niedziela, 20 stycznia 2013

"(...) w końcu już jutro wyjeżdżamy.(...)"


Przyszła kolej na Hinatę.  Dziewczyna weszła do małego pokoju wyłożonego w całości deskami. Ogromne okno dawało dużo słonecznego blasku, i dzięki temu pomieszczenie było całkiem przytulne. W rogu, w doniczce, stał wielki, niebieski kwiat. Hyuuga podeszła do ciężarnej kunoichi, która siedziała za biurkiem.
- Witaj, Hinato. – Przywitała dziewczynę.
- Ohayo, Kurenai-sensei. – Odpowiedziała radośnie i usiadła na krześle. Kurenai uśmiechnęła się do niej i podała formularz.
- Musisz to wypełnić. – Wskazała na przeróżne tabelki. Po chwili podsunęła pod jej nos kartkę zapisaną w całości drobnym druczkiem. Wybuchła śmiechem, kiedy Hinata z przerażeniem spojrzała na dokument. – To regulamin. Nie musisz go czytać, w dużym skrócie chodzi o to żebyś się nie narobiła głupstw, nie zachowywała się jak wariatka,  nie szkodziła nikomu wokół i po prostu zachowywała się jak przyzwoity człowiek. – Wytłumaczyła. – W twoim przypadku,  jak myślę, to nie będzie trudne.
- Chyba tak. Dzięki. – Wyszczerzyła zęby i zabrała się do wypełniania pierwszej kartki. Po pięciu minutach wszystko było gotowe, bo to, co musiała napisać, nie było skomplikowane. Oddała formularz byłej mistrzyni.
- Koszt nadrukowany jest tutaj. – Kurenai wręczyła jej kolorową ulotkę. – Jest tu też spis atrakcji, dokładny termin i spis rzeczy, które trzeba zabrać ze sobą. Pieniądze przynieś rano w dzień pierwszej zbiórki.  Życzę ci udanego pobytu. – Westchnęła. Chyba była zmęczona.
- Sensei, nie jedziesz z nami? – Zdziwiła się Hinata. – Myślę, że świeże powietrze dobrze by ci zrobiło.
- Takowego powietrza mam dość tutaj, w naszej wiosce, a ponad to jestem wykończona ciążą. Wolałabym zostać w domu. – Wskazała na swój wydęty brzuch i uśmiechnęła się przepraszająco. – Baw się dobrze, Hinata. – Ton  jej głosu chyba świadczył, że Hyuuga powinna opuścić pomieszczenie, gdyż długa kolejka innych nastolatków czekała, zniecierpliwiona, za drzwiami, a Kurenai była wyczerpana. Dziewczyna zerwała się.
- Faktycznie, powinnam już iść.  Przepraszam. Zasiedziałam się. Życzę zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, Kurenai-sensei.  – Rzuciła w biegu, dążąc do drzwi. – I dziękuję! Za wszystko. – Uśmiechnęła się promiennie i wybiegła z pomieszczenia.
Hinata wyrosła na przepiękną i silną kobietę. – Pomyślała z zadowoleniem Kurenai. Była zupełnie inna, niż kobieta to sobie wyobrażała  parę lat temu, i była to miła odmiana. Poczuła lekki kopniak ze swojego środka i uśmiechnęła się, patrząc na wydęty brzuch. Już niedługo, malutki, już niedługo. Westchnęła i usadziła się wygodniej na krześle.
- Następny! – Krzyknęła w stronę zamkniętych drzwi.

