czwartek, 24 stycznia 2013

"(...) Nie było błękitne, lecz w kolorze głębokiego szafiru, a śnieżnobiałe chmury wydawały się jeszcze bardziej skłębione i poplątane niż zwykle.(...)"


.  – Chyba  jestem zmuszony wyrazić zgodę ta twój wyjazd. – Westchnął ojciec Hinaty. – W innym przypadku na pewno byś nie pojechała, ale ostatnio ciężko pracowałaś i należy ci się trochę odpoczynku.
- Arigato. – Uśmiechnęła się Hinata.
- W każdym razie, sprawuj się przyzwoicie i nie dawaj mi powodów do wstydu. – Wręczył jej pieniądze.
- Tak jest! – Wstała i wzięła swoją torbę w rękę.

- Cholercia, Sakura-chan, jak zimno! – Poskarżył się Naruto, stojąc obok zielonookiej i podskakując w miejscu dla rozgrzania się.
- I co? – Znudzona, skierowała na niego swój wzrok. Jednak zanim zdążył odpowiedzieć, Sakura ożywiła się, zostawiła chłopaka i z radosnym okrzykiem pobiegła w innym kierunku.
- Sasuke-kun! Witaj!
- Tak, cześć Sakura… - Wyminął ją i stanął obok Naruto. Ta, niezrażona, pobiegła za nim.
- Sasuke-kun, jestem pewna, że w moim towarzystwie będziesz się świetnie bawić!
Uchicha znów przytaknął, w ogóle nie słuchając zielonookiej. Niedługo nadeszła Hinata.
- Ohayo minna. – Uśmiechnęła się i usiadła na ławce. Rozbawił  ją widok starającej się o uwagę Uchichy różowowłosej. Ta chyba jeszcze nie zauważyła, że chłopak kompletnie ją ignoruje, cały czas trzymając się nadziei na ich przyszły związek. Dziewczyna westchnęła. Biedna Sakura, nie wie, jaka jest prawda, chociaż doznała w tym przypadku zawodu już dawno temu. Zdaniem Hinaty Naruto podświadomie działał na Sakurę i dlatego dziewczyna nigdy się nie poddawała, tak jak Uzumaki. Z rozmyślania wyrwał ją głos Kakashiego.
- Dobra, pora na nas! – Krzyknął do grupy szepczących nastolatków. – Zaraz ustawicie się w kolejce do Gaia i zapłacicie mu za wyjazd. Spóźnialscy mają jeszcze około dziesięciu minut na pojawienie się, chyba że zrezygnowali albo wzięli pod uwagę jakąś misję. A bagaże tutaj, przetransportujemy je osobno.
Od razu kiedy skończył mówić, zatopił się w lekturze swojej nieodłącznej serii Eldorado Zakochanych. Nogi i ręce nastolatków poszły w ruch i już po chwili z pustego miejsca na placu zrobiła się góra kolorowych walizek, pokrowców i plecaków, a przed Gaiem ustawiła się kolejka.
- W sumie dwudziestu czterech młodych ninja, i nasza dwójka. – Policzył wszystkich Iruka.
Hinata oddała swoje pieniądze  mistrzowi Neji’ego i rozejrzała się po uczestnikach. Kiba, Shino, Choji, Ino… Dziwne, że znajomych twarzy było tak dużo. Hyuuga domyślała się, że ninja chcieli się rozerwać, i zrezygnowali nawet z planowanych misji. Jej słuch przykuła pewna kłótnia.
- Nie ma mowy! Nie ruszam się bez Akamaru! – To był głos Kiby.
- Pozwól, że powtórzę. Tam, gdzie będziemy mieszkać, nie wpuszczają psów, kotów ani innych zwierząt! – Hinata obróciła się i stwierdziła, że to mówił Iruka.
