Hinata zakręciła wodę. Owinęła się
ciasno ręcznikiem i westchnęła cicho, czując chłód wpływający pod materiał.
Odsunęła zasłonę. Dźwięk lecących strumieni w osobnej kabinie świadczył o
obecności Sasuke, natomiast Kiba stał przy umywalkach.
- Kiba-kun, obróć się. – Poprosiła
Hinata i wyszła na chłodne kafle, których zimna temperatura kłuła jej stopy
niczym lodowe igiełki. Chłopak kiwnął głową i posłusznie odwrócił się od
dziewczyny plecami. Ta przemknęła za nim i zamknęła się w kabinie toaletowej.
Sasuke nucił jakąś sprośną piosenkę. Hinata nie czuła się dobrze w towarzystwie
dwóch mężczyzn. Wstydziła się. Bo kto to widział, aby chłopak i dziewczyna myli
się w tym samym czasie w tym samym pomieszczeniu?! Muszę porozmawiać z mistrzem
Kakashim. – Przemknęło jej przez głowę, kiedy zakładała rajstopy i niebieską
spódniczkę. Wcisnęła się w biały sweter.
- Jak dobrze… - Mruknęła, kiedy jej ciało powoli ogarnęło ciepło. Wyszła z kabiny i skierowała się do umywalek, gdzie tym razem stał Sasuke. Podeszła do lustra i zaczęła rozczesywać swoje granatowe, długie do pasa włosy.
- Jak dobrze… - Mruknęła, kiedy jej ciało powoli ogarnęło ciepło. Wyszła z kabiny i skierowała się do umywalek, gdzie tym razem stał Sasuke. Podeszła do lustra i zaczęła rozczesywać swoje granatowe, długie do pasa włosy.
- Tchórzofretka.
- O co ci chodzi tym razem?! –
Oburzyła się, wbijając w niego wzrok.
- Bałaś się przejść obok Kiby w samym
ręczniku? – Uśmiechnął się szyderczo. Dziewczyna zaczerwieniła się i pufnęła ze
złością.
- On jest chłopakiem, ja dziewczyną.
Chyba że jesteś na tyle ślepy, że tego nie zauważyłeś.
- Ale jest także twoim kolegą z
drużyny! – Zaakcentował ostatnie słowa i chlusnął wodą w twarz.
- Wiesz co? Brak mi słów. Lepiej już
go zostaw.
- A co ty go tak bronisz? – Burknął
Uchicha, nie patrząc na dziewczynę. Hinata podeszła do drzwi i nacisnęła
klamkę.
- Bo jest moim kolegą z drużyny. –
Zacytowała go z sarkazmem i pokazała mu język, wychodząc z łazienki.
Hinata weszła do sypialni. Teraz
słońce nie padało tylko na jej łóżko, ale ładnie oświetlało całe pomieszczenie.
Mimo tego, było tu strasznie zimno. Dziewczyna usiadła na rozkopanej pierzynie
i wpatrzyła się w zimowy krajobraz za oknem. Złote promyki, grzejące szczyty
gór, dodawały białemu puchowi blasku, tak że iskrzył się, rozjaśniając okolicę
dookoła. Jego blask oślepiał Hinatę, oczy bolały ją od samego patrzenia.
Odwróciła wzrok. Sakura zaczęła się poruszać,
po chwili podniosła się do siadu i niemrawo przetarła oczy.
- Hinata, ktoś był w łazience?
- Kiba. I… - Nie mówiła dalej. Sakura
z rozczarowaniem opadła na poduszki.
- I to wszystko?
- …i Sasuke.
- O w mordę! – Różowowłosa natychmiast
wyskoczyła z łóżka i gorączkowo przeczesała ręką włosy. – Jeszcze tam jest?!
- Nie wiem, był, kiedy wyszłam stamtąd
trzy minuty temu. – Uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Hm… A miał koszulę?! – Wykrzyknęła
Sakura, przeszukując torbę w celu znalezienia jakiegoś ładnego ciuchu.
- Miał. – Wybuchła śmiechem, obserwując
mimikę twarzy Sakury.
- Cóż, trudno! – Westchnęła z
rozczarowaniem.
