Przyszła kolej na Hinatę. Dziewczyna weszła do małego pokoju wyłożonego
w całości deskami. Ogromne okno dawało dużo słonecznego blasku, i dzięki temu
pomieszczenie było całkiem przytulne. W rogu, w doniczce, stał wielki,
niebieski kwiat. Hyuuga podeszła do ciężarnej kunoichi, która siedziała za
biurkiem.
- Witaj,
Hinato. – Przywitała dziewczynę.
- Ohayo,
Kurenai-sensei. – Odpowiedziała radośnie i usiadła na krześle. Kurenai
uśmiechnęła się do niej i podała formularz.
- Musisz to
wypełnić. – Wskazała na przeróżne tabelki. Po chwili podsunęła pod jej nos
kartkę zapisaną w całości drobnym druczkiem. Wybuchła śmiechem, kiedy Hinata z
przerażeniem spojrzała na dokument. – To regulamin. Nie musisz go czytać, w
dużym skrócie chodzi o to żebyś się nie narobiła głupstw, nie zachowywała się
jak wariatka, nie szkodziła nikomu wokół
i po prostu zachowywała się jak przyzwoity człowiek. – Wytłumaczyła. – W twoim
przypadku, jak myślę, to nie będzie
trudne.
- Chyba tak.
Dzięki. – Wyszczerzyła zęby i zabrała się do wypełniania pierwszej kartki. Po
pięciu minutach wszystko było gotowe, bo to, co musiała napisać, nie było
skomplikowane. Oddała formularz byłej mistrzyni.
- Koszt
nadrukowany jest tutaj. – Kurenai wręczyła jej kolorową ulotkę. – Jest tu też
spis atrakcji, dokładny termin i spis rzeczy, które trzeba zabrać ze sobą.
Pieniądze przynieś rano w dzień pierwszej zbiórki. Życzę ci udanego pobytu. – Westchnęła. Chyba
była zmęczona.
- Sensei, nie
jedziesz z nami? – Zdziwiła się Hinata. – Myślę, że świeże powietrze dobrze by
ci zrobiło.
- Takowego
powietrza mam dość tutaj, w naszej wiosce, a ponad to jestem wykończona ciążą.
Wolałabym zostać w domu. – Wskazała na swój wydęty brzuch i uśmiechnęła się
przepraszająco. – Baw się dobrze, Hinata. – Ton jej głosu chyba świadczył, że Hyuuga powinna
opuścić pomieszczenie, gdyż długa kolejka innych nastolatków czekała,
zniecierpliwiona, za drzwiami, a Kurenai była wyczerpana. Dziewczyna zerwała
się.
- Faktycznie,
powinnam już iść. Przepraszam.
Zasiedziałam się. Życzę zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, Kurenai-sensei.
– Rzuciła w biegu, dążąc do drzwi. – I dziękuję!
Za wszystko. – Uśmiechnęła się promiennie i wybiegła z pomieszczenia.
Hinata wyrosła
na przepiękną i silną kobietę. – Pomyślała z zadowoleniem Kurenai. Była
zupełnie inna, niż kobieta to sobie wyobrażała
parę lat temu, i była to miła odmiana. Poczuła lekki kopniak ze swojego
środka i uśmiechnęła się, patrząc na wydęty brzuch. Już niedługo, malutki, już
niedługo. Westchnęła i usadziła się wygodniej na krześle.
- Następny! –
Krzyknęła w stronę zamkniętych drzwi.
Sakura czekała
już na ławce przed budynkiem. W kolejce była tuż przed Hinatą, bo koniecznie
chciała być obok Sasuke. Granatowowłosa nie była pewna, czy chłopakowi to
odpowiadało, ale zostawiła to dla jego prywatnych rozmyślań i spojrzała z
zazdrością na Sakurę. Była ładna i zgrabna, atrakcyjniejsza od Hinaty i o wiele
bardziej wygadana od nieśmiałej, szarej myszki, za którą siebie uważała. Nie
wiedziała, jak bardzo jej charakter się zmieni, i jak różnie od jej rozmyślań
wygląda w oczach chłopaków. Teraz, zasuwając zamek błyskawiczny od bluzy i
kuląc się pod nią, podeszła do zielonookiej i usiadła obok niej na czerwonej
ławce. Sakura dopiero teraz zauważyła
obecność Hyuugi, dotychczas pochłonięta przez ulotkę, którą Kurenai dała
każdemu uczestnikowi.