- No to będzie spał w przybudówce, albo w stodole!
- Tam nie ma czegoś takiego jak stodoła. – Spokojnie tłumaczył ninja z kreską nad nosem.
- No to wrzucimy go przez okno do pokoju. – Kiba rozpaczliwie szukał jakiegoś rozwiązania.
- Kiba! Chyba nie chcesz żeby gospodarze cię stamtąd wyrzucili za jakieś oszustwa? – Westchnął Iruka. – Zresztą, nawet jeśli, to okna w tamtym budynku są bardzo wysoko.
Hinata podeszła do Kiby, uśmiechnęła sie i położyła mu rękę na ramieniu.
- Coś wymyślimy, nie martw się.
Chłopak zaczerwienił się niezauważalnie i przytaknął. Iruka westchnął i dołączył do Gaia, żeby było szybciej i sprawniej.
- Dzięki… Co się tak gapisz?! – Kiba krzyknął do kogoś za Hinatą. Ta odwróciła się i zobaczyła tylko plecy Sasuke, najwyraźniej spokojnie rozmawiającego z Naruto. Obok nich stała Sakura, oczywiście wpatrzona w Uchichę.
- Co się stało, Kiba-kun? – Spytała zdziwiona Hyuuga, patrząc na chłopaka z kłami na twarzy.
- Ten Uchicha się nam przyglądał.
- Bzdura. – Uśmiechnęła się. Sasuke? Ten osioł? Na pewno nie, zresztą po co.
- Hinata, mówię ci, nie zbliżaj się do niego. Wraca po paru latach i wszyscy szczęśliwi, a nie wiadomo co może skrywać za tą ohydną gębą.
- Kiba-kun… Na pewno nie jest taki zły… To znaczy, skoro wrócił, i Tsunade mu ufa, to chyba nie trzeba się martwić,  nie?
Chłopak popatrzył na nią z lekka podejrzliwie, po chwili rozpogodził się jednak, tłumacząc sobie, że Hinata jest miła dla wszystkich i przecież nie zostawiłaby takiej obraźliwej uwagi. Cieszył się, że dziewczyna nie stoi teraz obok Naruto i nie wpatruje się w niego jak urzeczona, jak w tej chwili Sakura na Sasuke. Z własnej woli stała teraz u jego boku, i jej uśmiech należał do niego.
Głos Kakashiego znów rozbrzmiał po placu.
- Spóźnialscy mają problem, bo czas się skończył.
Obok ninjy stały dwie zamaskowane osoby.
- Pewnie zastanawialiście się nad tym, jak przemieścimy się do budynku, w którym będziemy nocować. – Kontynuował. – Otóż owe osoby  - Wskazał na postacie stojące obok niego. – będą was teleportować.
Rozległy się szepty. Dotychczas teleportację tylko oglądali i to z dużym podziwem, a teraz będą z niej korzystać! Nie przekonani do wyjazdu przekonali się, że było warto. Kiedy opiekunowie zarządzili kolejkę, rozpoczęła się bitwa o przetrwanie. Kiba także do niej dołączył, a Hinata tylko westchnęła z uśmiechem, patrząc na kopanie, gryzienie i nie wiadomo co, jakby teleportacja była czymś tak godnym uznania, jak powstanie z martwych. Odczekała spokojnie, aż kolejka ładnie się wyrówna, i ustawiła się na samym końcu. Osoba przed nią odwróciła głowę. Sasuke.
- A ty czemu nie dołączyłaś do walki najlepsze miejsca?
Dziewczyna prychnęła, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, chłopak kontynuował.
- Ja wiedziałem, że stchórzyłaś.
- Idiota! – Walnęła go w bok. Prychnął śmiechem i odwrócił głowę.