Sakura czekała już na ławce przed budynkiem. W kolejce była tuż przed Hinatą, bo koniecznie chciała być obok Sasuke. Granatowowłosa nie była pewna, czy chłopakowi to odpowiadało, ale zostawiła to dla jego prywatnych rozmyślań i spojrzała z zazdrością na Sakurę. Była ładna i zgrabna, atrakcyjniejsza od Hinaty i o wiele bardziej wygadana od nieśmiałej, szarej myszki, za którą siebie uważała. Nie wiedziała, jak bardzo jej charakter się zmieni, i jak różnie od jej rozmyślań wygląda w oczach chłopaków. Teraz, zasuwając zamek błyskawiczny od bluzy i kuląc się pod nią, podeszła do zielonookiej i usiadła obok niej na czerwonej ławce.  Sakura dopiero teraz zauważyła obecność Hyuugi, dotychczas pochłonięta przez ulotkę, którą Kurenai dała każdemu uczestnikowi.
- O, Hinata! Cześć. – Uśmiechnęła się na jej widok, i nie czekając na odpowiedź, zaczęła gadać swoje. – Wyobrażasz sobie, że Sasuke już poszedł?! – „Jakby mnie to obchodziło...” – Westchnęła w myślach Hinata.  – Ale nie szkodzi, będzie ze mną… to znaczy z nami – Poprawiła się szybko. – na tych „feriach”.  Ale Hinata-chan, spójrz! – Podstawiła  jej ulotkę pod nos. – Mimo że atrakcje są bardzo zróżnicowane, i na przykład łyżwy mogliby zorganizować w naszej wiosce, to wyjeżdżamy na cały tydzień i wszystko odbędzie się daleko stąd.
- No wyobrażam sobie, połowa by chyba nie przyszła, jakby organizowali coś w naszej wiosce. – Wtrąciła Hyuuga. – Potrzebujemy wytchnienia, jakiejś zmiany w atmosferze i otoczeniu. Zresztą, ta impreza ma na celu wywalenie nas stąd. – Wybuchła śmiechem. – Tsunade-sama ma nas dość i chciałaby chwilę odetchnąć, rozkoszując się pustą Konohą.
- No niby taak… - Sakura spojrzała w niebo. – Ale pomyśl, że tak czy tak nie będę mogła być w pokoju w Sasuke, bo to niedozwolone.
Hinata aż się zaczerwieniła na samą myśl o takim przedsięwzięciu, jak spanie w jednym pomieszczeniu z chłopakiem. Mimo że niedawno wymężniała i stała się nieco odważniejsza, to takie sprawy cały czas ją przerażały.
- O czym t-ty w ogóle gadasz?! – Wyjąkała, patrząc na Sakurę. Ta, nic Sobie nie robiąc z wstydu Hinaty, rozmarzona, wpatrzyła się w płatki śniegu.
- No wyobraź sobie, leżeć w taki mróz w objęciach Sasuke… - Aż zamknęła oczy. – Umm, cudownie.
Hinata milczała, czerwieniąc się jeszcze bardziej. W sumie, to taki obraz nie przedstawiał się tak źle… „Nie, przestań!” Otrząsnęła się. „O czym ty w ogóle myślisz?! Przecież to palant, idiota, uparty osioł. Nie wiem, co się ze mną dzieje.”. Westchnęła. Sakura spojrzała na nią podejrzliwie.
- Chyba nie uśmiecha ci się taki widok, prawda? – Nie podobał jej się entuzjazm Hinaty co do jej wizji. Hyuuga spojrzała na nią zdziwiona.
- Nie, skąd! Nie wiem, o czym mówisz. – Odwróciła głowę.
- No, to w porządku. – Uspokojona, wstała z ławki. – Ja już idę do domu, muszę się spakować,  w końcu już jutro wyjeżdżamy.
Hinata w panice spojrzała na kolorową ulotkę.
- Faktycznie, to już jutro! – Poderwała się z ławki. – Tylko nie zapomnij zapłacić! Pa! – Rzuciła, i prowadzona przez zimny wiatr i śnieg, pobiegła do domu.
- Gdzie ona się tak śpieszy? – Zdziwiona Sakura zapytała sama siebie i odprowadziła Hyuugę wzrokiem, po czym wzruszyła ramionami. Hinata szybko gnała drogą, po czym zniknęła za zakrętem. Zielonooka zawsze zazdrościła Hyuudze wrodzonego wdzięku. Nie ważne, co robiła, zawsze wyglądała uroczo i nie raz Sakura widziała wzrok chłopaków na sylwetce białookiej. Nie miała pojęcia, że Hinata także ma kompleksy i skrycie podziwia Haruno. „Cóż, takie moje życie, zawsze będę miała rywalki.” – westchnęła ciężko i udała się w stronę swojego domu.