- Ale może już nie ma. – Ino ni stąd,
ni zowąd pojawiła się obok różowowłosej.
- No to na co czekacie?! – Wykrzyknęła
Hinata z uśmiechem na twarzy. Przyjaciółki w mig wybiegły z pokoju, gubiąc
skarpetki.
Dziewczyna podeszła do kominka i
spojrzała na ładnie ułożony stos drewna. Aż prosił się, aby go zapalić. Hinata
kucnęła. Podłożyła papier i płonącą zapałkę. Obserwowała płomyk, z początku
słaby, a potem coraz bardziej czerwony i większy. Nagle pomyślała, że właśnie
tak wyglądała jej miłość do Naruto. Na początku nic do niego nie czuła, ale
kiedy pomógł jej, uczucie powoli zaczęło płonąć. Mimowolnie zamknęła oczy i
wyciągnęła ręce w pobliżu ognia. Miłe ciepło ogarnęło jej dłonie, mogła na
krótką chwilę zapomnieć o problemach, zarówno większych, jak i tych mniejszych.
Myślała teraz o zbliżających się świętach. Wypadałoby przygotować jakieś… coś. I
nie tylko dla rodziny, dla przyjaciół też. Należało im się.
- Etto…
Hinata gwałtownie otworzyła oczy i
poderwała się z miejsca. W drzwiach stał
Naruto. Był ubrany w spodnie i koszulę, ale nadal wyglądał, jakby spał na
stojąco. Jego rozczochrana grzywka przykrywała czoło, a nieogarnięte spojrzenie
obserwowało Hinatę. Dziewczyna zaczerwieniła się. Był po prostu zbyt przystojny
Uczucie, które ostatnio trochę przygasło, znów zapłonęło wesołym ogniem.
Hinata, rumieniąc się coraz bardziej, nerwowo wygładziła spódniczkę i podeszła
do drzwi.
- O-Ohayo, Naruto-kun. – Wyjąkała,
odważając się na spojrzenie w jego stronę.
- Cześć, Hinata. Słyszałem od Sasuke…
- Ziewnął. - …że masz mydło.
Hinata rzuciła w jego stronę płochliwe
spojrzenie. Więc… więc przyszedł tu tylko po to? No tak, czego ona się
spodziewała, że ją zaprosi na randkę? Ale… muszę docenić to, że przyszedł
właśnie do mnie, a nie do jakiejś innej dziewczyny.
- Oczywiście! Oczywiście! Już daję! –
Uśmiechnęła się i prędko rzuciła w stronę kosmetyczki. Przetrząsnęła ją szybko.
- Spokojnie… Mamy czas. – Uśmiechnął
się. Ta zamarła, patrząc na niego z szeroko otwartymi oczami. Po chwili jej
twarz rozjaśniła się, spuściła wzrok i przytaknęła cicho. Wyjęła mydło z
kosmetyczki i podeszła do drzwi. Nie patrząc na Naruto, wyciągnęła w jego
stronę rękę. Ten rumieniec był całkowicie niekontrolowany, nie panowała nad
nim.
- Pro… - Nie dokończyła.
- NARUTO! DEBILU!
Blondyn wytrzeszczył oczy i zgiął się wpół,
wypuszczając z ręki mydło. Trafiło ono w czubek głowy Hinaty, a następnie
przekoziołkowało nad jej włosami i spadło gdzieś na ziemi. Naruto odwrócił
szybko głowę i dostrzegł wściekłego Kibę z pulsującą żyłą na czole. Był w
piżamie.
- K-kiba-kun… - Wyjąkała Hinata,
wpatrując się z przerażeniem w chłopaka z kłami na twarzy.
- Ale co ja zrobiłem… - Podniósł głos
Naruto i rzucił się z pięściami w stronę Kiby.
- Nachodzić tak biedną Hinatę, kiedy
jest sama w pokoju! Wstydziłbyś się!
- Mogę się dołączyć do piżama party? –
Rozbawiony głos Kakashi’ego rozbrzmiał po korytarzu. Hinata nic nie mówiła,
cofnęła się lekko do pokoju, następując na leżące mydło. Poślizgnęła się i z
wrzaskiem wywaliła się na plecy. Co gorsza, nikt nie zwrócił na nią uwagi,
chociaż jej osoba była przedmiotem ich kłótni.