Hinacie zakręciło się w głowie. Od razu wiedziała, że nie przepada za takim rodzajem transportu. Wirowała niewiadomą ilość razy, potem się o coś potknęła, zrobiła fikołka i wpadła w coś miękkiego i zimnego.
- Wow, Hinata, to fajnie wyglądało! – Usłyszała głos Sakury. Gdzie ja jestem? Otworzyła oczy. Chyba leżała w śniegu.
- C-co fajnie wyglądało? – Podniosła się niemrawo i rozejrzała. Jednak nie było gdzie się rozglądać, bo dookoła był tylko śnieg. Sakura niespodziewanie pojawiła się nad jej głowę i wyciągnęła do niej rękę.
- No pojawiasz się nagle na niebie, kręcisz się dookoła własnej osi, a potem z impetem wpadasz w zaspę! – Wybuchła śmiechem. „O nie, byle żeby Naruto tego nie widział…” – Pomyślała i z pomocą zielonookiej wydostała  się ze śniegu. Na szczęście, Uzumaki rozprawiał o czymś z Kibą. Akamaru spokojnie siedział obok chłopaka z kłami – jak widać przemieścił się razem ze swoim panem. Sasuke stał w pewnym oddaleniu, plecami do nich, wpatrzony w jakiś odległy punkt.
Niedługo po tym obok nastolatków pojawił się były sensei Sakury. Do uszu Hinaty dobiegł urywek rozmowy.
- … ale mimo wszystko nie rozumiem, dlaczego oni są tu z nami. Mają zamiar nas niańczyć jak dzieci, które nie potrafią sobie poradzić?...
Hyuuga po części podzielała to zdanie, bo przecież skoro wszyscy od dawna chodzili na samodzielne, trudne misje, to nie widziała potrzeby, aby dorośli ninja siedzieli tu z nimi, robiąc za opiekunów. Kakashi, czując niezadowolenie, przemówił.
- Oprócz mnie i Iruki nie będzie tu nikogo innego. W sumie to Iruka jest tu, aby nad wami czuwać, ja przyjechałem się rozerwać. – Puścił oczko do nastolatków i odwrócił się.
Po zebranych przeszedł pomruk zadowolenia i napięcie rozwiało się. Hinata uśmiechnęła się, w duchu rada z obrotu sprawy. Spojrzała na okolicę. Był tu jeden, choć bardzo duży ośrodek, a dookoła można było ujrzeć ośnieżone, wysokie góry, wydeptane ścieżki, nietknięty śnieg i przede wszystkim przepiękne, lecz jakieś inne niż w wiosce niebo. Nie było błękitne, lecz w kolorze głębokiego szafiru, a śnieżnobiałe chmury wydawały się jeszcze bardziej skłębione i poplątane  niż zwykle. Okolica była przepiękna. Owszem, wiatr bawił się jej włosami i chciwie wlatywał pod jej ubranie, tak że marzła, jednak widok robił swoje i mimo zimna, rozglądała się po otoczeniu i wcale nie spieszyło się jej do środka. Jednak Iruka, kiedy niczym niespokojny rodzic przeliczył młodych ninja, zarządził wejście do budynku. Idąc obok Sakury, która trajkotała coś do niej na temat Sasuke, Hyuuga patrzyła na ośrodek. Był bardzo duży, z zewnątrz wyłożony ciemnymi, grubymi, okrągłymi belkami. Tuż pod skośnym dachem znajdowała się misternie rzeźbiona rynna, a podczas deszczy woda wylatywała z nich przez otwartą paszczę smoka. Okna nie posiadały okiennic, jednak szkło wydawało się grube a ramy stabilne.
- Akamaru, siedź tutaj, a jak tylko dostanę się do pokoju, to wskoczysz do niego, rozumiesz? – Kiba już knuł wpuszczenie psa do budynku. Akamaru ochoczo szczeknął, po czym skręcił w bok za budynkiem, aby nie rzucać się gospodarzom w oczy.

~Hinata.

4 komentarze:

  1. Kiedy pojawi sie moja ulubiona parka? Fajna notka, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Julkeii, cierpliwości. Jak obiecałam, to będzie. : D

      Usuń
  2. -___- Jak dlugo bede musiala jeszcze czekac?

    OdpowiedzUsuń

Tutaj, w komentarzu, napisz mi swoją opinię. Jeśli coś ci się nie podoba, napisz, a ja przemyślę to i według uznania wprowadzę zmiany. ^^ Pamiętajcie, komentowanie bardzo mile widziane!