„Cholera! Urodziny Hanabi są pojutrze, myślałam, że będę miała cały jutrzejszy dzień na pracę nad prezentem. Teraz zapomniałam o tym i dodatkowo zwaliły mi się na głowę te całe ferie. Mam mnóstwo rzeczy do zrobienia.” – Targana takimi myślami, szybko dotarła do domu.
- Tadaima. – Rzuciła w przestrzeń i szybko zdjęła swoje buty. Nagle na kogoś wpadła, więc podniosła głowę. - Witaj, braciszku Neji. – Przywitała się z chłopakiem. Uśmiechnął się na jej widok.
- Cześć, Hinata. – Zatrzymał się. – Gdzie tak pędzisz? – Zapytał, widząc dziewczynę  uciekającą do swojego pokoju.
- Mam mnóstwo spraw do załatwienia. – Wyjaśniła przepraszająco i zatrzymała się na chwilę, odwracając się twarzą ku ninjy.
- Braciszku Neji, wybierasz się na kilkudniowy wyjazd?
- Aa, więc po to Tsunade wołała wszystkich na plac?  Nie, mam straszne urywanie głowy w tym tygodniu i nawet nie mam czasu na spanie. – Pokręcił głową. – Sama widzisz, znów gdzieś wychodzę.
Faktycznie, Neji miał podkrążone oczy i właśnie zabierał się do zakładania czegoś cieplejszego na wierzch.
- Hanabi jest w domu? – Zapytała ni z gruszki, ni z pietruszki Hinata.
- Nie, nie ma, a co? – Zdziwił się Neji.
- Zatem pamiętaj o jej urodzinach. I opiekuj się Ten-Ten, jak mnie nie będzie. – Wyszczerzyła się i zasunęła drzwi od swojego pokoju. Chłopak zaczerwienił się na samą myśl o przyjaciółce z drużyny. Czy Hinata coś zauważyła?
Dziewczyna zaraz usiadła przy niskim stole i wyciągnęła spod niego spory bloczek drewna i specjalne przybory, które specjalnie przygotowała na tą okazję. Rzeźbiąc, rozmyślała o swoim kuzynie. Chemia między nim a Ten-Ten była widoczna gołym okiem, chociaż Neji nie chciał się do tego przyznać. Uśmiechnęła się na samą myśl, jaka byłaby urocza z nich para. Żadne z osób nie chciało wykonać pierwszego kroku, chyba za bardzo się wstydziło. Miała nadzieję, że w końcu Neji zbierze w sobie odwagę. Resztę czasu spędzoną przy rzeźbieniu, Hinata urozmaiciła sobie lekkim, spokojnym podśpiewywaniem. Los obdarzył ją słodkim i czystym głosem, idealnym do przedstawiania utworów zarówno spokojnych, jak i wesołych i nieco ostrzejszych kawałków. Mimo takiego daru, Hyuuga rzadko go wykorzystywała, ponieważ bardzo się wstydziła i korzystała z niego tylko siedząc w pokoju lub podczas samotnych wędrówek po lesie czy polu. Spojrzała na gotowe (w połowie) dzieło. Średniej  wielkości, lecz bardzo precyzyjna rzeźba przedstawiała Akamaru. Hanabi była po prostu zakochana w tym psie, w każdej wolnej chwili i przy każdej możliwej okazji młoda Hyuuga szła do niego i bawiła się. Mimo napiętego planu dnia (ojciec jej nie oszczędzał, a w Akademii Ninja także nie było lekko), Hanabi zawsze znajdowała czas na spotkania z Akamaru i była z tego powodu bardzo szczęśliwa. Hinata w kilkanaście minut skończyła dzieło i wzrokiem surowego krytyka przyjrzała się starannie pomalowanemu farbami Akamaru. Mimo że jej zdaniem nie był idealny, to Hanabi ucieszyłaby się z chociażby rysunku jej ulubionego psa wykonanego przez dziecko. Jednak coś tu nie grało, nie mogła wręczyć samej rzeźby. Wypadałoby ją ładnie zapakować, a przynajmniej ozdobić. Na razie Hinata odłożyła psa na parapet, który oświetlało słońce. Zostawiła go tam, aby ciepłe promyki szybko i sprawnie wysuszyły farbę, a sama zajęła się pakowaniem torby.
~Hinata. 

2 komentarze:

  1. Boże ja mnie Sakura denerwuje -_-. Niech zdechnie suka. (przepraszam jeśli kogoś tym uraziłam) No a tak to fajna notka czekam na next xd

    OdpowiedzUsuń

Tutaj, w komentarzu, napisz mi swoją opinię. Jeśli coś ci się nie podoba, napisz, a ja przemyślę to i według uznania wprowadzę zmiany. ^^ Pamiętajcie, komentowanie bardzo mile widziane!