sobota, 19 stycznia 2013

"(...)Postawny, umięśniony mężczyzna przez krótką chwilę lustrował wzrokiem obie dziewczyny.(...)"



Chłodny wiatr rozwiał włosy Hinaty. Zapięła bluzę i popatrzyła na liście poruszane przez podmuch. Kilka z nich spadło z gałęzi i dołączyło do innych, tworząc gruby, kolorowy dywan. Zastanawiała się, czy ten sam wiatr dotarł do tajemniczego ninja ze znanym jej limitem krwi, Sharinganem. Ciekawe, kim on jest. Czy tym Sasuke, którego nigdy nie miała okazji poznać? Chłopak ten kojarzył jej się z zamkniętym w sobie, cichym Uchichą, całkowicie pochłoniętym zemście. Kiedy uciekł z Konohy, dziewczynie nie zrobiło to różnicy, ponieważ gadała z nim tylko raz czy dwa. Natomiast od dawna chciała sprowadzić go z powrotem, gdyż żal jej się robiło Naruto-kun i Sakury-chan, którzy tak cierpieli po jego odejściu. Może zmienił się podczas samotnej wędrówki? Może nie zabi...
- Cześć! - Z głębokiego zamyślenia wyrwał ją wesoły głos różowowłosej kunoichi. Hyuuga popatrzyła na nią niewidzącym wzrokiem. Otrząsnęła się. 
- Czyli możemy wyruszać, tak? 
- Tak, w końcu. Im szybciej wyruszymy, tym szybciej wrócimy i będę mogła walczyć. 
- Walczyć? - Spytała, nie bez zdziwienia, granatowowłosa. 
- Tak, wzięłam sobie twoje słowa do serca i będę walczyć o Naruto.
Hinata zagryzła wargi. Mimo tego, że zdecydowała, iż powinna zdusić w sobie miłość do Uzumakiego, to cały czas czuła niemiły ucisk w brzuchu, kiedy myślała o Sakurze i Naruto jako parze. Była pewna, że non stop będzie zazdrosna. Trudno! - Stwierdziła. Czego się nie robi dla przyjaciółki, prawda?
- A co ty taka zamyślona? - Wtrąciła Sakura. Była wyraźnie w lepszym humorze. 
- Skądże. To znaczy, nie wiem o co ci chodzi. Ruszamy. - Speszyła się i ruszyła przodem. Opuściły wioskę w przeciągu 
dziesięciu minut.

_________________________________________________________________________________

- Pogoda naprawdę potrafi zadziwiać. - Rzuciła Hyuuga, rozglądając się po okolicy. Mimo iż opuściły Konohę pięć dni temu, to wszystkie barwy zdążyły zblaknąć, opaść na ziemię i zniknąć. To smutne. - Pomyślała Hinata. Las, który niedawno tętnił życiem, teraz wydawał się ponury i pusty, a ponad to deszcz wściekle obijał się o ich ubrania i moczył włosy. Sakura naciągnęła kaptur, a granatowowłosa kunoichi szczelniej zapięła bluzę. Zielonooka prychnęła. 
- To było do przewidzenia, już od dawna zbierały się nad nami burzowe chmury.
- Tak... - Przytaknęła Hinata. Nie miała pojęcia, co chodzi po głowie Sakurze. Dziewczyna wyraźnie nie miała ochoty na zwierzenia, więc Hyuuga rozpoczęła inny temat. - Podróżujemy już kilka dni, kiedy będziemy na miejscu? 
- Skoro wyruszyłyśmy pięć dni temu, to utrzymując takie tempo powinnyśmy dotrzeć do celu za około dwie doby. 
- Rozumiem. A czy Tsunade-sama powiedziała ci, co jest w tej ważnej kopercie, którą musimy dostarczyć?
- Nie. Nasza misja ogranicza się do odnalzienia adresata i wręczeniu mu wiadomości. Potem musimy tylko wrócić do Konohy.
Hyuuga milczała. Dziewczyny zwiększyły tempo. Po zapadnięciu zmroku zaczęły szukać dogodnego miejsca na postój. 