- O, Hinata!
Cześć. – Uśmiechnęła się na jej widok, i nie czekając na odpowiedź, zaczęła
gadać swoje. – Wyobrażasz sobie, że Sasuke już poszedł?! – „Jakby mnie to
obchodziło...” – Westchnęła w myślach Hinata.
– Ale nie szkodzi, będzie ze mną… to znaczy z nami – Poprawiła się
szybko. – na tych „feriach”. Ale
Hinata-chan, spójrz! – Podstawiła jej
ulotkę pod nos. – Mimo że atrakcje są bardzo zróżnicowane, i na przykład łyżwy
mogliby zorganizować w naszej wiosce, to wyjeżdżamy na cały tydzień i wszystko
odbędzie się daleko stąd.
- No wyobrażam
sobie, połowa by chyba nie przyszła, jakby organizowali coś w naszej wiosce. –
Wtrąciła Hyuuga. – Potrzebujemy wytchnienia, jakiejś zmiany w atmosferze i
otoczeniu. Zresztą, ta impreza ma na celu wywalenie nas stąd. – Wybuchła śmiechem.
– Tsunade-sama ma nas dość i chciałaby chwilę odetchnąć, rozkoszując się pustą
Konohą.
- No niby taak…
- Sakura spojrzała w niebo. – Ale pomyśl, że tak czy tak nie będę mogła być w
pokoju w Sasuke, bo to niedozwolone.
Hinata aż się
zaczerwieniła na samą myśl o takim przedsięwzięciu, jak spanie w jednym
pomieszczeniu z chłopakiem. Mimo że niedawno wymężniała i stała się nieco
odważniejsza, to takie sprawy cały czas ją przerażały.
- O czym t-ty
w ogóle gadasz?! – Wyjąkała, patrząc na Sakurę. Ta, nic Sobie nie robiąc z
wstydu Hinaty, rozmarzona, wpatrzyła się w płatki śniegu.
- No wyobraź
sobie, leżeć w taki mróz w objęciach Sasuke… - Aż zamknęła oczy. – Umm,
cudownie.
Hinata
milczała, czerwieniąc się jeszcze bardziej. W sumie, to taki obraz nie przedstawiał
się tak źle… „Nie, przestań!” Otrząsnęła się. „O czym ty w ogóle myślisz?!
Przecież to palant, idiota, uparty osioł. Nie wiem, co się ze mną dzieje.”.
Westchnęła. Sakura spojrzała na nią podejrzliwie.
- Chyba nie
uśmiecha ci się taki widok, prawda? – Nie podobał jej się entuzjazm Hinaty co
do jej wizji. Hyuuga spojrzała na nią zdziwiona.
- Nie, skąd!
Nie wiem, o czym mówisz. – Odwróciła głowę.
- No, to w
porządku. – Uspokojona, wstała z ławki. – Ja już idę do domu, muszę się
spakować, w końcu już jutro wyjeżdżamy.
Hinata w
panice spojrzała na kolorową ulotkę.
- Faktycznie,
to już jutro! – Poderwała się z ławki. – Tylko nie zapomnij zapłacić! Pa! –
Rzuciła, i prowadzona przez zimny wiatr i śnieg, pobiegła do domu.
- Gdzie ona
się tak śpieszy? – Zdziwiona Sakura zapytała sama siebie i odprowadziła Hyuugę
wzrokiem, po czym wzruszyła ramionami. Hinata szybko gnała drogą, po czym
zniknęła za zakrętem. Zielonooka zawsze zazdrościła Hyuudze wrodzonego wdzięku.
Nie ważne, co robiła, zawsze wyglądała uroczo i nie raz Sakura widziała wzrok
chłopaków na sylwetce białookiej. Nie miała pojęcia, że Hinata także ma
kompleksy i skrycie podziwia Haruno. „Cóż, takie moje życie, zawsze będę miała
rywalki.” – westchnęła ciężko i udała się w stronę swojego domu.
„Cholera!
Urodziny Hanabi są pojutrze, myślałam, że będę miała cały jutrzejszy dzień na
pracę nad prezentem. Teraz zapomniałam o tym i dodatkowo zwaliły mi się na
głowę te całe ferie. Mam mnóstwo rzeczy do zrobienia.” – Targana takimi
myślami, szybko dotarła do domu.
