. Mój. Ramen. Zginiesz. Marnie.
Uzumaki wrzasnął coś niezrozumiałego i niczym torpeda zniknął pod stołem. Kiba zasłonił głowę rękoma i pochylił się w kierunku drewnianego blatu, natomiast Uchicha niewzruszenie spożywał ulubione danie Naruto. Na sali zapadła cisza. Inuzuka przygotował się na cios, jednak zamiast bolesnego, pulsującego siniaka usłyszał słodki głos Ino.
- A ty, Sasuke-kun, dokończ sobie mój ramen. Jak chcesz, mogę cię nim nakarmić. – Na jej twarzy przeszła diametralna zmiana. Teraz gościł na niej uśmiech, a sama blondynka aż promieniowała dobrocią. Uchicha z hukiem odstawił miskę na stół.
- Dziękuję, skończyłem. Możesz odejść. – Mruknął niczym szlachcic. Zgaszona Ino odwróciła się, przy okazji waląc zdezorientowanego Kibę w głowę. Znów grzmotnął o stół i już się nie podniósł, jęcząc cicho.
- Za co to było…
- Następnym razem przygotujemy dla paniczów podwójne porcje. – Uśmiechnął się promiennie kelner, znikąd pojawiając się obok chłopaków. Przypominał trochę Sai’a, który wymuszał uśmiech przy każdej możliwej okazji. Położył przed nimi parujące danie. Naruto, węsząc ostrożnie, znów wychynął spod stołu, a po chwili z radością pożerał ramen. Hinata cały czas obserwowała zaistniałą sytuację, oni zawsze musieli nabałaganić i coś rozwalić. Westchnęła cicho i obrzuciła wzrokiem smakowicie wyglądające potrawy.
- Wiesz, zastanawiałam się nad jedną rzeczą. Stać ich na takie wyrafinowane dania, a już osobnych łazienek zrobić nie mogli. – Szepnęła Hyuuga do Sakury. Ta przytaknęła bez słowa. Miała usta pełne jedzenia.

Młodzi ninja jeszcze długo siedzieli w jadalni, napychając się ile wlezie. Nie z głodu, lecz z łakomstwa. Hinata wstała od stołu i rozglądnęła się po pomieszczeniu. Ściemniło się już dawno, było pewnie grubo po dziesiątej, a przecież kiedy zima szaleje na dworze, mrok ogarnia świat już parę godzin po południu. Podziękowała za posiłek i wyszła z pomieszczenia. Miała nadzieję, że nie zgubi się w wielkim ośrodku. Z krótkiej relacji Sakury Hyuuga dowiedziała się, że budynek w środku jest jeszcze większy, niż wygląda z zewnątrz. Ale zawsze numerki na drzwiach stanowiły jakieś punkty orientacyjne. Dziewczyna uznała, że to najlepszy moment, aby zwiedzić ośrodek. Wspięła się po schodach i rozejrzała po korytarzu. Był on przestronny, lecz ciemny, oświetlony jedynie przez migotliwe płomyki lampionów zawieszonych tuż przy suficie. I z prawej, i z lewej strony znajdowały się drzwi od pokojów, najprawdopodobniej podobnej wielkości jak sypialnia Hinaty. Jedyną ozdobą był wzorzysty dywan, biegnący przez całą długość korytarza i znikając wraz z nim za zakrętem. Dziewczyna była naprawdę zła. Budynek był wielki, a wyrafinowane jedzenie świadczyło o dużej ilości forsy w posiadaniu kierownika ośrodka, a łazienki były wspólne. Dlaczego?
Hinata zwiedziła budynek, po czym… zgubiła się. Naprawdę, nie miała pojęcia, gdzie jest, wszystko wyglądało tak samo, zarówno drzwi, jak i korytarze. Kiedy wydawało jej się, że jest blisko sypialni, natrafiała na następny zakręt i znów traciła orientację.
- No, ładnie… - Westchnęła. W akcie desperacji zapukała do najbliższych drzwi z numerem 89. Usłyszała jakiś trzask, wybuch dziewczęcego śmiechu i kroki. Po chwili wejście otworzyło się, a w drzwiach stanęła… brunetka, która dzisiaj na kolacji rozmawiała z Ten-Ten. Wcześniej Hinata nie przyjrzała się jej bliżej. Była naprawdę ładna, miała duże, zielone oczy i pełne usta. Długie, ciemne włosy, lekko pokręcone, spływały delikatnie na jej plecy niczym fale. Idealne brwi podniosła do góry, patrząc na Hinatę, a po chwili uśmiechnęła się.
- Cześć! Jestem Mikami.
Granatowowłosa uśmiechnęła się nieśmiało. Nigdy nie umiała zawierać nowych znajomości, miała nadzieję, że pokój zamieszkuje ktoś z Konohy.
- W-witaj… - Wyjąkała. Jeszcze szerszy uśmiech pojawił się na twarzy Mikami. – Mam na imię Hinata i zgubiłam się.
- Zgubiłaś się? A w jakim pokoju mieszkasz? – Dziewczyna wyszła z pomieszczenia i zamknęła za sobą drzwi. Zapadła cisza.
- Ale jestem głupia. – Zawstydziła się Hinata. – Powinnam wrócić po numerach.