- Jesteśmy. - Stwierdziła powoli Sakura. Ostrożnie zaczęły posuwać się w kierunku niskiej wieży. Była zbudowana z pomarańczowej, dużej cegły. Małe, brązowe okienka pojawiały się w równych odstępach, a drzwi tego samego koloru zachęcająco"spoglądały" na dziewczyny. Mimo tego, że nikt ich nie atakował, Sakura i Hinata zachowały ostrożność i powoli dotarły do wejścia. Zielonooka kunoichi zapukała w drewno. Po kilkunastu sekundach usłyszały stukanie, szelest i szczęk klamki. Drzwi stały otworem. Postawny, umięśniony mężczyzna przez krótką chwilę lustrował wzrokiem obie dziewczyny. Sakura zachwiała się. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie. Chyba nie ich się spodziewał.
- Sasuke... Sasuke-kun?... - Wyjąkała. Hinata cofnęła się o krok. Szepnęła "Byakugan!" i zacisnęła kunaia
w ręce. Sasuke Uchicha westchnął, kiedy Sakura pisnęła z radości i rzuciła się na szyję chłopaka. Ten z prędkością światła odsunął się, tak że zielonooka poleciała w drzwi. Boleśnie uderzyła w nie barkiem i opadła na ziemię. Poruszyła niepewnie głową. Hinata zręcznym ruchem odciągnęła ją od chłopaka.
- Sakura! Nie zbliżaj się do niego! 
- Hyuuga, tak? - Stwierdził Sasuke, patrząc na Byakugana. - Co za... Tchórzofretka. - Mruknął Uchicha. To zupełnie zbiło Hinatę z tropu. Pogubiła się.
- Co...? - Wyjąkała, patrząc na niego ze zdziwieniem. 
- Widzisz, żebym się na was rzucił? Stoję tu i nic nie robię. Nie atakuję, nie biegnę z kunaiem. Nie macie czego się bać. Hinata ze zdumieniem zrozumiała, że faktycznie - Sasuke z skrzyżowanymi rękoma stał w drzwiach i patrzył na nie z politowaniem. Sakura poderwała się na równe nogi.
- No właśnie, Hinata! O co ci chodzi? Można mu w pełni zaufać. - Stwierdziła z przekonaniem i maślanym uśmiechem skierowanym do chłopaka.
- Ale ty jesteś głupia. - Rzuciła Hyuuga i cofnęła się o kolejny krok. - Opuścił was parę lat temu, nie dawał znaków życia, zrobił wiele złych rzeczy, a ty tak po prostu mu ufasz, bo jeszcze się na ciebie nie rzucił? 
Sasuke podniósł brwi do góry. 
- Nieważne. Macie do mnie jakiś list, prawda?
Sakura osłupiała. 
- To ta wiadomość była do ciebie, Sasuke-kun?!
- A widzisz tu kogoś innego? - Westchnął ciężko i wystawił rękę w oczekiwaniu na kopertę. Sakura nerwowo zaczęła przeszukiwać torbę i w końcu wręczyła chłopakowi list. Sasuke zręcznym ruchem otworzył ją i zaczął czytać wiadomość. Sakura ślepo na niego patrzyła. Hinata trochę ją rozumiała, przecież od paru lat go nie widziała i na pewno tęskniła. Ale żeby bez żadnych uprzedzeń ślepo się mu oddać? To była naprawdę przesada. Zacisnęła wargi, i kiedy chłopak lustrował wzrokiem list, Hinata ostrożnie rozejrzała się po okolicy. Nic specjalnie podejrzanego nie zauważyła, drzewa, trawa, wieżyczka. 
Właśnie jej wnętrze ją intrygowało. Jednak postanowiła nie wtrącać się w życie chłopaka i pozostała w miejscu. Nie miała pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Z zamyślenia wyrwał ją głos chłopaka. 
- Tsunade...
- ...sama... - Wtrąciła Hinata.
- Niech będzie, Tsunade-sama stwierdziła, że jestem gotowy, aby wrócić do Konohy. 
Sakurę powaliło to na kolana. Hinata tylko wytrzeszczyła oczy. 
- To wspaniale! Cudownie! Och, Sasuke-kun, jestem taka szczęśliwa! - Sakura poderwała się i znów przybliżyła do ninjy. 
- W jakim sensie "gotowy"? - Zmarszczyła brwi Hyuuga. 
