czwartek, 10 stycznia 2013

"(...)Usłyszała rozdzierający płacz. Nie wiedziała, od kogo pochodzi, ale serce podpowiadało jej, że powinna zaraz znaleźć tę osobę i pocieszyć.(...)"

Hinata szła powoli przez miasto. Mimo iż według kalendarza wciąż trwało lato, dookoła dziewczyny wirowały różne kolory. Taniec czerwonych, złotych i brązowych liści wprawiał ją w świetny humor. Właśnie ze wszystkich pór roku najbardziej lubiła żółtą jesień. Słońce jeszcze grzeje, ciepłych barw więcej niż w lecie  a deszcz przecież nigdy nikomu nie zaszkodził.W końcu doszła do polany, na której umówiła się z Sakurą, jednak jej jeszcze nie było. Stanęła w miejscu, podniosła głowę do góry i wpatrzyła się w niby prosty, ale jednak fascynujący ruch kolorowych liści. Ruch obok niej zwrócił jej uwagę i skupiła wzrok na przechodzącej osobie. Co Uzumaki robił w tym miejscu?
- Naruto-kun... - Zaczerwieniła się na sam widok chłopaka. Widząc, że nie zwraca uwagi na jej obecność, zmarszczyła brwi. 
- Naruto-kun! - Powtórzyła i podbiegła do blondyna, łapiąc go za ramię. Nerwowo obrócił głowę w jej stronę. 
- Co do...? O, witaj, Hinata. - Uśmiechnął się niewyraźnie, a ona zawstydziła się jeszcze bardziej. - Nie, nic się nie stało. - Uprzedził jej pytanie. 
- Na pewno? - Zdziwiła się. - Nie, nie, czekaj. W-widzę, że coś jest nie tak. 
Chłopak bił się z myślami. Chciał komuś powiedzieć o zaistniałej sprawie, ale jak na razie nie miał ochoty na zwierzenia. 
- Wszystko w porządku. - Wymusił radosny uśmiech. Delikatnie strącił jej rękę ze swojego ramienia i ruszył dalej. Obrócił głowę. - Ale dzięki za troskę. 
Granatowowłosa kunoichi zakłopotała się. 
- S-skoro tak sądzisz. - Mimo swojej nieśmiałości nie chciała kończyć rozmowy. - Widziałeś może Sakurę-chan? 
Uzumaki na samo usłyszenie tego imienia zesztywniał.
- Umawiałyśmy się tutaj, idziemy razem na mis-
- Nie sądzę, aby w tym momencie Sakura byłaby w stanie wyjechać gdziekolwiek. - Burknął nieprzyjaźnie i szybkim krokiem zniknął za drzewem. Obecnie chyba nad sobą nie panował.
- Co? - Hyuuga wyciągnęła rękę w kierunku, w którym poszedł chłopak. - Za-zaczekaj!
Jednak po jinjurikim nie było śladu. 


Mimo swojej (z pozoru) delikatnej natury, Hinata potrafiła się naprawdę zdenerwować. A już szczególnie na Sakurę. "Co ona sobie w ogóle myśli?! Znika na parę godzin, po czym wszyscy jej szukają, a potem w jakiś sposób martwi Naruto-kun... A teraz nie zjawia się na ważną, tajną misję!". Granatowowłosa kunoichi miała po prostu dosyć. Ignorowała piękną pogodę, bezchmurne niebo i wirujące liście. Teraz szła zdecydowanym krokiem. Każdego, kogo napotkała, przeszywała morderczym wzrokiem. Dzieci uskakiwały z przestrachem, a dorośli pukali się w głowę. "Sakura, Sakura, Sakura, gdzie jesteś?!". I nagle stało się coś, przez co cała złość minęła, dziewczyna stanęła bez ruchu i napełniła się współczuciem. Usłyszała rozdzierający płacz. Nie wiedziała, od kogo pochodzi, ale serce podpowiadało jej, że powinna zaraz znaleźć tę osobę i pocieszyć, nieważne kim ona była. Skoncentrowała chakrę w stopach i zdecydowanie odbiła się od podłoża, lądując na jednym z budynków. Wkrótce, skacząc po dachach, znalazła źródło tego smutnego szlochu. Zmarszczyła brwi, ponieważ to była właśnie... różowowłosa kunoichi. Hinata westchnęła i zaraz znalazła się obok Sakury.  Nic nie powiedziała, tylko jednym ruchem objęła dziewczynę.
- Nie, nie zasługuję na współczucie! - Zerwała się i zaczerwienionymi oczami szybko spojrzała na zdziwioną Hyuugę. 
- Sakura-chan? C-co się stało? - Białooka cały czas kucała i zdziwionym wzrokiem spoglądała na smutną istotkę, która w tej chwili górowała nad nią. Jej oczy ponownie napełniły się łzami. Hinata przestraszyła się nie na żarty, poderwała się i stanęła przed Sakurą. Tej nie pozostawało nic innego, jak wszystko wyjaśnić. 
- Bonarutochciałwynagrodzenia. - Zastanowiła się. więcgopocałowałamionmnieodrzuciłimiałamotopretensjeionstwierdziłże - Tu wzięła głęboki oddech. - sięzmieniłamijamunieprzyznałamracjiwięconsięzdenerwowałipowiedziałmiprawdę - Znów musiała zaczerpnąć powietrza, a Hinata wpatrywała się w nią szeroko otwartymi oczami. - coomniemyśliijazrozumiałamżemiałracjęalejużposzedłitojeststraszneiniewiemcozrobić! - Dokończyła jednym tchem. 
- Pocałowałaś... P-pocałowałaś go? - Hinata zaczerwieniła się i zagryzła wargę.
- Z mojego wywodu zrozumiałaś tylko tyle?! To żałosne zdanie, które nigdy nie powinno się pojawić?! 
- Więc Naruto-kun jest już zajęty... - Zacisnęła usta. - Rozumiem. - Odwróciła się. To bolało, pomimo tego że Uzumaki miał prawo całować kogo tylko chce, gdzie chce i kiedy chce. Miała jakąś cichą nadzieję, że pomiędzy nimi coś będzie. Ale skoro Sakura skradła jego pierwszy pocałunek... wszystko było stracone. Zacisnęła pięści. - Sakura-chan, idziemy na misję. 
- Ale nie pójdę w takim stanie! - Kunoichi zrobiła wielkie oczy. 
- Dobrze, w takim razie idę do Tsunade-sama i znajdę kogoś odpowiedniejszego. - Zniknęła za rogiem.
- H-hinata-chan?...
~Hinata.

Nie wiem, jakoś nie podoba mi się ten rozdział. Ale sami oceńcie. ^.-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tutaj, w komentarzu, napisz mi swoją opinię. Jeśli coś ci się nie podoba, napisz, a ja przemyślę to i według uznania wprowadzę zmiany. ^^ Pamiętajcie, komentowanie bardzo mile widziane!