- Nie, w porządku, każdemu się zdarza. – Jej twarz rozpromieniła się. Położyła swoją rękę na dłoni Hyuugi. Hinata odruchowo ją cofnęła, nie przyzwyczajona do tego typu gestów, jednak po chwili pomyślała, że mogłaby urazić nowo poznaną kunoichi. Chociaż… czyżby na pewno kunoichi? Czy przypadkiem Mikami nie była zwykłym człowiekiem? Brązowowłosa wybuchła śmiechem i schowała ręce za plecami, wyrywając Hinatę z zamyślenia.
- W-więc… Poradzę sobie.
- Głuptasie! Odprowadzę cię.
- Nie, naprawdę! – Prawie wykrzyknęła granatowowłosa. Mikami napawała ją bezpodstawnym przerażeniem, chociaż wydawała się uprzejma i opiekuńcza. Hinata cofnęła się jeszcze o krok, po czym wymusiła uśmiech. – To… cześć. – Odwróciła się i jak mogła najszybciej, odeszła od nowo poznanej dziewczyny. Usłyszała odgłos zamykanych drzwi. Mimo tego wciąż bała się, że Mikami podąża za nią, i odwracała się co krok. Jednak nikt za nią nie szedł, a ten fakt był jeszcze bardziej przerażający. Kierując się numerami, w około dziesięć minut Hyuuga dotarła do sypialni. Cieszyła się, że ostatecznie nie podała dziewczynie numeru pokoju. Otworzyła drzwi i szybko zamknęła je za sobą, lekko dysząc. Rozejrzała się po pokoju. Ino i Sakura siedziały na łóżku zielonookiej. Haruno westchnęła.
- Czekałyśmy na ciebie. Jest tylko jeden klucz, a nie chciałyśmy zostawiać pokoju otwartego. Więc, my idziemy się myć,  a ty zostań tu.
Hinata przytaknęła bez słowa. Kiedy przyjaciółki wyszły, dokładnie zamknęła za nimi drzwi i czym prędzej przebrała w piżamę. Składały się na nią dres w żyrafy i luźna koszulka z krótkim rękawkiem w ten sam wzór. Przeciągnęła się i zgasiła światło. Miała nadzieję, że gdy Ino z Sakurą wrócą, zachowają ciszę i położą się spać.

Po pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Zbudziło to Hinatę, która przed piętnastoma minutami położyła się spać. Niemrawo obrzuciła wzrokiem pomieszczenie i w jednej chwili zamarła. Pukanie powtórzyło się. Dziewczyna wiedziała, że jeśli nie wstanie, owy ktoś po prostu wtargnie do pokoju, więc szybko odrzuciła kołdrę, niemiło odczuwając chłodne powietrze powoli wpływające pod jej piżamę. Podeszła do drzwi i przygryzła wargę, wahając się przez krótką chwilę, wyciągając rękę i cofając ją. W końcu złapała klamkę i wstrzymując oddech, otworzyła drzwi. Blask lampy z korytarza na chwilę ją oślepił, dziewczynie chwilę zajęło zarejestrowanie, kto przed chwilą dobijał się do jej sypialni. Westchnęła z ulgą.
- Sasuke…
Ten uśmiechnął się pod nosem.
- Co Tchórzofretko, spodziewałaś się jakiegoś potwora, który będzie chciał cię zjeść?
Dziewczyna spojrzała na niego przez chwilę. Uchicha widział przed sobą uroczą, nieogarniętą Hinatę, która stała przed nim z rozczochranymi włosami i zaczerwienioną od snu twarzą.
- Coś w tym stylu. – Rzuciła, odwracając wzrok. Sasuke zmarszczył brwi.
- Coś nie tak?
- Wszystko w porządku! – Rzekła głośno, wbijając w niego spojrzenie. – Czego chcesz?
- Spokojnie, wyluzuj… - W akcie obrony podniósł dwie ręce do góry i cofnął się o krok. – Przyniosłem ci mydło. Zapomniałaś o nim.
Na samo wspomnienie zaistniałej sytuacji w łazience Hinata zaczerwieniła się. Pamiętała każdy szczegół klaty Uchichy, utkwiła w jej pamięci jak natrętny kleszcz, przypominając o sobie w każdej sytuacji, kiedy dziewczyna przypadkiem myślała o Sasuke. Z kamienną twarzą wyszarpnęła z jego ręki mydło.
- Ta sytuacja nie powinna się zdarzyć! – Oparła się barkiem o drzwi i wbiła wzrok w chłopaka. – Dziwi mnie fakt, że posiadając tyle kasy, ten ośrodek nie raczył zbudować dwóch łazienek.
- Yhy, yhy. – Potwierdził Sasuke, błądząc myślami gdzieś daleko. W jego głowie wciąż tkwił obraz zarumienionej Hinaty w samym ręczniku, nerwowo szukającej czegoś w kosmetyczce. Zza zakrętu korytarza dobiegły ich chichoty. Należały oczywiście do Ino i Sakury, wracających z łazienki. Hinata zamarła, po czym wypchnęła chłopaka za drzwi.
- Idź już, idź już. Dobranoc. – Zamknęła za sobą drzwi i szybko wskoczyła pod kołdrę. Nie miała ochoty, aby przyjaciółki dowiedziały się coś na temat ich spotkania.
~Hinata.