- Nie wnikaj, Tchórzofretko. To dla ciebie za dużo. - Kpiąco uśmiechnął się Sasuke. Dziewczyna prychnęła i odwróciła się bokiem, natomiast chłopak znów odsunął się od Sakury, która poleciała w głąb wieży. Oniemiała. 
- Sasu...ke...-kun? Ty tu mieszkasz? 
- Nie. - Odpowiedział krótko.
- Aa, to rozumiem, dlaczego tu tak pusto... - Rozejrzała się. 
Hinata odwróciła głowę i minęła chłopaka. Weszła przez drzwi do budynku. Faktycznie, Sakura mogła się zdziwić. W pomieszczeniu były tylko jakieś stare, brązowe skrzynie i podziurawione worki. 
- Pokaż mi ten list. - Hinata jakoś mu nie wierzyła. Kiedy, nie bez oporów, Sasuke podał jej papier, a ona go przejrzała, musiała stwierdzić, że dokument jest prawdziwy, a podpis i pieczęć hokage autentyczny. - W porządku... - Mruknęła. Ściemniało się. Chmury burzowe krążyły nad polaną, a chłodny, porywisty wiatr rozwiał włosy stojących na łące postaci. 
- Prześpijmy się w wieży i jutro wyruszymy. - Zadecydował za wszystkich Uchicha. Hinata chciała zaprotestować, bo nie podobała jej się samowolka chłopaka, ale swierdziła, że to najrozsądniejsze rozwiązanie. Natomiast Sakura nie była zadowolona. 
- Sasuke-kun, a co jeżeli w wieży są myszy? Albo szczury? - Wzdrygnęła się. Hinata westchnęła.
- To cię zjedzą. A tak na poważnie, to wolisz siedzieć na dworze i moknąć? - Spytał Sasuke, wyraźnie poirytowany.
- No dobrze, dobrze... - Ziewnęła dziewczyna. Otaczał ich charakterystyczny, "piwniczny" zapach. Pomarańczowe cegły sprawiały, że budynek był całkiem przytulny. Kiedy Hyuuga opatrzyła w górę, zobaczyła sufit wykładany drewnianymi deskami.  Mimo tego, że ściany nie były pogrubiane, to w budynku było dość ciepło z powody grubych murów. Sakura oczywiście próbowała być jak najbliżej Sasuke. Nie wyglądał na zadowolonego, ale chyba to przeżyje. Swoje posłanie Hinata odsunęła pod ścianę. Nie miała ochoty spać blisko Sasuke. Mimo tego, że ich nie zaatakował, a list od hokage był prawdziwy, dziewczyna cały czas czuła niepokój. 
- Tchórzofretka. Jak nic Tchórzofretka. - Rzekł Sasuke, patrząc na Hyuugę. 
- Nie martw się, będę blisko ciebie. - Powiedziała zalotnie Sakura.
- Jakoś mnie to nie pociesza. - Mruknął pod nosem. Hinata usiadła obok Sakury i opatuliła się kocem. Patrząc na wesołe płomyki ogniska, które Sasuke zorganizował na środku wieży, myślała o tym, jak chłopak się czuł przez te wszystkie lata wygnania. Pomimo tego, że teraz wydawał się dobry, to czy może jednak cały czas, gdzieś głęboko, czaiło się w nim zło? Sakura zasnęła, opierając się o Hinatę. Dziewczyna uśmiechnęła się i ułożyła zielonooką na ziemi. 
- Nie jesteś do mnie przyjaźnie nastawiona - Zaczął Uchicha. - ale w pewnym sensie miło po tylu latach zobaczyć znajome twarze. 
Hinata była dość zaskoczona. Cieszył się na ich widok?
- W sumie czemu Tchórzofretka? - Zmieniła temat. - To wkurzające. 
- Staszny z ciebie tchórz, i tyle. - Unióśł brwi. Hyuuga prychnęła. 
- Idę spać. Pierwszy siedzisz na warcie. - Zadecydowała. Chyba nie był z tego zadowolony. - Obudź mnie za trzy godziny, Sakura będzie ostatnia. - Ułożyła się obok zielonookiej. 
- Jak sobie życzysz, Tchórzofretko. - Dodał z ironią. 
- Byś przestał. - Spojrzała na niego ciężko i opatuliła się ciepłym i miękkim kocem. Niedługo potem Sasuke słyszał jej równy, spokojny oddech.
~Hinata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tutaj, w komentarzu, napisz mi swoją opinię. Jeśli coś ci się nie podoba, napisz, a ja przemyślę to i według uznania wprowadzę zmiany. ^^ Pamiętajcie, komentowanie bardzo mile widziane!