- Tadaima. –
Rzuciła w przestrzeń i szybko zdjęła swoje buty. Nagle na kogoś wpadła, więc
podniosła głowę. - Witaj, braciszku Neji. – Przywitała się z chłopakiem. Uśmiechnął
się na jej widok.
- Cześć,
Hinata. – Zatrzymał się. – Gdzie tak pędzisz? – Zapytał, widząc dziewczynę uciekającą do swojego pokoju.
- Mam mnóstwo
spraw do załatwienia. – Wyjaśniła przepraszająco i zatrzymała się na chwilę,
odwracając się twarzą ku ninjy.
- Braciszku
Neji, wybierasz się na kilkudniowy wyjazd?
- Aa, więc po
to Tsunade wołała wszystkich na plac? Nie,
mam straszne urywanie głowy w tym tygodniu i nawet nie mam czasu na spanie. –
Pokręcił głową. – Sama widzisz, znów gdzieś wychodzę.
Faktycznie,
Neji miał podkrążone oczy i właśnie zabierał się do zakładania czegoś
cieplejszego na wierzch.
- Hanabi jest
w domu? – Zapytała ni z gruszki, ni z pietruszki Hinata.
- Nie, nie ma,
a co? – Zdziwił się Neji.
- Zatem
pamiętaj o jej urodzinach. I opiekuj się Ten-Ten, jak mnie nie będzie. –
Wyszczerzyła się i zasunęła drzwi od swojego pokoju. Chłopak zaczerwienił się
na samą myśl o przyjaciółce z drużyny. Czy Hinata coś zauważyła?
Dziewczyna
zaraz usiadła przy niskim stole i wyciągnęła spod niego spory bloczek drewna i
specjalne przybory, które specjalnie przygotowała na tą okazję. Rzeźbiąc,
rozmyślała o swoim kuzynie. Chemia między nim a Ten-Ten była widoczna gołym
okiem, chociaż Neji nie chciał się do tego przyznać. Uśmiechnęła się na samą
myśl, jaka byłaby urocza z nich para. Żadne z osób nie chciało wykonać
pierwszego kroku, chyba za bardzo się wstydziło. Miała nadzieję, że w końcu
Neji zbierze w sobie odwagę. Resztę czasu spędzoną przy rzeźbieniu, Hinata
urozmaiciła sobie lekkim, spokojnym podśpiewywaniem. Los obdarzył ją słodkim i
czystym głosem, idealnym do przedstawiania utworów zarówno spokojnych, jak i wesołych
i nieco ostrzejszych kawałków. Mimo takiego daru, Hyuuga rzadko go
wykorzystywała, ponieważ bardzo się wstydziła i korzystała z niego tylko
siedząc w pokoju lub podczas samotnych wędrówek po lesie czy polu. Spojrzała na
gotowe (w połowie) dzieło. Średniej wielkości,
lecz bardzo precyzyjna rzeźba przedstawiała Akamaru. Hanabi była po prostu
zakochana w tym psie, w każdej wolnej chwili i przy każdej możliwej okazji
młoda Hyuuga szła do niego i bawiła się. Mimo napiętego planu dnia (ojciec jej
nie oszczędzał, a w Akademii Ninja także nie było lekko), Hanabi zawsze
znajdowała czas na spotkania z Akamaru i była z tego powodu bardzo szczęśliwa.
Hinata w kilkanaście minut skończyła dzieło i wzrokiem surowego krytyka
przyjrzała się starannie pomalowanemu farbami Akamaru. Mimo że jej zdaniem nie
był idealny, to Hanabi ucieszyłaby się z chociażby rysunku jej ulubionego psa
wykonanego przez dziecko. Jednak coś tu nie grało, nie mogła wręczyć samej
rzeźby. Wypadałoby ją ładnie zapakować, a przynajmniej ozdobić. Na razie Hinata
odłożyła psa na parapet, który oświetlało słońce. Zostawiła go tam, aby ciepłe
promyki szybko i sprawnie wysuszyły farbę, a sama zajęła się pakowaniem torby.
~Hinata.
Boże ja mnie Sakura denerwuje -_-. Niech zdechnie suka. (przepraszam jeśli kogoś tym uraziłam) No a tak to fajna notka czekam na next xd
OdpowiedzUsuńHehe cieszę że ci się podoba. ^^
Usuń