- Co się dzieje? – Spytał Kakashi,
podchodząc do Kiby i Naruto.
- Ja sobie przyszedłem do Hinaty
pożyczyć mydło…
- Przyłapałem go, jak nachodził Hinatę
w pokoju! – Wszedł mu w słowo Kiba i wskazał na niego oskarżycielsko palcem.
Kakashi westchnął ciężko.
- Zawsze z wami jakieś problemy.
Naprawdę nie macie się o co kłócić?
- A-ale… On ją nachodził! – Kiba znów
chciał wskazać chłopaka, ale jego już tam nie było. Zdezorientowany, obejrzał
się dookoła, a potem ze złością i zazdrością zaobserwował, że Naruto właśnie
pomaga Hincie wstać. Ku jej wyraźnemu zadowoleniu.
- Właśnie widzę, jak ją nachodzi. Może
inaczej. Hinata, jak to było?
Naruto przyprowadził dziewczynę obok
szarowłosego ninjy.
- J-ja… - Wyjąkała dziewczyna, nie
chcąc urazić Kiby.
- Nie stresujcie biednej Hinaty-chan…
- Znikąd Ten-Ten pojawiła się przy dziewczynie i objęła ją ramieniem. – Ważne,
że nic jej nie jest, umówmy się po prostu, że nikt nie ma wstępu do jej pokoju,
tak?
- Wspaniale, widzę że mimo moich obaw
umiecie sobie poradzić. I lepiej się pospieszcie, za dwadzieścia minut
śniadanie. Czeka nas pracowity dzień… Przynajmniej dla mnie. Nie wiem jak dla
was, lenie. Ale jeśli się spóźnicie, ramen nie będzie. – Puścił im oczko i
odwrócił się na pięcie, aby za chwilę zniknąć na zakręcie korytarza.
- No pięknie… - Westchnął Kiba, bo
czym znów zmarszczył brwi. – A ty,
idioto, słyszałeś?! Nie masz wstępu do jej pokoju!
- Ale co ja zrobiłem?! – Wykrzyknął
zdumiony Naruto, rozkładając ręce w geście bezradności.
- A co może robić chłopak u dziewczyny
z samego rana?
- Kiba-kun… - Powiedziała cicho
Hinata. – Mydło chciał pożyczyć…
- JASNE! OCZYWIŚCIE! – Wybuchnął
chłopak z kłami na policzkach. – Na pewno! Hinata-chan, to jest… to jest
oszust! Podstępnie przychodzi ci do pokoju, żeby…
- Przyznaj się, po prostu zazdrościsz
że to on tutaj przyszedł, a nie ty. – Zaśmiała się Ten-Ten i poklepała Kibę po
ramieniu. Popchnęła go w przeciwną stronę. – Idź już lepiej, bo do rękoczynów
dojdzie.
Chłopak, protestując, jeszcze chwilę
siłował się z Ten-Ten, ale wkrótce poddał się i na koniec rzucił w kierunku
Naruto. – Tylko ją tknij!
- Dobra, dobra. – Machnął mu ręką na
pożegnanie.
Hinata spojrzała na niego nieśmiało.
Oparty o drzwi, w rozczochranej grzywce, patrzył na nią z uśmiechem. Jejku, jejku, jejku, jejku, jejku. Taki przystojny
– Pomyślała. To było dla niej za dużo, po prostu zbyt dużo! Byli całkiem sami,
on patrzył na nią, jeszcze tak uroczo się uśmiechał… Zemdlała.
~Ruri.
~Ruri.
Pod koniec tego rozdziału mój mózg zaczął pracować... ale spokojnie kazałam mu się wyłączyć ^^. Rozdział zarąbisty (chociaż zabrakło mi gołej klaty >.<) Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię wiem mniej więcej ile masz lat a piszesz takie długie i piękne rzeczy...
OdpowiedzUsuńMnie by się nie chciało...
Przepraszam za anonimowość to ja Omnix.
UsuńMoże i mnie pamiętasz